Świat

379. dzień wojny. „Twierdza Bachmut”. Rosjanie znów dają się rolować Ukraińcom

Ukraiński żołnierz w okopach Ukraiński żołnierz w okopach Lisi Niesner / Reuters / Forum
Rosjanie znów dali o sobie znać tak, jak tylko oni potrafią, czyli atakując skrzydlatymi pociskami rakietowymi obiekty infrastruktury energetycznej w Ukrainie. Trwają walki o Bachmut i choć najeźdźcy opanowali połowę miasta, to na niewiele im się ten sukces zda.

Rosjanie odpalili w nocy 81 pocisków skrzydlatych na ukraińską energetykę. Była to prawdziwa zbieranina różnych typów „wyskrobanych” ze szczuplejących zapasów, w tym 48 egzemplarzy relatywnie nowoczesnych, tj. 28 rakiet odpalonych z bombowców strategicznych Ch-101 i Ch-555, i 20 morskich rakiet 3M14 Kalibr puszczonych z okrętów Floty Czarnomorskiej. Z 48 obronie przeciwlotniczej udało się zestrzelić aż 34, więc przypuszczalnie większość skierowano na obiekty wokół Kijowa, który ma dość silną osłonę. 14 dosięgnęło celów, ale szczególnego blackoutu najwyraźniej nie wywołało. Ukraina jest już dobrze przygotowana na awaryjne naprawy sieci energetycznej i źródeł jej zasilania.

Z bombowców strategicznych Tu-22M3 Rosjanie odpalili też sześć starszych rakiet Ch-22. Nie wiadomo, czy zostały zestrzelone, ale to dość niecelna amunicja, poza atakowaniem miast do niczego się nie nadaje. Są doniesienia o stratach, np. we Lwowie zginęło pięć osób cywilnych. Równie groźne były pociski Ch-47M2 Kindżał, niesłusznie nazywane hipersonicznymi (to tzw. rakiety półbalistyczne, działają jak typowe pociski balistyczne, ale są odpalane z MiG-31K, a nie wyrzutni naziemnych). Trudno będzie je wyłapywać, dopóki nie dotrą na miejsce systemy Patriot, do obsługi których Ukraińcy wciąż się szkolą. Ćwiczenie przeciwlotników, choć z pewnością przyspieszone, trwa jak widać długo.

Reklama