227. dzień wojny. Wybuchowy prezent dla Putina. Wszystkich nurtuje: jak to zrobiono?
Most Krymski, zwany też Kerczeńskim, został oddany do użytku (część drogowa) 15 maja 2018 r. Ruch ciężarówek dopuszczono dopiero 1 października 2018 r. A 23 grudnia 2019 otwarto część kolejową, choć tylko dla pociągów pasażerskich (towarowe ruszyły w lipcu 2020).
Próby połączenia Krymu z Półwyspem Tamańskim po drugiej stronie Cieśniny Kerczeńskiej, która z kolei oddziela Morze Czarne od Azowskiego, były po raz pierwszy podejmowane przez Niemców w czasie II wojny światowej. W czerwcu 1943 r. oddano do użytku prowizoryczną przeprawę wiszącą na linach, ale o przepustowości tylko 1000 ton na dobę. Dlatego jeszcze w kwietniu 1943 ruszyła budowa bardziej stałego mostu kolejowego – nie został ukończony. Jak widać, totalitarne systemy są wszędzie takie same: jaki jest sens stawiać kosztowny most na terenach, które wkrótce zostaną utracone? Niemcy zbierali wciry na froncie wschodnim od wiosny 1943 r. W lipcu 1943 ponieśli klęskę na Łuku Kurskim. Ta bitwa przez wielu jest uważana za przełom ważniejszy niż Stalingrad. Niemcy stracili zdolności ofensywne. Ale dalej budowali most w miejscu, do którego stopniowo i nieuchronnie zbliżała się Armia Czerwona.
Most dokończyli Rosjanie w 1944, ale po swojemu i byle jak – już w lutym 1945 r. rozwaliła go płynąca kra. Sowieci planowali budowę stałego mostu przez Cieśninę Kerczeńską, planowali od 1949 r., planowali, planowali, aż im się ZSRR rozpadł w 1991. Most łączyłby dwa różne państwa i prawie doszło do sfinalizowania umowy o jego budowie w 2010 r., za prezydentury Wiktora Janukowicza (dziś siedzi w Rosji), ale trzy lata później wybuchł Euromajdan.
Rosjanie planowali budowę mostu znów jesienią 2014 r., niedługo po aneksji Krymu. Realizacja gigantycznego projektu zajęła im lata. Most powstał oczywiście z naruszeniem prawa międzynarodowego, na terytorium obcego państwa i bez pytania go o zgodę.