Wydaje się, że Rosjanie wybrali już główne kierunki natarcia i prowadzą je w czterech, dość wąskich pasach. Jeden to rejon Swiatowe–Kupiańsk – odnotowano tu natarcia w pasie o szerokości 30 km w różnych punktach, ale obecnie wysiłek koncentruje się na kierunku Kupiańska, co zawęża odcinek intensywnych walk do 12–15 km. Drugi to rejon Kreminnej, po obu stronach Dońca. To nie więcej niż 15 km, w tym 10 km na północ od Dońca i 5 km na południe od rzeki. Trzeci pas rosyjskiego natarcia to rejon Bachmutu, tutaj walki rozciągnęły się na odcinku blisko 20 km. I wreszcie czwarty odnotowany kierunek to okolice Wołnowacha–Wuhłedar, w pasie o szerokości blisko 10 km.
Ile więc mamy razem? Natarcie prowadzone na odcinkach o szerokości 60 km w skali całego frontu mającego długość 500 km. Rosjanie atakują więc intensywnie na jednej ósmej jego długości, a na pozostałych siedmiu ósmych pozostają w większości nieaktywni. Oczywiście prowadzą tam różne działania – ostrzał artyleryjski i rakietowy, czasem jakieś ataki nękające lub rozpoznanie, działania specjalne, zdarzy się też wymiana ognia między wojskami niepodejmującymi wzajemnego szturmu. Specyficznym kierunkiem jest Donieck, gdzie nacierają głównie separatyści, zapewne z inicjatywy władz lokalnych, ale nie mają priorytetu w otrzymywaniu zaopatrzenia i ostatnio ataki zdecydowanie straciły na intensywności.
Rosyjski „wariant minimum”
Wybór konkretnych kierunków natarcia, w których Rosjanie ocenili obronę jako możliwą do przełamania i gdzie mają nadzieję na zajęcie głównych węzłów komunikacyjnych, by zmusić ukraińskie wojska do wycofania się na szerszym froncie, ma sens i świadczy o tym, że podjęli oni decyzję o „wariancie minimalnym”.