Dęta piłka
Mundial w Katarze. Dęta piłka, wielka gra pozorów. I Zachód to pochwala?
Katarska droga do mundialu to taka metafora katarskiej drogi do nowoczesności. Jeszcze 30 lat temu w tym emiracie nad Zatoką Perską nie było żadnego klubu piłkarskiego. Do dziś mimo piłkarskich mistrzostw świata, które rozpoczynają się już 20 listopada, najpopularniejszym sportem w kraju jest… krykiet, choć prawie żaden z 300 tys. obywateli Kataru go nie uprawia. W krykieta grają gastarbeiterzy z Azji Południowej, którzy wraz z napływowymi Afrykańczykami stanowią 89 proc. mieszkańców emiratu.
Piłka nożna to dla absolutnego władcy kraju emira Tamima Al Saniego symbol nowoczesnego Kataru – otwartego, relatywnie liberalnego, który nie do końca istnieje. – To tylko projekcja – mówi socjolog David Roberts, ekspert od Zatoki Perskiej z King’s College London. – Katarska rodzina panująca stała się nowoczesna, bo ma pieniądze. Teraz próbuje tę samą zależność przełożyć na resztę Katarczyków. Żeby przynajmniej z zewnątrz wyglądali na nowoczesnych kibiców. I przez najbliższy miesiąc to się raczej uda.
Bo dla emira Kataru nie ma takiej rzeczy, której nie można kupić. Gdy był dzieckiem, marzył, by grać w tenisa jak Boris Becker. Rodzice sprowadzili mu więc do Kataru na kilka lekcji… Borisa Beckera. Gdy już podrósł, kupił sobie jeszcze paryski klub piłkarski PSG, sfinansował stworzenie nowoczesnej stacji telewizyjnej Al-Jazeera, a także międzynarodowej wizytówki kraju – Qatar Airways. Jego bliżsi i dalsi kuzyni (często za jego pieniądze) po kryzysie 2008 r. kupili sobie m.in. greckie wyspy, kilka francuskich zamków, londyński sklep Harrods i parę innych błyskotek.
W końcu, według licznych śledztw dziennikarskich, w tym brytyjskiego „Guardiana”, emir Tamim w 2010 r. za jakieś 200 mln dol.