Putin i jego sobowtóry. Kto tak naprawdę udał się na front? Sprawa jest intrygująca
Władimir Putin odwiedził niedawno terytoria okupowane przez Rosję w obwodzie chersońskim. Spotkał się z wojskowymi, przyjął raporty od dowódców, złożył świąteczne życzenia i wręczył żołnierzom ikony. Według Kremla wizyta odbyła się 17 kwietnia. Ale nie ma takiej pewności.
Czytaj też: Rzeźnik z Kremla zapłacił wielką cenę i nie zyskał prawie nic
Władimir Putin, człowiek lękliwy
Pierwsze wątpliwości zasiał sam Kreml. Służby prasowe zamieściły materiał z frontu, na którym słychać, jak Putin pyta: „Teraz jest Wielkanoc, prawda?”. Stąd podejrzenia, że wizyta mogła się odbyć tydzień wcześniej. Władza to jednak przemilczała. Tymczasem Ołeksij Daniłow, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy, oświadczył w ostatni czwartek na łamach „Naszej Niwy”, że to nie prezydent Rosji udał się na tymczasowo okupowane tereny obwodów chersońskiego i ługańskiego, ale jeden z jego sobowtórów.
Jak dodał, Putin jest „człowiekiem lękliwym”, więc nie ma mowy o żadnych improwizowanych wizytach. Jego goście muszą przejść zawczasu przez żmudne procedury i proces przygotowawczy trwający dwa–trzy tygodnie. Putin jest tu przeciwieństwem Wołodymyra Zełenskiego, który bywa na linii frontu i spotyka się z żołnierzami.
Dmitrij Pieskow na czwartkowym briefingu uznał słowa Daniłowa za „dość dziwne” – donosi agencja TASS. Bzdurami nazwał też słowa szefa wywiadu wojskowego Ukrainy gen. Kyryła Budanowa o istnieniu sobowtórów Putina.
Czytaj też: Zełenski nie klęka. Zmienił stereotyp Ukraińca na świecie
Dyktatorzy i dublerzy
Sprawa nie jest nowa, sam Putin odniósł się do niej w wywiadzie sprzed trzech lat. Andriej Wandentko, znany rosyjski dziennikarz, w piątym odcinku „20 pytań do Władimira Putina” zagadnął: „Wy nastojaszczij?” (Pan jest prawdziwy?). „Tak” – odparł Putin. „A dwojnik jest?” (Czy ma pan sobowtóra?). Putin zaprzeczył. Chciał rozładować podejrzenia. Przyznał zarazem, że pomysł z dublerami pojawił się faktycznie na początku 2000 r., kiedy Rosja prowadziła wojnę w Czeczenii. Chodziło o bezpieczeństwo głowy państwa.
Przywódcy istotnie korzystają z takich rozwiązań, najczęściej dyktatorzy obawiający się o życie, jak Saddam Husajn czy Józef Stalin. Po dublerów sięgają służby bezpieczeństwa, w tym Federalna Służba Ochrony. „Jeżdżą w samochodach jako figury odwracające uwagę. Oczywiście jedno z rządowych aut prowadzi sobowtór, czyli funkcjonariusz FSO” – twierdzi rosyjski prawnik i bloger Mark Feygin. Równie dobrze sobowtór może zastępować Putina w rozmaitych wydarzeniach, jeśli on sam nie ma na to czasu, ochoty czy siły.
Rosyjscy i zagraniczni eksperci są w tej kwestii podzieleni. Jedni podpisaliby się pod tezą pisma „International Business Times”, które w 2018 r. uznało sprawę sobowtórów Putina za „jedną z najniezwyklejszych teorii spiskowych”. Inni wierzą tymczasem w istnienie „dwojnika”. W tym poważni dziennikarze, komentatorzy i specjaliści. Aleksiej Wenediktow, dawniej redaktor naczelny Echa Moskwa, dziś gospodarz audycji na kanale „Żiwoj Gwozd” na YouTube, mówił w programie 4 stycznia: „dopuszczam, że Putin ma sobowtóra, a nawet niejednego”. Ale, jak dodał, to bez znaczenia, bo nijak nie wpływa na rosyjską politykę. Przyznaje mu rację Walerij Sołowiej, znany politolog i historyk, kiedyś dziekan moskiewskiego MGIMO i Anders Åslund, profesor Georgetown University i były członek amerykańskiego think tanku Atlantic Council.
Oraz Igor Girkin (vel Striełkow), stronnik Jewgienija Prigożyna i były oficer FSB operujący w Donbasie w 2014 r. „Prawdziwy Putin to ten pokazywany za długim stołem, zza którego musi użyć lornetki, by dojrzeć rozmówcę”, mówił 29 stycznia 2023 r. „Ten, który wręcza medale, ściska dłonie i nie unika tłumu, z pewnością jest sobowtórem, który przejął część obowiązków prezydenta” – dodał.
Czytaj też: Dlaczego Rosjanie popierają Putina i wciąż chwalą Stalina
Gadacz, dyplomata, udmurt
Na liście prawdopodobnych „dwojników” figuruje kilka osób, a razem tworzą coś w rodzaju „kolektywnego Putina”. Listę ułożył rosyjski dziennikarz Oleg Kaszin, a są na niej m.in. „gadacz”, „Kuczma”, „dyplomata”, „bankietowicz” i najmniej udany „udmurt” (udmurci to naród zamieszkujący europejską część Rosji). Od pierwowzoru ma ich odróżniać kształt czaszki, oczu, dolnej szczęki, linia włosów i znamię na lewym policzku. Poważną wskazówką są uszy, których kształt z wiekiem się nie zmienia. Rosną, ale proporcje pozostają te same, wyjaśniał 10 stycznia 2017 r. w BBC Mark Nixon, ekspert z University of Southampton i wiodący badacz w tej wąskiej dziedzinie.
Eksperci wskazują też na inne niuanse. Raz Putin ma problemy z nogą i ewidentnie kuleje, kiedy indziej sprawnie się porusza. Ivan Stupak, były pracownik SBU i ekspert Ukraińskiego Instytutu Przyszłości, zauważył, że Putin zwykle przyciska prawą rękę do siebie lub trzyma nią pulpit. Tymczasem podczas pierwszej wizyty na terytoriach okupowanych w Mariupolu, w marcu, żywo gestykulował. Oleg Kaszin zauważa prócz tego, że niekiedy mały palec dłoni Putina jest w pełni wysunięty, a innym razem kurczowo przyciśnięty do dłoni. Były oficer KGB Siergiej Żyrnow na antenie ukraińskiej telewizji 24TV komentował tę wizytę w Mariupolu: „Nie trzeba być oficerem wywiadu, żeby dojrzeć, że to są różni ludzie”.
Jak dodał, 21 lutego 2023 r. podczas Zgromadzenia Federalnego Putin ciągle kaszlał, wyglądał na wynędzniałego i trzymał się 50 m od zaufanych deputowanych. Nazajutrz był zupełnie inny. Miał szerszą twarz, jakby spuchł w 24 godziny, inną budowę oczodołów, głowę, inne zmarszczki, inny głos.
Pogłoski o sobowtórach Putina nasiliły się w czasie wojny, ale pojawiły się de facto już 20 lat temu. W 2003 r. prezydent był przez dłuższy czas nieobecny, przypuszczalnie z powodu leczenia, jak się sądzi, w Niemczech. Na zdjęciach z tego czasu wygląda chorowicie. Zastąpienie go sobowtórem byłoby zrozumiałe.
Doniesienia te wywołały przy okazji falę teorii spiskowych, zresztą bardzo wśród Rosjan popularnych. Zwolennicy konspirologii twierdzą, że Władimir Władimirowicz nie doszedł do siebie po operacji, dlatego korzysta z sobowtórów, którzy już w latach 2006–07 szykowali do tej osobliwej pracy. Co niektórzy właśnie wtedy dostrzegli zmianę w wyglądzie polityka. Bomba wybuchła jednak w czerwcu 2015 r., gdy Oleg Kaszin zauważył, że prezydent jest jednocześnie na Kremlu i w swojej ałtajskiej daczy.
Czytaj też: Putin chowa się przed Rosjanami. Dlaczego odwołał swoje ulubione show?
Wszyscy zmiennicy cara
Sprawa jest intrygująca, jeśli rozpatrywać ją w kontekście wojny i kryzysu władzy. „Jeśli sobowtóry rzeczywiście istnieją, to wyobraźmy sobie, jak podatny będzie to grunt dla intryg i kolizji w erze postputinowskiej albo w momencie, gdy Putinowi faktycznie coś się przytrafi” – pisze ukraiński politolog Wadim Fesenko na łamach portalu „Focus” 23 stycznia. I przedstawia pięć możliwych scenariuszy.
Pierwszy: „sobowtór już jest na tronie”. To aluzja do spekulacji, że prawdziwy Putin nie żyje i ma cały zespół zmienników. Na takie sugestie pozwala sobie, co zrozumiałe, nawet Wołodymyr Zełenski, który nieraz dał do zrozumienia, że nie jest pewien, czy Putin żyje i sam podejmuje decyzje (mówił o tym m.in. na szczycie w Davos 19 stycznia).
Scenariusz drugi: „doppelgänger mianowany na tron”. To sytuacja, w której hipotetycznie powodzi się zamach stanu, ginie prawdziwy Putin, lecz dla ciągłości władzy i uniknięcia destabilizacji w kraju zastępuje go sobowtór. A jeśli „zastępczy car” zechce rządzić samodzielnie? „Bojarzy” poczują się oszukani i zaczną podważać jego przywództwo. Rosja pogrąży się w chaosie.
Trzecia opcja przewiduje „dwojnika do czasu wyznaczenia następcy Putina”, a czwarta „wojnę między oszustami” – ten scenariusz zakłada walkę między kremlowskimi frakcjami, przy czym każda z nich kontroluje innego sobowtóra. Klasyczne starcie zdrajców i sprzedawczyków. Komu wierzyć i który Putin jest prawdziwy?
Ostatni scenariusz: „impostor jedzie na Kreml”. Ten wariant uruchamia śmierć Putina – naturalna lub wskutek zamachu, nieistotne. Kreml nie zwleka i wyłania p.o. prezydenta. Nie wszyscy są jednak zadowoleni. Zwłaszcza Jewgienij Prigożyn i Ramzan Kadyrow, bo odejście Putina jest równoznaczne z końcem ich karier, a nawet zagrożeniem życia. Ogłaszają: „Putin żyw!” (Putin żyje!), cudem ocalał, a o spisek oskarżają siłowików. Czyli swoich rywali: Szojgu, Patruszewa i Naryszkina. Demaskują sobowtórów i ogłaszają krucjatę przeciwko zamachowcom. Rosja pogrąża się w chaosie wojny domowej.
Korzystanie z sobowtórów to z jednej strony ogromna wygoda dla zapracowanej głowy państwa i gwarancja bezpieczeństwa w sytuacjach zagrożenia życia. Z drugiej – wielkie ryzyko polityczne, zwłaszcza w czasach przesilenia, i podglebie dla teorii spiskowych, którym Rosjanie tak chętnie ulegają. W skrajnej sytuacji figura sobowtóra może posłużyć do delegitymizacji władzy urzędującego przywódcy. Wtedy wrogom Kremla wystarczy rozsiąść się w fotelach, sięgnąć po popcorn i przyglądać się nieuchronnej autodestrukcji Rosji.
Czytaj też: Czy Putin i inni mogą odpowiedzieć kiedyś za zbrodnie?