Zacznijmy jednak od pieniędzy. Rozpoznawalny na całym świecie raper zarabiał krocie na lukratywnych kontraktach z globalnymi markami. W zaledwie kilka tygodni stracił status miliardera, co skrupulatnie podliczył magazyn „Forbes”. Umowy z artystą zerwały Balenciaga, Gap, a ostatnio Adidas. Współpracę z nim zakończyła Creative Artists Agency, a studio producenckie MRC ogłosiło, że nie wyemituje ukończonego właśnie filmu dokumentalnego na jego temat.
Czytaj też: Kanye West najbardziej wpływową postacią według „Time′a”
Kanye West. Bardzo drogie słowa
Sama umowa z Adidasem opiewała według szacunków na 1,5 mld dol. (w 2022 r. miał zarobić z tego tytułu ok. 250 mln). Twórcy zostało ponoć „tylko” 400 mln (nieruchomości, gotówka, muzyka) i 5 proc. udziałów w firmie produkującej bieliznę modelującą (należącej do jego byłej żony Kim Kardashian). Kanye/Ye co prawda nadal uważa się za miliardera – twierdzi, że jego majątek jest wart 3,3 mld dol., a „Forbes” po prostu nie umie liczyć...
Bez względu na to, ile raper stracił, ważniejsze wydaje się to, jak daleko mogą posunąć się gwiazdy, nawet jeśli ich działania nie są w pełni uświadomione – nie wiadomo, na ile zachowanie artysty wynika z kruchego stanu psychicznego, o którym od dawna rozpisują się media, a na ile są efektem czystej kalkulacji. Nie są to bezzasadne pytania – Kanye oskarżał w przeszłości Adidasa i Gap o kradzież jego designerskich pomysłów. Ta druga firma we wrześniu postanowiła zakończyć z nim współpracę, ale i w dalszym ciągu sprzedawać ubrania z linii „Yeezy”. Kilka dni temu w końcu ogłosiła, że jednak wycofuje stroje sygnowane przez Ye ze sklepów stacjonarnych i internetowych.
Sam artysta zamierza budować własny „Yecosystem”, który będzie produkował i sprzedawał jego produkty. Co nie musi być skazane na porażkę, mimo że ostatnie wypowiedzi Westa potępiło wiele wpływowych organizacji, jak American Jewish Commitee, Anti-Defamation League, a prócz tego politycy i celebryci, w tym Kim Kardashian. Do sprawy odniósł się nawet goszczący w tych dniach w USA prezydent Izraela Jicchak Herzog: „Odpowiem jako obywatel Izraela, jako Żyd i jako człowiek: jestem niezmiernie zadowolony, gdy widzę tak powszechne oburzenie komentarzami Kanyego Westa”.
Adidas zrywa kontrakt
O co właściwie poszło? W skrócie o zachowania i wypowiedzi uznawane za antysemickie, choć w dużej mierze były też rasistowskie. Adidas, który w ostatni czwartek zakończył współpracę z Ye, wyjaśniał, że chodzi o serię komentarzy. „Ostatnie wypowiedzi i działania Ye są nieakceptowalne, pełne nienawiści, niebezpieczne i niezgodne z wartościami firmy, takimi jak poszanowanie różnorodności, szacunek i uczciwość” – czytamy w oświadczeniu. Niemiecki gigant uczynił z rapera miliardera i sam zarabiał na linii „Yeezy” (według „Bloomberga” wartej 8 proc. całej sprzedaży firmy).
Adidas nabrał wątpliwości na początku października, kiedy artysta pojawił się na paryskim tygodniu mody w koszulce z wizerunkiem Jana Pawła II i hasłem „White Lives Matter” na plecach. Znana amerykańska organizacja Anti-Defamation League (Liga na Rzecz Przeciwdziałania Zniesławieniu) uznała te słowa za zgodne z dewizą tzw. białych suprematystów odwołujących się do tradycji Ku Klux Klanu. Szef ADL Jonathan Greenblatt wzywał: „W krótkim czasie Ye stał się najbardziej znanym, powszechnie słyszanym, bezczelnym antysemitą na świecie. (...) Tysiące podpisów i wciąż ani słowa, @adidas? Wasze milczenie to zagrożenie dla Żydów”.
A Kanye polewał ogień benzyną. Twitter odblokował mu niedawno konto po ponaddwuletniej przerwie, a ten już parę godzin później obwieścił: „Dziś jestem trochę śpiący, ale kiedy wstanę, zrobię ŻYDOM death con 3. Co zabawne, nie mogę być antysemitą, bo czarni to tak naprawdę Żydzi. Poza tym zabawiliście się moim kosztem i próbujecie pozbyć się każdego, kto nie zgadza się z waszym poglądem”. Chwilę wcześniej West stracił dostęp do Instagrama, bo upubliczniał tam korespondencję z raperem Seanem „Diddym” Combsem – przekonywał, że jest kontrolowany przez Żydów. „Zrobię z ciebie przykład dla Żydów, którzy kazali ci do mnie zadzwonić, że nie da się mi grozić ani mną sterować. Ostrzegałem, że to oznacza wojnę”.
Czytaj też: Dzisiejszy antysemityzm ma swoje źródła w najnowszej historii
Pochwała dla nazistów
Nie był to bynajmniej koniec ofensywy Westa. Jego konto na Twitterze zawieszono na 24 godziny, a tuż potem oświadczył: „Spójrz na to, Mark [Zuckerberg, właściciel m.in. Instagrama]. Chcesz mnie wyrzucić z Instagrama? Kiedyś byłeś moim czarn...em”. Post opatrzył zdjęciem, na którym w towarzystwie kilku osób on i Zuckerberg trzymają mikrofon – można się domyślić, że razem rapują. Znów odcięty od Twittera i Instagrama, Kanye zapowiedział, że kupi znany z konserwatywnych sympatii komunikator Parler.
W obliczu presji na Adidasa, który sam musi mierzyć się z nazistowską przeszłością, wypowiedzi Westa musiały być przekroczeniem czerwonej linii. Zwłaszcza w Niemczech, gdzie propagowanie nazizmu jest zakazane, włączając eksponowanie swastyki i negowanie Holokaustu. Przypomnijmy, bracia Adolf i Rudolf Dasslerowie należeli do NSDAP, a ich znana bawarska fabryka obuwia w czasie wojny przestawiła się na produkcję amunicji dla armii Hitlera. W 1949 r. bracia się rozeszli – Adolf założył Adidasa, Rudolf Pumę.
Tymczasem atmosfera wokół Westa się zagęszcza. Kilka osób związanych z nim w rozmowach z CNN przyznało, że od dawna był zafascynowany Hitlerem, chciał zatytułować w ten sposób nawet jeden ze swoich z albumów (ostatecznie wydany jako „Ye”). „Wychwalał Hitlera, mówił, że był niesamowity, bo zagarnął tyle władzy. Opowiadał też o wszystkich wielkich rzeczach, jakie on i partia nazistowska zrobiły dla Niemców” – wyznał anonimowo biznesmen kiedyś pracujący dla rapera. Jak dodał, West czytał „Mein Kampf” i chwalił nazistów za umiejętność korzystania z propagandy. Muzyk nie odniósł się do tych zarzutów.
Antysemityzm nie
Sprawa ma jeszcze drugie, równie kontrowersyjne dno. Otóż West słynie poza wszystkim z rasistowskich wypowiedzi względem czarnoskórych Amerykanów. W wywiadzie dla TMZ w 2018 r. stwierdził, że niewolnictwo „brzmi jak wybór”. Jak ujawnił w CNN Van Lathan Jr., który przeprowadzał tę rozmowę, stacja skasowała wygłoszoną przez muzyka deklarację, że „kocha Hitlera i nazistów”.
Czy w Ameryce można być zatem rasistą, a nie można antysemitą? Pod względem prawnym można być jednym i drugim – pierwsza poprawka do konstytucji gwarantuje m.in. szeroko rozumianą wolność słowa, choć oczywiście zabroniona jest wszelka dyskryminacja, także ze względu na kolor skóry czy wyznanie. Ameryka ma tymczasem problem z antysemityzmem, i to spory. Według danych ADL przybywa incydentów o takim charakterze – w 2021 r. było ich o 34 proc. więcej niż rok wcześniej (w sumie ponad 2,7 tys. przypadków). Najwięcej, bo ponad 1,7 tys., zgłoszeń dotyczyło różnego rodzaju prześladowań: przekleństw, stereotypów, teorii spiskowych wobec Żydów. Rośnie też liczba przestępstw z nienawiści – w 2021 r. w 20 największych miastach doszło do 373 zdarzeń (wzrost o 59 proc.).
Chodzi jednak o coś więcej. Zdaniem dr Aishy Powell, badaczki kultury i rasy w Morgan State University w Baltimore, Ye zapłacił za antysemickie wypowiedzi, natomiast niewielu obeszły te rasistowskie. A powielał wielokrotnie m.in. teorię, że George Floyd zmarł po przedawkowaniu fentanylu, a nie dlatego, że policjant dusił go kolanem. „Rzeczywistość w Ameryce jest taka, że antyczarnoskórość jest akceptowana i nigdy nie spotyka się z większymi reperkusjami niż krótkotrwałe oburzenie niektórych członków społeczeństwa i czołowych organizacji działających na rzecz osób czarnoskórych” – uważa Powell. Jej zdaniem firmy świadomie ogrywają rasizm również marketingowo, co najbardziej widać w branży kosmetycznej i modowej – brak produktów dla osób czarnoskórych jest wykorzystywany do wzbudzania oburzenia, a następnie... do promocji tych produktów. Jako przykład Powell podaje nieuwzględniające osób o ciemniejszej karnacji podkłady firmy Tarte Cosmetics oraz wełniany sweter-kominiarkę od Gucci przypominający blackface (czarny golf z wycięciem na usta obszytym czerwoną wełną).
Domosławski: Bunt krzywdzonych w USA
Rasizm tak
Powell uważa, że w przypadku Ye zabrakło odwagi, ale i opcji po stronie czarnej społeczności. Część z nich nawet go wspiera, oddzielając „artystę od kontrowersji”. Co ciekawe, jeszcze w 2005 r., po huraganie Katrina, West stwierdził, że „George Bush nie dba o czarnych”. Teraz współczuje białym mężczyznom, bo mają „najmniej przestrzeni do mówienia”. Naukowczyni celnie demaskuje pozorne wsparcie Kanyego dla niektórych czarnoskórych mężczyzn w ich walce o prawo do opieki nad dziećmi – jego argumenty o niesprawiedliwym przypisywaniu im cech agresywnych, hiperseksualnych służą ostatecznie wyłącznie jemu i jego osobistej krucjacie przeciw byłej żonie. Warto też przypomnieć, że artysta nie stroni od mizoginicznych komentarzy wobec czarnoskórych kobiet – do historii przejdzie stwierdzenie, że musi wziąć „30 pryszniców” po randkach z modelką Amber Rose.
Według Powell Ye wykorzystał społeczność czarnych tak, jak to robią korporacyjni giganci: „Używał ich jako podpory, by osiągnąć sukces, i opuścił ich w chwili, gdy uzyskał status niemal równy z Jezusem”.
I choć artysta od dawna skarży się na próby scancelowania go ze świata kultury, wciąż ma całkiem liczne grono fanów, którzy jakoś nie porzucili jego płyt ani ubrań. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że jeśli West sam się nie „unieważni”, wciąż będzie miał rzesze zwolenników. Bo i nie jest tak, że wszyscy się od niego odcięli – platforma streamingowa Netflix właśnie ogłosiła, że trylogia o Weście „Jeen-yuhs” pozostanie w serwisie.