Gdyby Rosjanie wycofali się z całej Ukrainy z Krymem włącznie, skakalibyśmy z radości pod sufit. Ewentualne opuszczenie przyczółka pod Chersoniem, gdzie utknęła cała masa wrogich wojsk, oznacza jednak coś bardzo złego – możliwość zamrożenia konfliktu.
Zaczęło się od wywiadu gen. armii Siergieja Surowikina w Rossija24, choć wiele oznak co do zamiarów Rosjan pojawiało się już wcześniej. „Sytuacja w Chersoniu jest bardzo trudna. Wszystkie trzy mosty przez Dniepr zostały wyłączone z eksploatacji przez ukraińskie HIMARS-y, więc transport zaopatrzenia do miasta jest utrudniony, są problemy z dostawami wody i energii elektrycznej. Rosja ma informacje o możliwości stosowania przez kijowski reżim zakazanych metod wojny w obwodzie chersońskim” – mówił Surowikin. Opowiadał o planach zniszczenia przez Ukraińców tamy w Nowej Kachowce, wywołaniu powodzi pod Chersoniem, o zmasowanych atakach na miasto. Dodał też: „W tych warunkach Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej, by ratować życie i zdrowie ludności cywilnej, zapewnią jej ewakuację. Dalsze działania będą zależeć od sytuacji, ale punktem wyjścia jest dla nas maksymalna ochrona życia mieszkańców i naszych żołnierzy. Będziemy działać świadomie, na czas, nie wykluczając trudnych decyzji”.
To nic innego, jak zapowiedź ewentualnego wycofania się spod Chersonia.