Świat

Putin oskarża i rzuca na stół kartę jądrową. Jak czytać jego orędzie?

Władimir Putin, 21 lutego 2023 r. Władimir Putin, 21 lutego 2023 r. Sputnik / Reuters / Forum
Władimir Putin wygłosił przed Zgromadzeniem Federalnym orędzie oczekiwane od grudnia. Oskarżał Zachód, chwalił kondycję gospodarczą Rosji i zapowiedział nowe transfery socjalne. Najważniejszą wiadomość zachował na koniec: Rosja zawiesza członkostwo w traktacie rozbrojeniowym New START.

Władimir Putin nie chciał być źle zrozumiany, więc powtórzył: „Rosja nie wychodzi z porozumienia, tylko zawiesza w nim swój udział”. Tłumacząc powody tej decyzji, zarzucił Stanom Zjednoczonym „absurdalne żądanie” inspekcji rosyjskich baz. Dostęp do nich zablokował inspektorom już podczas pandemii w 2020 r. „To głupota albo cynizm” – tłumaczył rosyjski prezydent. Rosja nie godzi się na żadne kontrole, wszak Zachód przyznał, że dąży do jej „strategicznej klęski”. „I mają teraz jeździć po naszych bazach?” – pytał retorycznie.

I zarzucił Stanom Zjednoczonym niszczenie architektury bezpieczeństwa międzynarodowego. To nic nowego, Kreml od dawna twierdzi, że poparcie dla Kijowa stanowi zagrożenie strategiczne dla Moskwy. Putin ostrzegł, że im więcej broni dalekiego zasięgu trafi na front, tym bardziej Rosja musi oddalać niebezpieczeństwo od swoich granic. To Zachód – twierdzi – a nie Rosja, chce zmienić konflikt lokalny w globalny.

Czytaj też: Nowa żelazna kurtyna. Rosja ustawia się plecami do Zachodu

Rosja powiększy swój arsenał nuklearny?

Tymczasem Pentagon już wcześniej zwracał uwagę, że Rosjanie łamią porozumienie rozbrojeniowe, w dodatku jedyne, które wciąż zobowiązuje USA i Federację Rosyjską do ograniczania potencjału jądrowego do 1550 głowic. Zdaniem Amerykanów odmowa inspekcji oznacza de facto wycofanie się Rosji z układu. Putin dzisiejszym orędziem otwiera sobie furtkę do powiększania arsenałów jądrowych. Zresztą tuż po jego wystąpieniu szef komisji obrony w Dumie Państwowej Andriej Kartapołow stwierdził: „W razie potrzeby Rosja może teraz zwiększyć liczbę głowić oraz ich nośników”. Czy czeka nas zatem eskalacja wyścigu zbrojeń? Na pewno Kreml wyłożył na stół ważną kartę przetargową.

Jednocześnie na ręce ambasadora USA w Moskwie złożono protest przeciwko rosnącemu zaangażowaniu Stanów w działania wojenne po stronie Kijowa – podało dziś rosyjskie MSZ. Moskwa domaga się od Waszyngtonu wycofania sprzętu wojskowego z Ukrainy i wyjaśnień w sprawie eksplozji Nord Stream. Znamy więc konkretne oczekiwania Kremla.

Putin o nich dziś przypomniał. Nie bez powodu wrócił do listy żądań, które sformułował w grudniu 2021 r. „Przedłożyliśmy USA i NATO warunki gwarancji bezpieczeństwa. Otrzymaliśmy odmowę w sprawie wszystkich naszych kluczowych postulatów” – przypomniał. I dorzucił: „Żaden kraj na świecie nie ma tylu baz za granicą co USA. Są ich setki. Cała planeta jest nimi usiana”.

W jego ocenie Rosja jest bez winy, bo robiła wszystko, by rozwiązać kryzys pokojowo. „Cierpliwie prowadziliśmy rozmowy” – stwierdził. Tymczasem „oni wywołali wojnę!”. „A my użyliśmy siły – i użyjemy jej – by ją powstrzymać” – zapewnił. Putin dał do zrozumienia, że wie o kolejnych etapach ukraińskiej kontrofensywy. Następnym celem ma być Krym i Sewastopol. „Ujawnili to, co i tak już wiedzieliśmy” – stwierdził, sugerując, że rosyjscy agenci przeniknęli do ukraińskiego dowództwa.

Putin porównał bieżącą sytuację do wydarzeń z lat 30. XX w. Wówczas także – przekonywał – Zachód miał jeden cel: wywołać konflikt na Wschodzie. Dziś Ukraina jest rzekomo narzędziem w rękach wrogiego Zachodu, który zdecydował się w 2014 r. wesprzeć „antykonstytucyjny przewrót” w tym kraju. Kreml w dalszym ciągu odmawia legitymizacji władz w Kijowie.

Co ciekawe, Putin w żaden sposób nie odniósł się do wczorajszej wizyty Joe Bidena w ukraińskiej stolicy. Co tylko potwierdza, że prawidłowo odczytał jej znaczenie: Waszyngton niezachwianie wspiera Kijów, Zachód twardo stoi przy Ukrainie w jej drodze do zwycięstwa.

Czytaj też: Ameryka uratowała Ukrainę przed upadkiem. Bije Rosję, a nawet Chiny

Rosja oficjalnie ma się świetnie

Dla Putina taki obrót spraw oznacza ryzyko napięć społecznych; coraz częściej pojawiają się też spekulacje o kolejnej mobilizacji do armii. Prezydent musiał zatem w swoim przesłaniu wykreować obraz Rosji rozkwitającej mimo trudów „specoperacji”. Temu służyły dane makro, mocno „podkręcone”, opublikowane w poniedziałek przez urząd statystyczny Rosstat. Putin kilkakrotnie podkreślił, że bezrobocie spadło do historycznie niskiego poziomu niewiele ponad 3 proc. W zasadzie każda gałąź gospodarki prężnie się rozwija. W październiku i listopadzie rynek budowlany przeżył tajemniczy boom – branża urosła rzekomo o 8–9 proc.

Szczególnie chętnie Putin chwalił się rekordowymi wynikami w rolnictwie: 150 mln ton zboża, w tym 100 mln samej pszenicy. Zapomniał tylko wspomnieć o milionach ton wykradzionych z ukraińskich silosów, którymi handluje największy eksporter rosyjskiego zboża Piotr Chadykin. Wyniki śledztwa w tej sprawie opublikował w grudniu „Wall Street Journal”.

Putin długo wyliczał takie domniemane sukcesy gospodarcze Rosji. Wystarczył jednak rzut kamery na Elwirę Nabulinę, szefową rosyjskiego banku centralnego i główną architektkę strategii obrony finansów, by w mig pojąć, co o tym wszystkim myśli. Choć kremlowski przywódca przekonywał, że sankcjami Zachód karze sam siebie, fakty są zgoła odmienne. Wie to Nabulina i wiedzą ekonomiści. „Bloomberg Economics” pisał niedawno, że wskutek restrykcji ograniczających dostęp do nowoczesnych technologii rosyjska gospodarka straci do 2026 r. 190 mld dol. z przedwojennej trajektorii wzrostu. „Efekt sankcji będzie długotrwały – komentował Oleg Wyjugin, były wiceprezes centralnego banku Rosji, dla „Moscow Times”. – A ten proces jeszcze się nie skończył”.

Czytaj też: Po roku wojny rosyjski Goliat ma podbite oko

Rosjanie chcą chleba i igrzysk

Nie jest tajemnicą, że Kreml widzi pilną potrzebę łagodzenia napięć i niepokojów w Rosji. Jeszcze przed orędziem Putina Konstantin Kałaczew, szef grupy ekspertów politycznych, w rozmowie z dziennikiem „Izwiestia” spodziewał się jakichś zapowiedzi transferów socjalnych dla poszczególnych grup społecznych. Nie mylił się. Putin obiecał dodatkowy urlop wszystkim uczestnikom „specoperacji” (co najmniej 14 dni i minimum raz na pół roku), wsparcie dla rodzin weteranów i żołnierzy, specjalny fundusz, który ma sfinansować programy opieki zdrowotnej, rehabilitacji, a nawet pomocy psychologicznej. Nie zabrakło też zapowiedzi odbudowy nielegalnie anektowanych we wrześniu 2022 r. czterech ukraińskich obwodów. Gdy Putin oświadczył, że „chciały być z Rosją, swoją ojczyzną”, publika wstała z miejsc i wybuchły oklaski.

Putin wie, że Rosjanie potrzebują chleba i igrzysk. I w najbliższych dniach ich nie zabraknie. Już w środę, jak przed rokiem, odbędzie się wielki koncert na moskiewskich Łużnikach. Tym razem Kreml chce skonsolidować Rosjan, zanim wejdą w drugi rok wojennych zmagań. Z kolei jesienią w kraju odbędą się wybory lokalne, a w przyszłym roku – prezydenckie. Oczywiście odbędą się „zgodnie ze wszystkimi demokratycznymi procedurami konstytucyjnymi” – zapewnił Putin. Co jest równie prawdziwe jak słowa, którymi zakończył wystąpienie: „Bo prawda jest po naszej stronie”.

Czytaj też: Rosja szykuje się do większej wojny. Świat się tego nie spodziewa

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną