Świat

Największy strach Rosjan? Że stracą zachodnie smartfony

Prokukraiński baner podczas Mobile World Congress w Barcelonie, marzec 2022 r. Prokukraiński baner podczas Mobile World Congress w Barcelonie, marzec 2022 r. Josep Lago / AFP / East News
Plotki, że w Rosji zostaną wyłączone smartfony z zachodnimi oprogramowaniami, rozeszły się w kraju błyskawicznie. Z iPhone’em nie rozstaje się przecież szef dyplomacji, oligarchowie, celebryci, ale i zwykli Rosjanie. Taki cios byłby dotkliwy. Ale czy realny?

„Na moskiewskich salonach mówi się, że niedługo iPhone′y zamienią się w dynie” – doniosła Margarita Simonian, szefowa propagandowej RT, i wywołała popłoch w rosyjskich mediach społecznościowych.

Reżimowe media musiały uspokajać opinię publiczną, bo informacja, że w granicach Rosji mogą zostać wyłączone smartfony z oprogramowaniem Apple i Android, rozeszła się błyskawicznie. Podobnie jak sprzęt AGD, gadżety, a nawet niektóre samochody wykorzystujące ten software. Obawy jeszcze się nasiliły, gdy w sieci pojawił się filmik Natalii Kasperskiej, współzałożycielki znanej firmy Kaspersky Lab. Stwierdza w nim: „Tak, mogą nam wyłączyć wszystkie urządzenia”. I nie zostawia wiele miejsca dla wyobraźni, dodając, że „cyberwojna to zagrożenie, przed którym ostrzegamy od dawna”.

Rosjanie lubią telefony z jabłuszkiem

Takie „odłączenie” może równie dobrze dotyczyć konkretnych grup, konkretnego obszaru, całej Rosji, Moskwy albo tylko stołecznego „kalca”, czyli ścisłego centrum. Przestrzegał przed tym latem 2022 r. Eldar Murtazin na portalu Mobile Review. Tymczasem z iPhone’em nie rozstaje się m.in. szef dyplomacji Siergiej Ławrow, oligarchowie, celebryci, kremlowscy propagandyści, ale i przeciętni Rosjaninie aspirujący do klasy wyższej.

Zaniepokojenie wzmaga efekt flagi. Telegram, czyli podstawowy komunikator czasów wojny, zalały komentarze bojowo nastawionych użytkowników. „Pieprz…ć ich! Coś wymyślimy” – pisze jeden z nich. Inni dodają: „Niech tylko spróbują!”, „chińscy bracia pomogą!”. Trudno wyciszyć to wzmożenie, skoro taki scenariusz kreśli przed Rosjanami szefowa najpopularniejszej marki programu antywirusowego oraz inni branżowi eksperci.

Dziennik „Komsomołka” („Komsomolskaja Prawda”) przepytał na ten temat wielu specjalistów. Żaden nie miał wątpliwości, że odłączenie smartfonów na określonym terytorium Rosji jest technicznie możliwe. Pytanie tylko, czy zachodni giganci się na to odważą. „Problem w tym – wyjaśniał gazecie Konstantin Iwanow, analityk z Grupy Research Mobile – że koszty wizerunkowe takich działań są wysokie. Żaden producent nie zechce wyjść przed szereg”. Pierwszy odważny może przecież przegrać, a rynek podzielą między sobą inni gracze.

W przypadku iPhone’ów sprawa jest prosta: urządzenie i system operacyjny produkuje ta sama firma. Inaczej jest z Androidem – stworzył go Google, ale za urządzeniami stoją różne marki. Nie wiadomo, czy byłyby skłonne zaryzykować, musiałyby mieć pewność, że nikt się nie wyłamie. Rosja to atrakcyjny rynek. Przed 2022 r. sprzedawano tu rocznie ponad 4 mln telefonów z jabłuszkiem. Od wybuchu wojny popyt na iPhone’y spadł prawie o połowę (48 proc.), jak informował pod koniec roku rosyjski „Forbes”. Jeszcze bardziej spadła sprzedaż apple’owskich notebooków, bo aż o 65 proc.

W najgorszym razie – żartują internauci – Rosjanie wrócą do zwykłej poczty i telefonów z przyciskami. Infrastruktury Federacji to nie zniszczy – mówi „Komsomolce” Natalia Kasperska. Wystarczy stworzyć program operacyjny w oparciu o rodzime know-how, a jeszcze lepiej poszukać alternatyw w Chinach. Bogiem a prawdą żadna z tych opcji nie jest satysfakcjonująca. Ani bardzo realna. Po wybuchu wojny Rosja i tak staje się wasalem większych i silniejszych Chin, oddanie im rynku komunikacji byłoby znacznie groźniejsze niż obecność zachodnich marek w kraju. Z nimi zawsze można pójść do sądu, z Chińczykami najwyżej na z góry przegraną wojnę handlową.

Czytaj też: Cyberwojna czarodziejów. Palantir do walki z rosyjskimi orkami

Geolokalizacja ma znaczenie

Rosjanie liczą na rozsądek i żądzę zysku zachodniego biznesu. Kluczowe są jednak argumenty wojskowych, i to ukraińskich. „Wyłączenie” rosyjskich smartfonów byłoby w warunkach wojny zdecydowanie niepożądane. Dzięki niefrasobliwości żołnierzy ukraińskie siły przeprowadziły m.in. skuteczny atak w Makiejewce – rezerwiści w sylwestrową noc dzwonili do rodzin z noworocznymi życzeniami. Dzięki zdjęciom w mediach społecznościowych internetowym wolontariuszom udało się zidentyfikować ludzi odpowiedzialnych za różne zbrodnie wojenne. Dane osobowe znajdują w aplikacjach, a nawet na stronach pornograficznych.

Poza tym rosyjscy żołnierze w czasie działań bojowych wciąż kontaktują się ze sobą przez komórki. Już w pierwszych tygodniach inwazji zostali wyposażeni w bezpieczny sprzęt radiowy, ale nadal – w szokującym stopniu – polegają na niezabezpieczonych urządzeniach. Nic dziwnego: sprzęt okazał się wadliwy, wyszkolenie żołdaków słabe, dyscyplina fatalna.

Kiedy ukraińskie służby się w tym zorientowały, najpierw odcięły rosyjskie numery na terytorium Ukrainy. Ale gdy żołnierze wroga kradli telefony od cywilów, tylko ułatwili śledzenie swoich ruchów. Rozmowy z najbliższymi przechwytywano i publikowano w sieci w celach stricte psychologicznych. W ten sposób świat dowiedział się m.in. o żołnierzu, któremu żona pozwoliła dokonywać gwałtów na Ukrainkach. Dowiedzieliśmy się również, że morale na froncie jest niskie, a dowództwo nie liczy się ze stratami.

Geolokalizacja ma swoją wartość bojową. Jak twierdzi Joshua Keating z Global Security Reporter, już w marcu 2022 r. w co najmniej jednym przypadku dzięki przechwyceniu sygnału telefonu udało się zlokalizować i zabić rosyjskiego generała oraz jego oficerów sztabowych.

Ostatnia taka sankcja

A rosyjscy żołnierze opornie wyciągają wnioski. Przed laty dziennikarze śledczy ujawnili tajne dane o rozmieszczeniu jednostek w Syrii i Donbasie – w 2019 r. zakazano im więc nosić smartfony. Przechwycenie tych informacji przysłużyło się m.in. śledztwu w sprawie zestrzelenia malezyjskiego samolotu pasażerskiego MH17 w 2014 r.

I już choćby dlatego, jak twierdzą rosyjscy eksperci, Zachód nie zechce „wyłączyć” rosyjskich telefonów komórkowych. Co nie zmienia faktu, że pierwsze takie plotki pojawiły się wiosną ubiegłego roku i regularnie wracają, strasząc zwykłych obywateli.

W istocie „wszystkie opcje nadal leżą na stole”. Jeśli decyzja o „wyłączeniu” smartfonów w Rosji zapadnie, będzie motywowana wyłącznie politycznie. Jeśli kalkulacje potwierdzą, że przyniesie to efekt w postaci wybuchu masowych protestów antyrządowych na wzór tych od miesięcy tłumionych w Iranie, „ostatnia sankcja” stanie się jak najbardziej realnym scenariuszem.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama