Ukraina ma nową ikonę. Rozstrzelany wbrew wszelkim normom wojennego prawa żołnierz, spokojnie i z dumą patrzący w oczy śmierci. Ostatni papieros, seria z karabinu. Po ujawnieniu nagrania siły zbrojne podały, że jest na nim 41-letni Timofiej Szadura z Żytomierza, zmobilizowany w grudniu w szeregi 30. brygady zmechanizowanej. Później Służba Bezpieczeństwa Ukrainy skorygowała, że to Ołeksandr Macijewski, snajper ze 163. batalionu 119. samodzielnej brygady obrony terytorialnej obwodu czernihowskiego. Niezależnie od tożsamości ofiary to nowa zbrodnia wojenna na i tak długiej liście, kolejny powód do zemsty. Konkretni zbrodniarze pozostają nieznani, choć wiele wskazuje, że jeńca zabiły zakapiory z Grupy Wagnera, bo wcześniej publikowali sceny zabijania pojmanych dezerterów przy użyciu kafara. Sfilmowanie bezprawnej egzekucji to dodatkowe okrucieństwo, ale też dowód dla cyfrowych śledczych, który może ułatwić identyfikację i osądzenie sprawców. Wymierzenie sprawiedliwości poprzysiągł prezydent Wołodymyr Zełenski.
Odwet na raty Ukraińcy biorą w Bachmucie. Wagnerowcy i oddziały regularnych wojsk rosyjskich zajmują wschodnią część miasta, obchodzą je od północy i usiłują przedrzeć się do centrum, ale nadal nie doprowadzili do okrążenia i odcięcia dróg zaopatrzenia. W sieci zaczęły się pojawiać filmy i zdjęcia strony rosyjskiej, dokumentujące ich postępy, ale także skargi na wysyłanie żołnierzy na rzeź. Są też narzekania Ukraińców, że uporczywa obrona tej placówki nie ma już sensu. Wizytujący żołnierzy na froncie gen. Ołeksandr Syrski przyznał, że sytuacja jest trudna, ale dla wyższych dowódców sens najwyraźniej ma jednak systematyczne wykrwawianie rosyjskich szturmowców. A dla polityków Bachmut – do niedawna określany jako nieznaczący – nabrał być może większego znaczenia w sytuacji, gdy Rosjanie rozbijają sobie o niego zęby od ośmiu miesięcy.