Ukraińskie wojska usiłują przełamać rosyjskie linie obrony na granicy obwodów charkowskiego i ługańskiego, atakując z linii Perszotrawniewe–Kisliwka, położonych 20 km na wschód od Kupiańska. Ciężkie walki toczą się też między rzeką Żerebiec a Kreminną, gdzie Ukraińcy nacierają, a Rosjanie kontratakują. Właściwie nie tylko oni, ale i separatyści ze ściągniętego tu 208. Kozackiego Pułku Zmotoryzowanego ługańskiej milicji. Ciekawe, czy ukraińskim wojskom uda się przełamać obronę i kontynuować działania – wydaje się, że ostatecznie tak. Właśnie z Wielkiej Brytanii wraca ze szkolenia 10 tys. żołnierzy i oficerów, a ćwiczenia trwają też w innych miejscach. Stany ukraińskich jednostek powinny więc rosnąć, i to zasilane przygotowanymi ludźmi.
Rosjanie też są oczywiście zasilani. Tyle że niewyszkolonymi żołnierzami, bez motywacji i woli walki, z byle jakim wyposażeniem. Jakość robi różnicę.
Pod Chersoniem rosyjskie wojska prowadziły kontratak na Suchyj Stawok – i zostały odparte. Tymczasem Ukraińcy atakowali i ostatecznie zdobyli wieś Piatichatki po wschodniej stronie rosyjskich linii, co oznacza, że udało im się tutaj kilka kilometrów przesunąć. Nad samym Dnieprem też nieznacznie posunęli się naprzód, zdobyli Kaczkariwkę między Dudczanami a Miłowem. Nieustanny nacisk powoduje, że Rosjanie powolutku wycofują się w stronę Berysławia.
Czytaj też: Rosja się mobilizuje. Co to znaczy dla dalszych losów wojny?
Mobilizacja w oczach Putina
14 października Putin oficjalnie przyznał, że zmobilizowano już 220 tys.