Świat

Finlandia wchodzi do NATO, Szwecja w poczekalni. Wojna Putina zmieniła wszystko

Szwecja i Finlandia podpisały protokoły akcesyjne do NATO, Bruksela, 5 lipca 2022 r. Szwecja i Finlandia podpisały protokoły akcesyjne do NATO, Bruksela, 5 lipca 2022 r. Kenzo Tribouillard / AFP / East News
Dla sąsiadów z półwyspu i znad Bałtyku wejście Finlandii do NATO to dobra wiadomość, ale wejście Finlandii i Szwecji byłoby wiadomością świetną, pozwalającą z dużo większym spokojem i pewnością myśleć o militarnej przyszłości regionu. Decyzja jest w rękach sojuszników – Turcji i Węgier.

O dziś 31. kraj członkowski Sojuszu Północnoatlantyckiego będzie mieć najdłuższą ze wszystkich granicę z Rosją. Finlandia daje też jasny dowód, że choć sama jest bardzo silna, tylko kolektywna obrona i odstraszanie nuklearne są receptą na nieprzewidywalnego i agresywnego sąsiada z bronią jądrową.

Czytaj także: Putin oskarża i rzuca na stół kartę jądrową. Jak czytać jego orędzie?

Finlandia do NATO, Szwecja musi poczekać

Szczęście będzie jednak połowiczne. Gdy w ubiegłym roku, kilka tygodni po rosyjskiej pełnoskalowej agresji na Ukrainę, dwa kraje skandynawskie ceniące swój niezaangażowany status pospieszyły z wnioskiem o przyjęcie do NATO, wszyscy liczyli, że przyspieszona procedura zakończy się ich łącznym przyjęciem. Ale to się nie uda, przynajmniej na razie. Do lipcowego szczytu NATO w Wilnie procedury zamknie tylko Finlandia, a Szwecja będzie musiała czekać na porozumienie lub zmianę podejścia Turcji i na obniżenie politycznych emocji na Węgrzech. Choć Budapeszt Victora Orbána nie ma żadnych konkretnych spraw do załatwienia – w przeciwieństwie do żądającej aresztowań i deportacji działaczy kurdyjskich Ankary – to ostatnio uległ wzmożeniu i wypomina Szwedom wszelką krytykę i rzekomą nieprzychylność. Akcesję Finlandii węgierski parlament przegłosował przytłaczającą większością w poniedziałek.

NATO będzie liczyć 31 krajów i stanie się jeszcze silniej obecne w północno-wschodniej Europie. Finlandia to jednocześnie obszar sojuszniczego pogranicza, kraj bałtycki – zależny też od morskich szlaków handlowych – i kraj dalekiej północy, członek Rady Arktycznej, przez miedzę sąsiadujący ze strategicznymi dla Rosji obszarami Morza Białego i Półwyspu Kolskiego. Trudne rosyjskie sąsiedztwo zaciążyło tak na fińskiej historii, jak i finalizowanej obecnie decyzji o przystąpieniu do NATO. Dwie stoczone w XX w. wojny, później narzucony przez ZSRR status niepełnej suwerenności i konferencja pokojowa, która dała nadzieję na wyjście z zimnej wojny bez doprowadzania świata do wrzenia. Neutralność zdawała się dawać korzyści – rola symbolicznego pomostu między Zachodem a Wschodem przy jednoczesnym położeniu nieco na uboczu konfrontacji stały się podłożem bezprecedensowego ekonomicznego sukcesu. Z takim kapitałem Finlandia weszła w erę pozimnowojennej współpracy – dziś mało kto już pamięta czasy gdy była poza Unią, a przecież weszła do niej zaledwie dekadę przed Polską. Z wolna odrzucana polityczna tradycja i poczucie braku zagrożeń sprawiły, że kwestii wejścia do NATO na poważnie Finlandia nie rozpatrywała, choć w konstytucji miała taką opcję. Poprzestała na dalekim przedsionku, Partnerstwie dla Pokoju, z którego większość krajów europejskich awansowała w międzyczasie na pełnoprawnych członków NATO. W sąsiedniej i silnie oddziałującej na fińskie procesy polityczne Szwecji debata o ewentualnym wejściu do NATO była dużo żywsza, choć równie niekonkluzywna.

Czytaj także: Wojna z czasem. Putin przyłapał NATO w momencie leniwego wybudzania się

Wojna Putina zmieniła wszystko

Ale tamten świat, luksusowej skandynawskiej izolacji od geopolityki, praktycznie dziś nie istnieje. Historia nie przestała się dziać, a nowa wojna Putina zmieniła wszystko, nawet dla kraju, który zdawał się Rosję świetnie znać i rozumieć. Aż do ostatnich lat i pomimo wyraźnych objawów staczania się ku neoimperalizmowi, Finlandia utrzymywała z Rosją kontakty na najwyższym szczeblu. Nawet wybór NATO jako parasola ochronnego prezydent Sauli Niinistö obwieścił Władimirowi Putinowi w bezpośredniej rozmowie. Putin miał to przyjąć do wiadomości, zawsze większy problem miał ze Szwecją i jej ambicjami. Ale ostatnio retoryka Moskwy wobec Helsinek też się zaostrzyła. Wiadomo, skoro NATO to wróg Rosji – a Putin już inaczej nie mówi – to każdy jego kraj automatycznie do wrogów się zalicza. To będzie zmiana też dla Rosjan, dla których Finlandia była najbliższym prawdziwym Zachodem. Ruchu turystycznego nie ma już od kilku miesięcy, a po fińskiej stronie właśnie zaczęła się budowa ogrodzenia, na razie na 200-kilometrowym odcinku niezwykle długiej granicy, ciągnącej się na ponad 1,3 tys. km. Ta granica może jeszcze sprawić niejeden problem, gdy Moskwa mówi o rozbudowie po swojej stronie nowych dywizji. Finowie są do obrony własnego terytorium przygotowani jak mało które państwo w Europie i dla wielu pozostają wzorcem „obrony totalnej”. Rosja musiałaby być ślepa, by nie widzieć, że wojny z Finlandią zupełnie nie opłaca się zaczynać. Jednak wszystkich czarnych scenariuszy nie sposób wykluczyć i właśnie ubezpieczeniem na nie ma być wejście do NATO.

Czytaj też: Po roku wojny rosyjski Goliat ma podbite oko

NATO wzmacnia wschodnią flankę

O tym, jak mile widzianymi sojusznikami będą oba kraje i jak mało im brakuje, by się z NATO zintegrować, świadczy to, że nikt nawet nie wspominał o jakimś planie, warunkach, negocjacjach czy dostosowaniu. Szybka ścieżka potwierdzała to, o czym znawcy europejskiego i transatlantyckiego bezpieczeństwa dobrze od lat wiedzieli – że Szwecja i Finlandia, choć formalnie są poza strukturami NATO, pasują do nich, jeśli nie idealnie, to po bardzo niewielkim dopasowaniu. Politycznie NATO dawno nie miało lepszej opinii, a dołączenie dwóch krajów ceniących pokój, współpracę i poszanowanie zachodnich wartości jest najlepszym świadectwem nieodzowności Sojuszu. Geopolitycznie Finlandia i Szwecja domkną rygiel bałtycko-arktyczny i wzmocnią północny filar wschodniej flanki, dając Zachodowi lepszy wgląd w poczynania Rosji w jej lodowym bastionie. Północ to dla Putina nie tylko wrota na światowy ocean, ale również miejsce testowania nowych broni. Boleśnie przypomniał o tym zakończony skażeniem radiologicznym wypadek w czasie prób torpedy z nuklearnym napędem w 2019 r., a kto wie, czy takiego podłoża nie miało też zatonięcie okrętu podwodnego Kursk ponad dwie dekady temu. Rosja wciąż testuje nuklearnego posejdona i wciąż bez sukcesów. Po wejściu Finlandii do NATO kolejne wiele par oczu będzie to obserwować jeszcze uważniej.

Militarnie Finlandia da NATO więcej niż weźmie, ale pozostanie skupiona na własnym bezpieczeństwie. Siły zbrojne ma dostosowane do roli obronnej, a nie ekspedycyjnej. Dużą armię lądową, z silną artylerią, w tym rakietową, wspierają jednostki obrony terytorialnej. W brygadzie pancernej czołgi Leopard 2A4. Lotnictwo używa amerykańskich F/A–18 Hornet, ale za kilka lat przesiądzie się na F-35. Najsłabsza dziś marynarka wojenna dostać ma do końca dekady cztery duże korwety. Wybrzeża bronią też rakiety, szwedzkiej i izraelskiej produkcji. Podobne kupuje Estonia i oba kraje sąsiadujące przez Zatokę Fińską już myślą o tym, jak ją na wypadek wojny zamknąć dla Rosjan. Finowie utrzymują niemal 300-tys. armię i korpus rezerwistów liczący 900 tys. osób. W kraju liczącym 5,5 mln ludzi daje to niezwykły odsetek militaryzacji społeczeństwa – przy czym jest to militaryzacja niewymuszona, oparta na autentycznym zaangażowaniu. Nie ma większych protestów przeciwko poborowi, powszechne są szkolenia wojskowe, obchodzić się z bronią potrafi prawdopodobnie każdy dorosły mężczyzna i bardzo wiele kobiet. Trudne warunki, surowy klimat i podejście do życia znane jako sisu – łączące upór, determinację, stanowczość i wytrwałość – pomagają Finom być żołnierzami. Gdy zajdzie potrzeba, będą gotowi, ale w wejściu do NATO chodzi jednak o to, by nie musieli tego testować. Nie szukają i nie potrzebują ochrony i wsparcia na teraz, raczej upewnienia, że w razie czego zostaną objęci wspólną odpowiedzią i to najcięższego kalibru.

Czytaj też: Ameryka uratowała Ukrainę przed upadkiem. Bije Rosję, a nawet Chiny

Na razie połowiczny sukces

Dla Finlandii najważniejsze jest odstraszanie nuklearne, zapewniane członkom NATO głównie przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię (siły jądrowe Francji nie są powiązane z mechanizmami decyzyjnymi Sojuszu). Tego rodzaju ochronę – oczywiście tylko w ostatecznej, ekstremalnej i tragicznej sytuacji – może dać tylko jeden system bezpieczeństwa, właśnie ten związany z artykułem 5. traktatu waszyngtońskiego. Cała prowadząca do niego drabina eskalacji też wykracza poza możliwości Finlandii czy jakiegokolwiek innego kraju. Kolektywna obrona i odstraszanie sprawia, że „szukająca przygód” Rosja stanęłaby naprzeciw fińskich żołnierzy, ale ci mieliby za sobą potencjał militarny, polityczny i ekonomiczny całego Zachodu. Jak to działa, doskonale pokazuje koalicja na rzecz wsparcia Ukrainy, której NATO jest tylko częścią i to nieuczestniczącą bezpośrednio w wojnie. Integracyjny, mobilizacyjny, ilościowy i jakościowy potencjał uruchomiony w ciągu ostatniego roku zapewne dał Finom jeszcze bardziej do myślenia i utwierdził w przekonaniu, że wyłącznie NATO jest działającym, wiarygodnym i skutecznym układem bezpieczeństwa militarnego.

Ale dopóki do NATO nie wejdzie też Szwecja, Finlandia cieszyć się może tylko połowicznie. Oczywiście jej akcesja poprawi też sytuację bezpieczeństwa Szwecji, a praktyczne działania szwedzkich sił zbrojnych już dziś świadczą o niemal stuprocentowej integracji i gotowości do NATO. Jednak Sojusz ma swoje procedury, regulacje i formalności, a bez członkostwa w nim wejście w nie na równych prawach jest niemożliwe. Jeszcze bardziej chodzi o polityczny wymiar tej podwójnej akcesji – Finlandia i Szwecja „chciały do NATO” razem, dlatego że ich systemy bezpieczeństwa już są tak powiązane, iż tworzą coś na kształt skandynawskiego sojuszu. Wejście jednego kraju do NATO tych więzów nie przerwie, ale dopiero wejście obu stanowiłoby dopełnienie procesu i spełnienie zamierzonego celu. Szwecja i Finlandia dobrze uzupełniają się w zakresie zdolności: podczas gdy Finowie tworzą lądową zaporę na styku z potencjalnym agresorem, Szwedzi zapewniają im wsparcie w powietrzu i na morzu. Dla sąsiadów z półwyspu i znad Bałtyku wejście Finlandii to dobra wiadomość, ale wejście Finlandii i Szwecji byłoby wiadomość świetna, pozwalającą z dużo większym spokojem i pewnością myśleć o militarnej przyszłości regionu. Decyzja jest w rękach sojuszników – Turcji i Węgier. Świętowanie połowicznego sukcesu warto odłożyć i skupić się na kolektywnej kampanii wsparcia Szwecji.

Czytaj też: Nowa żelazna kurtyna. Rosja ustawia się plecami do Zachodu

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną