Białoruś w klatce
Białoruś w klatce. Poczobut, Bialacki i inni więźniowie Łukaszenki
Dyktatorowi Aleksandrowi Łukaszence kończą się aresztowani do wykorzystania w procesach politycznych. W zeszłym tygodniu grodzieński sąd skazał Andrzeja Poczobuta, byłego korespondenta „Gazety Wyborczej” i działacza polonijnego, na osiem lat tzw. kolonii karnej, gdzie więźniów „resocjalizuje się przez pracę”. W Mińsku dobiega końca proces laureata pokojowego Nobla Alesia Bialackiego oraz jego współpracowników z broniącego praw człowieka centrum Wiasna: Walancina Stefanowicza i adwokata Uładzimira Łabkowicza. Toczą się też sprawy przebywających na emigracji przywódców białoruskiej opozycji, wśród oskarżonych jest Swiatłana Cichanouska, prawdopodobna zwyciężczyni sfałszowanych przez Łukaszenkę wyborów prezydenckich.
W połowie lutego za więźniów politycznych w Białorusi Wiasna uznawała 1441 osób, wśród nich są kandydaci w wyborach i uczestnicy wielkich protestów z 2020 r. Milicja i KGB nadal tropią nieprawomyślność, w styczniu zatrzymały 350 osób. Wiasna w listę osobliwych przebojów układa absurdalne powody zatrzymań. Np. w sylwestra zwijano za przedwczesne odpalanie fajerwerków, ponoć w okolicach godziny nawiązującej do numeru artykułu kodeksu wykroczeń penalizującego nielegalne zgromadzenia. Przyczyny aresztowań mogą być dziwaczne, ale kary wlepiane przez sądy są dolegliwe i na serio.
Zatrzymani i osadzeni nie mogą liczyć na wsparcie z zewnątrz. Możliwości nacisków lub negocjacji ze strony Zachodu, w tym Polski, są praktycznie żadne. Pozostają wyrazy oburzenia oraz sankcje, również obejmowanie nimi nadgorliwych sędziów czy prokuratorów i apele, np. o wyrzucenie Białorusi z eliminacji do przyszłorocznego piłkarskiego Euro. Jednak Łukaszenka na takie wstręty jest mentalnie i organizacyjnie gotowy. Trzyma z putinowską Rosją, liczy się z pełną izolacją od Zachodu, także z retorsjami w rodzaju zamykania przez Polskę kolejnych przejść granicznych.