Chwilowo na frontach nadal panuje impas. Okazuje się, że rosyjska obrona na linii Swiatowe–Kreminna jest na razie nie do przebicia. Ukraińcy wciąż atakują w różnych miejscach, szukając słabych punktów obrony, ale ich nie znajdują. Rosjanie kontratakują, co przyczynia się jedynie do zwiększenia strat po obu stronach, choć pocieszające jest to, że Rosjanie ponoszą ich więcej – z powodu słabego wyszkolenia i mniej precyzyjnego ognia, zarówno artylerii, jak i broni strzeleckiej.
Podobnie jest w obwodzie chersońskim, gdzie ukraińskie wojska obecnie bez sukcesu próbują przełamać rosyjską obronę. Rosjanie zaczęli tu zwozić na naczepach niskopodwoziowych do przewozu ciężkich ładunków prefabrykowane małe bunkry betonowe. Są to wielkie żelazobetonowe kloce z otworami strzelniczymi z trzech stron i wejściem z tyłu. Ustawiają je wzdłuż linii frontu i takie betonowe punkty oporu nie jest łatwo zniszczyć. Wymaga to bezpośredniego trafienia pociskiem artyleryjskim lub celnego strzału z czołgu z mniejszej odległości.
Na południowym, lewym brzegu Dniepru Rosjanie zaczęli natomiast wznosić potężne drewniano-ziemne bunkry, a właściwie małe forty, znane jako DZOT (Dieriewniano-Ziemnaja Ogniewaja Toczka – drewniano-ziemny punkt ogniowy), a także betonowe bunkry-forty znane jako DOT (Dołgowriemiennaja Opornaja Toczka – długotrwały punkt oporu). To istna współczesna linia Maginota, która wydawałoby się, odeszła w niebyt wraz z rozwojem nowoczesnych metod prowadzenia walki.