Indie się nie spisują
Indie się nie spisują. Ilu więc tak naprawdę mają mieszkańców?
Indie, jak wiadomo, z dumą ogłosiły, że w tym roku liczbą ludności pobiją Chiny i wyjdą na pierwsze miejsce w świecie. Nie można jednak będzie tego potwierdzić w terenie, bowiem Indie bezterminowo odłożyły swój spis powszechny, który odbywa się co 10 lat, nieprzerwanie od 1881 r. Ostatni spis mieli przeprowadzić w 2021 r., przystąpiono do rejestrowania gospodarstw domowych, zaczęto rekrutować armię 3,3 mln urzędników spisowych, głównie wśród nauczycieli, przetestowano smartfonową aplikację. Ale powszechny lockdown, ogłoszony w maju 2020 r., wstrzymał wszystkie prace. I do dziś spisu nie zrobiono.
Swoje spisy powszechne urządzili inni najludniejsi: Chiny, USA, Indonezja i Pakistan, covidowe restrykcje dawno złagodzono, odbywają się wybory i inne imprezy masowe. Tylko nie spis. Dlaczego? Krążą pogłoski, że rząd nacjonalisty Narendry Modiego przestraszył się, że spis może ujawnić regres zamiast postępu, więc lepiej go przesunąć na po wyborach w 2024 r. A Modi lubi ogłaszać rozmaite sukcesy, na przykład, że pod jego rządami cały kraj został zelektryfikowany (a nie został) lub też że każde gospodarstwo domowe ma już toaletę (to wielki problem fizjologiczno-społeczny, ale też daleki od rozwiązania). Z konieczności administracja państwowa posługuje się danymi ze spisu w 2011 r., dawno zwietrzałymi, zwłaszcza wobec żywiołowości procesów społecznych, jakie tu zachodzą. Np. szacuje się, że z tego powodu przynajmniej 100 mln obywateli nie otrzymuje państwowej pomocy żywnościowej, bo nie ma ich na listach. A ilu mieszkańców ma stolica Delhi? Albo najludniejszy stan Uttar Pradesh? Kiedy nie ma spisu, obowiązuje metoda na oko.