Wnuki z odzysku
Wnuki z odzysku. Hiszpanii może przybyć nawet 400 tys. obywateli
W ciągu dwóch lat może przybyć nawet 400 tys. obywateli Hiszpanii. Byłby to skutek przyjętej właśnie ustawy o możliwości przywrócenia obywatelstwa Hiszpanom, którzy musieli opuścili kraj w latach 1936–75, i ich potomkom. Ten okres obejmuje lata wojny domowej i dyktatury gen. Franco, która po niej nastąpiła, i ma to być jeszcze jeden rodzaj zadośćuczynienia represjonowanym, którzy opowiedzieli się po stronie republiki. Historycy szacują skalę przymuszonej emigracji na 1,5–2 mln osób, największa fala uchodźców przypada na 1939 r., po przegranej wojnie domowej, kiedy to tylko w sąsiedniej Francji schroniło się 470 tys. Hiszpanów, a wiele tysięcy wsiadło na statki do Ameryki Łacińskiej, głównie Argentyny, Meksyku i na Kubę. Teraz dzieci i wnuki tamtych uchodźców, którzy opuścili ojczyznę z powodów politycznych, ideologicznych, religijnych lub związanych z ich orientacją seksualną – jak precyzuje nowe prawo – mogą wystąpić o nadanie obywatelstwa. Podobny akt prawny został ustanowiony w 2007 r., za poprzedniego socjalistycznego rządu José Zapatero, i wówczas skorzystało z możliwości 376 tys. osób, ale akt ten był krytykowany jako zbyt skomplikowany i biurokratyczny. Teraz, za Pedro Sáncheza, szerzej otwarto drzwi, a w Argentynie, w której sprawa budzi najżywsze zainteresowanie, ta hiszpańska zachęta nazwana została ley de nietos, ustawą dla wnuków, bo też w największym stopniu dotyczy już trzeciego pokolenia. Obejmuje także potomków tych, którzy walczyli po stronie republiki w brygadach międzynarodowych, jeśli wykażą, że „kultywują pamięć o dokonaniach swoich przodków w umacnianiu demokracji w Hiszpanii”.
Mimo upływu dekad ocena epoki Franco i kwestia odpowiedzialności to nie jest zamknięty rozdział. Nadal dzielą społeczeństwo i scenę polityczną: socjaliści u władzy przyspieszają proces rozliczeń, prawica – cofa i hamuje.