Świat

„Pozostawiony sam sobie”. Evan Gershkovich w cieszącym się złą sławą rosyjskim więzieniu

Więzienie Lefortowskie, Moskwa Więzienie Lefortowskie, Moskwa Joanna Borowska / Forum
Byli więźniowie Lefortowa, ich prawnicy i rodziny opisują ascetyczny budynek zaprojektowany tak, aby więźniowie czuli się w nim zapomniani przez cały świat.
Evan GershkovichThe Wall Street Journal/• Evan Gershkovich

Dwa tygodnie temu Rosja aresztowała amerykańskiego dziennikarza „The Wall Street Journal” Evana Gershkovicha pod fałszywymi zarzutami szpiegostwa. Jego redakcyjni koledzy opisali warunki, w jakich jest przetrzymywany w moskiewskim więzieniu Lefortowo. Tekst publikowany jest dziś przez wiele europejskich mediów w wyrazie solidarności i by pokazać, jakie ryzyko wiąże się z pracą dziennikarzy w Rosji.

W więzieniu Lefortowo przesłuchania zaczynają się od brzęku metalu. Według byłych więźniów, ich rodzin i prawników strażnicy patrolujący setki cel w rozległym ośrodku na obrzeżach Moskwy pobrzękują kluczami, aby zasygnalizować, że więzień jest eskortowany z celi do pokoju przesłuchań. Inni pstrykają palcami na korytarzach, gdzie dzień i noc słychać buczenie jarzeniówek, ostrzegając, że w zasięgu wzroku nie powinno być żadnych innych więźniów i jak najmniej personelu.

Cele przesłuchań są w większości puste, z wyjątkiem drewnianego stołu, kilku krzeseł, szarego sejfu i kalendarza ściennego wyprodukowanego przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa, czyli FSB, główną rosyjską agencję wywiadu wewnętrznego i bezpieczeństwa. Okno wychodzi na pusty dziedziniec.

„Nigdy nikogo nie widać, jesteś zupełnie sam” – mówi Andriej Sołdatow, analityk ds. bezpieczeństwa i dziennikarz, który był kilkakrotnie przesłuchiwany w Lefortowie, zanim wyemigrował do Londynu. „Nie słychać żadnych dźwięków, nic… To naprawdę może doprowadzić człowieka do szału”.

W ubiegłym tygodniu Evan Gershkovich, reporter „Wall Street Journal” został eskortowany do Lefortowa, w którym w przeszłości przetrzymywano znanych więźniów, w tym radzieckiego pisarza Aleksandra Sołżenicyna oraz kilku spiskowców biorących udział w zamachu stanu z 1991 r. 31-latek jest pierwszym zagranicznym dziennikarzem oskarżonym przez Rosję o szpiegostwo od czasów zimnej wojny.

Aby zrozumieć, jak obecnie wygląda życie Evana, „WSJ” przeprowadził rozmowy z byłymi rosyjskimi i amerykańskimi więźniami w Lefortowie, prawnikami, którzy regularnie ich odwiedzali, oraz historykami, którzy opisują to ponure miejsce jako bez mała część rosyjskiej i sowieckiej tradycji. Obiekt został celowo zaprojektowany tak, aby więźniowie nigdy się nie widywali, a efekt kompletnej izolacji sprawia, że ​​pobyt w Lefortowie jest trudny do zniesienia psychicznie.

Trevor Reed, weteran amerykańskiej piechoty morskiej, który w zeszłym roku spędził cztery dni w Lefortowie, twierdzi, że było to najsurowsze z sześciu więzień, w których był przetrzymywany. Został skazany za napaść na rosyjskiego funkcjonariusza policji; zarzut, któremu zaprzecza.

Trevor wspomina jedną nurtującą go myśl: „Dlaczego nikogo tu nie słychać? Dlaczego nikogo nie widać?”. „Byłem tak odizolowany, że nawet nie wiem, czy gdybym zaczął krzyczeć, inni więźniowie mogliby mnie w ogóle usłyszeć... Wchodząc do tego więzienia, nie widzisz po prostu nikogo”. Reed został zwolniony w kwietniu zeszłego roku w zamian za Konstantina Jaroszenko, rosyjskiego pilota skazanego przez amerykański sąd federalny za przemyt narkotyków.

Prawnicy Evana dostali zgodę, aby się z nim zobaczyć, dopiero sześć dni po zatrzymaniu. „Stan zdrowia Evana jest dobry. Jest wdzięczny za wsparcie z całego świata” – napisała we wtorek redaktor naczelna „Wall Street Journal” Emma Tucker w e-mailu skierowanym do wszystkich pracowników. „Będziemy kontynuować nasz apel o natychmiastowe uwolnienie Evana”.

„WSJ” stanowczo zaprzecza, jakoby Evan Gershkovich był szpiegiem i – jak podaje rosyjska państwowa agencja informacyjna TASS – przyznał się do winy podczas zamkniętej rozprawy sądowej. Evan przebywał w Rosji z wizą dziennikarską i posiadał akredytację prasową wydaną przez rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych. „Te zarzuty są niedorzeczne. Evan nie jest szpiegiem” – powiedziała we wtorek rzeczniczka prasowa Białego Domu Karine Jean-Pierre.

Gershkovich jest prawdopodobnie objęty „kwarantanną”, mówią byli więźniowie i ich prawnicy. Jest to zazwyczaj ok. dwutygodniowa procedura, podczas której więźniowie są przetrzymywani w samotności i badani pod kątem zapalenia wątroby typu B bądź innych chorób. Status Evana jako powszechnie znanego już amerykańskiego więźnia może oszczędzić mu najgorszych warunków i traktowania, z jakimi mogą spotkać się więźniowie rosyjscy.

Lefortowo, które położone jest wśród pełnych zieleni uliczek wschodniej Moskwy, od czasów carskich było miejscem przetrzymywania tysięcy skazanych: tych oskarżonych o szpiegostwo, dysydentów, pisarzy, rebeliantów i wszelkiego rodzaju więźniów politycznych, jak również bezwzględnych przestępców. Sowieccy więźniowie przetrzymywani w innych więzieniach wspominają, że strażnicy przestrzegali: „jak będziesz dalej taki uparty, to cię wyślemy do Lefortowa”.

Powszechnie postrzegane jako symbol kontroli państwa nad narodem rosyjskim Lefortowo jest dziś aresztem śledczym, w którym więźniowie przetrzymywani są przez rok lub dłużej. Wydział śledczy FSB znajduje się w sąsiednim bloku, co ułatwia funkcjonariuszom dostęp do więźniów.

Funkcjonariusze przemieszczający się między budynkami przesuwają karty dostępu przy masywnych drzwiach bezpieczeństwa, które pozostają zamknięte, dopóki ich twarze nie zostaną rozpoznane przez kolegów obsługujących kamery w centrum dowodzenia. Prawie każda osoba, którą więzień spotyka, nawet strażnicy dostarczający jedzenie przez otwór w drzwiach, zgłasza się do służby w FSB.

„Lefortowo jest najbardziej odizolowanym miejscem, a to jest tortura” – powiedziała Marina Litwinienko, żona byłego oficera FSB Aleksandra Litwinienki, który spędził 8 miesięcy w Lefortowie pod zarzutem przekroczenia uprawnień. Po zwolnieniu i emigracji do Londynu Litwinienko został otruty polonem-210, najprawdopodobniej na zlecenie prezydenta Władimira Putina.

„Chcieli go złamać” – mówiła Marina Litwinienko. „Chcieli złowić większą rybę. Chcieli złamać człowieka, aby powiedział to, co chcieli od niego usłyszeć”.

Aleksiej Mielnikow, sekretarz wykonawczy moskiewskiej Komisji Nadzoru Publicznego, sponsorowanej przez państwo komisji monitorującej więzienia, powiedział, że warunki w obiektach Lefortowa poprawiły się od lat 90. „To zasadniczo jeden z najlepszych ośrodków zatrzymań w Europie Wschodniej”, mówił Melnikow, który uważa się za zwolennika rządu Putina. W niedzielę odwiedził Evana Gershkovicha. „Zapytałem go, jak Lefortowo wypada w porównaniu z więzieniami w USA” – relacjonował Mielnikow.

W więziennych celach o wymiarach ok. 2,5 m na 3,5 m światło świeci jaśniej w nocy niż w ciągu dnia. Według wspomnień byłych więźniów, rodzin i osób odwiedzających więzienie półprzezroczyste okna o długości zaledwie 30 cm znajdują się powyżej poziomu oczu, dzięki czemu więźniowie mogą widzieć tylko moskiewskie niebo. Obok toalety ze stali nierdzewnej stoją dwa łóżka ze stalową ramą i z piankowymi materacami. Ściany są puste, jeśli nie liczyć umywalki i płaskiego telewizora. Co kilka minut strażnik zagląda przez okrągłe okienko w drzwiach.

Trevor Reed powiedział, że inne rosyjskie więzienia były tak pełne graffiti, że ledwie znalazło się dla niego miejsce na wycięcie „U.S. Marine Corps” i „Fuck Putin” w betonowej ścianie, jednak Lefortowo było „przerażająco czyste”.

Po zakończonej kwarantannie więźniowie Lefortowa są często przetrzymywani w dwuosobowych celach. Muszą być jednak bardzo ostrożni, dzieląc się jakimikolwiek informacjami ze współwięźniami, mówił Ivan Pavlov, prawnik, który reprezentował wielu więźniów Lefortowa, a obecnie mieszka w Niemczech. „Zawsze istnieje ryzyko, że współwięzień donosi FSB” – powiedział.

Rodzinie i przyjaciołom znanych więźniów zazwyczaj nie wolno ich odwiedzać i mogą widywać oskarżonego tylko podczas krótkich wystąpień sądowych. Rosyjska dziennikarka Ksenia Mironowa powiedziała, że ​​nie pozwolono jej odwiedzić męża Iwana Safronowa, byłego doradcy szefa rosyjskiej agencji kosmicznej. Safronow spędził ponad dwa lata w Lefortowie, gdy został oskarżony o zdradę w 2020 r. Został uznany za winnego i skazany na 22 lata więzienia.

Więźniowie mają codziennie godzinę poza celą, zwykle na jednym z dziedzińców na dachu, które są niewiele większe od samych cel, a nad nimi rozpościera się siatka z żelaznych prętów. Nie są skuwani kajdankami, ale muszą chodzić z rękami skrzyżowanymi za plecami. Strażnicy, uzbrojeni w karabiny automatyczne, spoglądają w dół z pomostu powyżej.

Zbrodnia i kara

Nazwany na cześć François Le Forta, XVII-wiecznego szlachcica z Genewy, który doradzał rosyjskiemu carowi Piotrowi Wielkiemu, kompleks jest tak owiany tajemnicą, że nie jest jasne, w którym roku został otwarty. Bolszewicy upublicznili Lefortowo jako wzorcowe więzienie, a wkrótce stało się ono miejscem stalinowskich tortur i egzekucji.

„Dopiero w połowie lat 30. XX w. Lefortowo naprawdę ugruntowało swoją reputację jako miejsce grozy” — powiedział Giles Udy, brytyjski historyk specjalizujący się w sowieckim systemie więziennictwa.

W piwnicy tajna policja Józefa Stalina dokonała w latach 30. egzekucji niezliczonej liczby ofiar. „Używali silników traktorów, by zagłuszyć odgłosy strzałów” — napisała radziecka pisarka Eugenia Ginzburg we wspomnieniach z gułagu z 1967 r. Za czasów Putina funkcjonariusze FSB używali tych podziemnych pomieszczeń jako strzelnicy.

Sołżenicyn, dysydencki autor relacji więziennej „Archipelag Gułag”, napisał o pomalowanej na czarno celi, oświetlonej dzień i noc przez zwisającą 25-watową żarówkę. Napisał, że więźniowie, którzy się skarżyli, otrzymywali „rzut karny” w krocze od płk. Sidorowa. Innych wpychano do zimnej i mikroskopijnej „celi karnej”.

„Jeden otrzymał gorący kleik dopiero trzeciego dnia” – napisał Sołżenicyn. „Przez pierwsze kilka minut byłeś przekonany, że nie wytrzymasz godziny. Ale jakimś cudem istota ludzka rzeczywiście jest w stanie odsiedzieć swoje pięć dni, być może nabawiając się w trakcie choroby, która będzie trwać do końca życia”.

Aby przełamać monotonię, obywatel USA i pracownik ambasady Alexander Dolgun, aresztowany podczas przerwy obiadowej na krótko przed Bożym Narodzeniem 1948 r., chodził po celi i obliczał dokładną odległość, którą przeszedł, wyobrażając sobie, że podróżuje tysiące mil między Moskwą a Ameryką. Dolgun, oskarżony o szpiegostwo, któremu zaprzeczył, został zwolniony w 1956 r.

W 1986 r. Amerykanin Nicholas Daniloff, korespondent „U.S. News & World Report”, spędził 20 dni w Lefortowie pod zarzutem szpiegostwa, któremu zaprzeczył. Moskwa wymieniła go na sowieckiego pracownika ONZ w Nowym Jorku, którego w szczegółowo zaplanowanej operacji aresztowało wcześniej FBI. „Ja też zostałem zabrany do Lefortowa, gdzie przetrzymywano więźniów, gdy Moskwa chciała zrobić z nich przykład” – napisał w sekcji felietonów wtorkowego wydania „WSJ”. „Do rosyjskiego korespondenta Evana Gershkovicha: Odwagi”.

W 1994 r., gdy Rosja przechodziła drogę pełną potknięć w chaotyczną nową erę, FSB straciło swój aparat śledczy i kontrolę nad aresztem. Według raportu rosyjskiej gazety biznesowej „Kommersant” z 1997 r. rosyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przejęło Lefortowo i oprócz więźniów politycznych wypełniło je przedstawicielami przestępczości zorganizowanej.

Według „Kommersanta” FSB dekretem prezydenckim odzyskała w 1996 r. swoje obowiązki śledcze wraz ze skuteczną kontrolą więzienia. Przywrócona została funkcja Lefortowa jako aresztu dla osób oskarżonych o zdradę, szpiegostwo, korupcję polityczną i inne poważne przestępstwa.

Były żołnierz piechoty morskiej Paul Whelan, który udał się do Rosji, aby wziąć udział w weselu, był przetrzymywany w Lefortowie do 2020 r., kiedy to został wysłany do kolonii karnej w rosyjskim regionie Mordowii, gdzie ma odbyć 16-letni wyrok za szpiegostwo. Whelan zaprzeczył postawionym mu zarzutom, a Stany Zjednoczone uważają go za niesłusznie zatrzymanego.

Siergiej Skripal, były pułkownik rosyjskiego wywiadu wojskowego, był przetrzymywany w Lefortowie, dopóki nie został skazany w 2006 r. za przekazywanie tajemnic brytyjskiemu wywiadowi zagranicznemu MI6. Cztery lata później Kreml zamienił go wraz z trzema innymi osobami na grupę Rosjan oskarżonych w USA o działalność dla rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego.

W 2018 r. Wielka Brytania oskarżyła dwóch Rosjan o otrucie Skripala i jego córki środkiem paralityczno-drgawkowym. Wielka Brytania poinformowała, że ​​za atakiem prawdopodobnie stoi Rosja. Zarówno Siergiej Skripal, jak i jego córka przeżyli. Kreml zaprzecza swojemu zaangażowaniu.

W zeszłym roku agenci FSB aresztowali Dmitrija Kolkę, naukowca z rakiem trzustki w IV stadium zaawansowania. Agenci odłączyli mu kroplówkę, wynieśli z łóżka i zabrali do Lefortowa. Rodzina Dmitrija Kolki poinformowała o jego śmierci w Lefortowie i stanowczo zaprzeczyła postawionym mu zarzutom szpiegowania dla Chin. W więzieniu przetrzymywani są także ukraińscy oficerowie wojskowi, schwytani podczas oblężenia Mariupola.

Erast Galumov, wydawca, który spędził w Lefortowie ponad trzy lata pod zarzutem nielegalnego pozbywania się sprzętu drukarskiego, powiedział w zeszłym miesiącu rosyjskiej gazecie „Moskovsky Komsomolets”, że „Lefortowo stwarza wrażenie, że już nigdy nie zostaniesz zwolniony”.

Czerwony dywan

Pierwsze kroki więźniów w Lefortowie prowadzą ich na czerwony dywan. „Przypomniały mi się lata stalinowskie” – powiedział Igor Rudnikow, dziennikarz, który spędził w Lefortowie 10 miesięcy w 2018 r. Podobnie jak inni znani więźniowie został powitany przez samą dyrekcję więzienia przy wyłożonym marmurem głównym wejściu. Na pobliskiej ścianie wisi tablica ogłoszeń z portretami umundurowanych pracowników, którzy wyróżnili się specjalnymi zasługami podczas swojej służby. „W Lefortowie Związek Radziecki czuć w powietrzu, on nigdy nie upadł” – mówił.

Nowo przybyli przechodzą całą procedurę: stojąc w metalowej klatce, zanim oddadzą swoje rzeczy, poddawani są rewizji osobistej. Codziennie o 6 rano budzi ich łomotanie do drzwi celi. W każdej chwili mogą zostać wezwani na wielogodzinne przesłuchania, zaprowadzeni na drugie piętro sąsiedniego budynku, do jednego z rzędu ponumerowanych pokoi przesłuchań.

„Zadają wiele biurokratycznych pytań w bardzo powolny sposób… Wydają się bardzo nieobyci, prości wręcz, ale to tylko gra” – powiedział Soldatov, analityk ds. bezpieczeństwa. Powiedział, że przesłuchujący będą próbowali przeformułować odpowiedzi więźniów na swój własny biurokratyczny język, aby sugerować poczucie winy.

Więźniom nie wolno dzwonić ani wysyłać maili, a kilku osadzonych powiedziało, że musieli czekać miesiącami na spotkanie z prawnikiem. Mogą otrzymywać listy, w tym od osób niebędących Rosjanami, ale takich, które mają dostęp do rosyjskiej karty kredytowej i numeru telefonu. W celach zamontowane są dwie kamery wideo.

„Kamery wideo zapewniają bezpieczeństwo więźniów i dają nam pewność, że pracujący tam strażnicy również nie łamią zasad” – powiedział Melnikov, prorządowy obserwator praw człowieka. „Prawnik może przyjść każdego dnia, wystarczy się pojawić”.

Strażnicy, zawsze gładko ogoleni i w optymalnej kondycji fizycznej, z dumą mówią o znaczeniu więzienia dla państwa. Strażnik eskortujący Rudnikowa zatrzymał się, by pokazać mu aulę, i wyjaśnił, że Ławrientij Beria, najdłużej pełniący służbę szef bezpieczeństwa Stalina, używał jej do nocnych przesłuchań przywódców wojskowych poddanych czystkom. Powiedzieli mu, że duch Berii wciąż odwiedza go po zmroku. W tym samym pomieszczeniu strażnicy więzienni oddawali karty do głosowania w wyborach prezydenckich w 2018 r., w których Putin wygrał czwartą kadencję, zdobywając 77 proc. głosów.

„Są bardzo dumni z historii tego więzienia” – powiedział Rudnikow, dodając, że jeśli miałby określić Lefortowo jednym słowem, to byłaby to „izolacja”: „To zamarznięte miejsce... W chwili, gdy tam dotrzesz, nie jesteś już osobą z prawami”.

Współautorki: Yuliya Chernova, Kate Vtorygina

Tekst oryginalnie opublikowany 5 kwietnia 2023 r. w „The Wall Street Journal”

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama