Przypomnijmy: w ramach zbiórki założonej przez Sławomira Sierakowskiego udało się zebrać 24,8 mln zł. Podstawowym celem był oczywiście zakup drona Bayraktar dla Ukrainy. Ostatecznie turecki producent zdecydował się przekazać go za darmo. Zatem wszystkie zebrane przez Polaków środki mogły trafić na inne cele.
Jakie? „Jak zapowiedziałem, zgromadzone 24,84 mln zł podzieliliśmy między cztery duże projekty i nadwyżkę (dokładnie 2,34 mln zł), która od razu poszła na konto Funduszu Sił Zbrojnych w Narodowym Banku Ukrainy” – przekazał na Facebooku Sławomir Sierakowski.
Pierwszym zakupem było niewidoczne dla dronów mobilne centrum szkoleniowe. Mieści jednorazowo 600 żołnierzy, ma ambulatorium, magazyn na broń i bardzo duże generatory. Buduje je firma Lubawa. „Kilka dni temu nasz projekt skrytykowany został przez MSZ Rosji, który uznał to za wkroczenie Polski do wojny w Ukrainie. To zasłużony wyraz uznania ze strony Kremla” – ironizuje Sierakowski.
Czytaj też: Polski bayraktar jest już w Ukrainie. Nazwę wybrali mu uchodźcy z Mariupola
Sto samochodów i 500 zestawów przetrwania
Pieniądze ze zbiórki pójdą też na sto samochodów dla Ukrainy, w tym 25 karetek. Część ma też służyć jako mobilne kuchnie polowe do wykorzystania w zbombardowanych miastach i wsiach blisko frontu. Zorganizuje je prowadzona przez Tatarów z Krymu fundacja Astem, związana z legendarnym przywódcą ukraińskich Tatarów Mustafą Dżemilewem. „Przeznaczamy na to 1,8 mln dol., czyli według obecnego kursu (który nam pięknie poleciał ostatnio w dół!) to jest około 7,9 mln zł” – wyjaśnił Sierakowski i załączył skan zlecenia przelewu.
Niewiele ponad milion dolarów (ok. 4,7 mln zł) będzie kosztowało 500 zestawów przetrwania dla rodzin żyjących w najbardziej niebezpiecznych rejonach, bez dostępu do elektryczności i ciepła. To też zorganizuje fundacja Astem. Jeden zestaw zawiera: dwa komplety ubrań i butów (odpornych na zimno) dla dorosłych, dwa komplety ubrań i butów dla dzieci, cztery koce, cztery termiczne śpiwory, radio z akumulatorem ładowanym ręcznie do porozumiewania się i wzywania pomocy, ledową latarkę, apteczkę, generator i przenośną kuchenkę.
Czytaj też: Bayraktar to wyjątkowy dron. Dla Rosjan jest jak namolna mucha
Dwa mobilne warsztaty w kolorach khaki
Kolejnym zakupem będą dwa mobilne warsztaty – wymalowane w barwy khaki dwa potężne tiry, każdy z dwiema naczepami, podnośnikami hydraulicznymi, które przystosowane są do naprawy zepsutego sprzętu, w tym także haubic czy czołgów. Koszt: 600 tys. dol. (ok. 2,6 mln zł).
„Ponieważ udało nam się dzięki uprzejmości banku Paribas ponieść tylko symboliczne koszty spreadów i kurs dolara spadł od czasu, gdy zawieraliśmy umowy z Come Back Alive i Astem, to wygenerowaliśmy ogromną nadwyżkę: ponad 2 mln zł” – dodał publicysta. Nadwyżka zostanie przekazana ukraińskiej armii. „Uznaliśmy, że Ukraińcy sami będą wiedzieli najlepiej, czego najbardziej potrzebują. Środki trafiły na Fundusz Sił Zbrojnych w Narodowym Banku Ukrainy” – podsumował.