Nie mam innego kraju
Izrael na progu wojny domowej. Takiego kryzysu w historii tego kraju jeszcze nie było
Melodia jest balladowa, niemal rzewna, wcale nie kojarzy się z protest songiem. Pierwszy raz pojawiła się 40 lat temu podczas wielkich demonstracji przeciwko wojnie w Libanie. Ale w połowie marca uczestnicy ogromnego, niemal 400-tysięcznego protestu w Tel Awiwie w melodiach mogli przebierać. Młodzi raczej maszerowali w rytm wybijany przez doboszy z gejowskiego Różowego Frontu albo śpiewali wraz z również gejowską gwiazdą rocka Iwri Lider. Ale nawet oni podchwycili unoszącą się w powietrzu melodię.
Starsi skupili się jednak wokół sceny, na której wielka dama izraelskiej piosenki Gali Atari śpiewała (do gitarowego akompaniamentu Corinne Allal) piosenkę, która 40 lat temu uczyniła z niej gwiazdę. Słowa napisał nieżyjący już Ehud Manor: „Ein li erec aheret, nie mam innego kraju/ Więc choć ziemia się pali pod stopami/ Z ciałem obolałym, z sercem wygłodniałym/ Tu jest mój dom/ Nie będę milczeć, choć mój kraj/ Zmienił oblicze/ Nie porzucę go, napomnę go/ Będę mu śpiewać do ucha/ Aż oczy otworzy”.
Netanjahu z faszystami
Izrael zmienił oblicze, gdy w grudniu władzę przejął najbardziej prawicowy rząd w jego historii, znów z Beniaminem Netanjahu jako premierem. Przewodniczył on rozmaitym koalicjom, jego prawicowo-populistycznej partii Likud towarzyszyły w nich i lewicowa Partia Pracy, i prawicowy, ale bojowo świecki Izrael Nasz Dom Awigdora Liebermana. Ale teraz Netanjahu podzielił się władzą również z Religijnym Syjonizmem (RS).
Formacja ta, powstała na bazie kilku skrajnie prawicowych partyjek, po ostatnich wyborach nieoczekiwanie stała się trzecią siłą w Knesecie (14 na 120 mandatów). Po tym sukcesie od RS Becalela Smotricza odpadła natychmiast Żydowska Potęga Itamara Ben-Gwira oraz Noam rabina Awi Maoza. Wszyscy trzej politycy otrzymali jednak stanowiska rządowe.