Świat

314. dzień wojny. Rosjanie umiłowali wybuchające pancerze. A Błaszczak kupił tuski

Z prawej czołg T-80, z lewej T-72 Z prawej czołg T-80, z lewej T-72 Sameer Al-Doumy / AFP / East News
Od razu gwoli wyjaśnienia – pancerze nie wybuchają przypadkowo, to specjalne pancerze reaktywne, które dają czołgom dodatkową ochronę. Rosjanie je uwielbiają, na Zachodzie w ogóle się ich nie stosuje. Nie bez powodu.

Rosjanie uparli się wymrozić ukraińskich obywateli i trwale pozbawić ich prądu. Dlatego znów wysłali na cele infrastruktury krytycznej stado irańskich dronów Shahed-136. Na szczęście obrona powietrzna zestrzeliła wszystkie 39. Dopiero teraz ujawniono, że w sylwestra jednym z celów rosyjskich pocisków skrzydlatych były koszary 3. Samodzielnego Pułku Specjalnego Przeznaczenia z Sił Specjalnych Ukrainy w Chmielnickim w zachodniej części kraju. Przypuszczalnie nadal szkolą się tu żołnierze do działań na tyłach wroga.

Ukraińskie drony kamikadze

Co ciekawe, Ukraińcy odgryzają się jak mogą. Niedawno w odwecie atakowali rosyjskie obiekty energetyczne własnymi nielicznymi improwizowanymi dronami kamikadze. Tyle że im nie chodzi o całkowite sparaliżowanie systemu zasilania, lecz nękanie – spowodowanie czasowej niedogodności w postaci wyłączenia prądu na kilka–kilkanaście godzin. 2 stycznia aparat bezpilotowy trafił w zakład energetyczny w Klimowie w obwodzie briańskim, wywołując całkiem spory pożar.

A wcześniej duża podstacja pod Biełgorodem została kompletnie zniszczona przy pomocy bardzo ciekawego bezpilotowca. Przypuszczalnie kupiono ze złomu stary, niezwykle popularny samolot sportowy Cessna-150 lub podobny Cessna-152. To stosunkowo mała, dwumiejscowa maszyna z silnikiem tłokowym o mocy samochodowego (100–110 KM w zależności od wersji), łatwa w pilotażu, dlatego można jej dorobić autopilota, który wykona lot po założonej trasie. Zamiast załogi w samolocie umieszcza się ładunek wybuchowy o wadze 120–150 kg, czyli niczym z 250-kilogramowej bomby lotniczej.

Reklama