Wśród państw, które potwierdziły przekazanie czołgów, jest Polska (14 szt. leopardów 2A4), Niemcy (14 szt. 2A6), Norwegia (8 lub 14 szt. 2A4NO), Szwecja (14 szt. 2A5), Finlandia (10 szt. 2A4), Portugalia (4 szt. 2A6), a niedługo zadeklarują się też przypuszczalnie Holandia (14 szt. 2A5) i Dania (6 szt. 2A5). To razem dwa kompletne bataliony, a jeszcze Hiszpania ma ogłosić wysłanie aż 53 leopardów 2A4, czyli byłby trzeci. Blisko 150 czołgów!
Te wozy plus 14 brytyjskich challengerów dotrze do Ukrainy bardzo szybko i z pewnością weźmie udział w odparciu spodziewanego natarcia Rosjan. Z batalionem np. bojowych wozów piechoty Bradley i dywizjonem artylerii M109A6 Paladin z odpowiednim systemem kierowania ogniem powstanie z tego najpewniej brygada pancerna lub jedna pancerna i jedna zmechanizowana, tworzące razem w miarę silną taktyczną pięść uderzeniową.
Pancerna brygada na leopardach
Gdyby Rosjanie zdecydowali się na ryzykowne, ale teoretycznie najbardziej korzystne warianty uderzeń – ofensywę z zachodniej Białorusi w kierunku Mołdawii albo ponowne natarcie na Kijów – w obu przypadkach musieliby wbić się klinem w obronę przeciwnika, zamiast posuwać się szerszym frontem. Takie ataki muszą być przeprowadzone właściwie, bo godzą dwa sprzeczne wymogi. Pierwsze jest utrzymanie tempa – trzeba pędzić przed siebie jak najszybciej, by przeciwnik nie zdołał zorganizować skutecznej obrony na trasie. Po drugie – za plecami prędko nacierających wojsk należy konsolidować teren, czyli rozmieszczać siły piechoty zmechanizowanej broniącej skrzydeł atakujących wojsk. Im szybciej prą, tym więcej trzeba w to zaangażować jednostek, które muszą przecież dobrze przygotować się do obrony.