Ostatni zły rok demokracji?
Ostatni zły rok demokracji? Świat zaliczył zjazd, ale są i dobre wieści
Liczby jeszcze tego nie pokazują. Publikowany przez szwedzki instytut IDEA od 1975 r. raport o stanie demokracji na świecie wykazał generalny zjazd pod tym względem połowy ze 173 badanych państw. W grupie, gdzie normy demokratyczne (brane są pod uwagę m.in. wolności obywatelskie, reprezentatywność rządów, niezależność sądownictwa) obniżyły się najbardziej, są m.in. Stany Zjednoczone, Węgry i Polska. USA głównie za sprawą stopniowego przywracania zakazu aborcji. Węgrzy zaliczyli spadek z powodu otoczki kwietniowych wyborów, wygranych przez Fidesz przy pełnej kontroli nad mediami i bezprzykładnej korupcji politycznej, w tym kosmicznych obietnic wyborczych, które właśnie doprowadziły Budapeszt na skraj bankructwa. A w Polsce to wiadomo.
Z rankingiem IDEA trudno dyskutować, statystyka mówi sama za siebie. Ale 2022 r. przyniósł jednak szeroko rozumianej demokracji kilka relatywnych sukcesów w ważnych krajach. Jesienią amerykańscy Demokraci wbrew tradycji nie stracili kontroli nad Senatem, a przecież Ameryce groziło wrogie przejęcie przez tonącą w Trumpowskim populizmie i antyliberalizmie Partię Republikańską, której politycy otwarcie podważają wybór Joe Bidena na prezydenta. Wrześniowe zwycięstwo prawicy we Włoszech, bez względu na sympatie polityczne, zakończyło okres coraz bardziej egzotycznych koalicji i technicznych premierów. Pozytywnie zaskoczyła też 220-milionowa Brazylia. Przed październikowymi wyborami prezydenckimi wieszczono tam wojnę domową, bo dotychczasowy ultrapopulistyczny prezydent Jair Bolsonaro zapowiadał walkę do końca, co u tego byłego żołnierza mogło oznaczać zamach stanu. Bolsonaro przegrał jednak z kandydatem lewicy Lulą da Silva i… oddał władzę bez większych dąsów.
Wśród zwolenników demokracji przymiotnikowych w kilku przypadkach zabrakło już skali upadku.