„Fikcyjne referenda na okupowanych przez Rosję terytoriach są nielegalną próbą ich zagarnięcia. Mobilizacja i groźby użycia broni jądrowej to kolejne kroki na drodze eskalacji. Jesteśmy zdeterminowani, by Kreml za to zapłacił” – mówiła jeszcze w ubiegłym tygodniu szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, kiedy przedstawiano projekt nowego pakietu sankcji. We wtorek późnym wieczorem Unia Europejska oficjalnie go przyjęła.
Tym razem to nie Węgry hamowały
Choć premier Viktor Orbán specjalizuje się w antysankcyjnych przemówieniach na Węgrzech, to tym razem Budapeszt prawie wcale nie opóźniał kompromisu. Największymi hamulcowymi były Grecja, Malta i Cypr, które boją się wpływu nowego pułapu cenowego na ropę na branżę transportu morskiego.
Głównym punktem ósmego pakietu jest bowiem dyskutowany już od miesięcy międzynarodowy limit cenowy na ropę, który ostro promują Stany Zjednoczone w grupie G7. Waszyngton widzi w tym skuteczny sposób na zredukowanie dochodów Kremla bez konieczności natychmiastowego zablokowania wysyłki rosyjskiej ropy m.in. do krajów Afryki i Azji.
Czytaj też: Jakie sankcje? Putina trzeba pokonać jego metodami
Unia uzgodniła już w maju, że wprowadza embargo na ropę od 5 grudnia (oprócz ropociągu Drużba, który odpowiada za 10 proc. dotychczasowego importu), a na produkty rafineryjne od 5 lutego 2023 r. W nowym pakiecie uzgodniono podstawę prawną, która pozwoli unijnym firmom legalnie transportować ropę z Rosji do jej kupców poza wspólnotą i ubezpieczać taki przewóz pod warunkiem, że ropa nie przekroczy ceny ustalonej przez „Koalicję Limitu Cenowego”, opartą na G7.
„Niektóre kraje rozwijające się nadal potrzebują dostaw rosyjskiej ropy, ale po niskich cenach, dlatego grupa G7 uzgodniła, że wprowadzi limity cen dla krajów trzecich. To z jednej strony pozwoli zmniejszyć dochody Rosji, a z drugiej utrzyma stabilność światowego rynku energii” – tłumaczyła w ubiegłym tygodniu Ursula von der Leyen.
Kongres USA chce wprowadzenia kar dla zagranicznych nabywców, którzy nie przestrzegaliby pułapu cenowego. Jednak skuteczność limitu ma zasadzać się głównie na tym, że rynek ubezpieczeń transportów ropy jest niemal zmonopolizowany przez firmy z UE oraz Wielkiej Brytanii, współpracującej w tej kwestii z Brukselą. Europejczycy mają też wielki udział w rynku transportu morskiego ropy. – Rosjanie oraz ich nabywcy będą mogli obejść system limitu cenowego G7. Tyle że korzystanie ze statków i usług finansowych, w tym ubezpieczeń, z firm spoza krajów G7 i UE będzie bardzo podnosić cenę takiego eksportu – tłumaczy unijny dyplomata zaangażowany w rozmowy z Waszyngtonem na ten temat.
Czytaj też: Wojnę na Ukrainie wygrają Chiny
Belgia zawetowała diamenty
Inne nowe sankcje rozszerzają zakaz eksportu do Rosji na dodatkowe części dla przemysłu lotniczego, komponenty elektroniczne i chemikalia, które mogą być wykorzystywane przez rosyjską armię lub przemysł zbrojeniowy. Z kolei dodatkowe zakazy importu dotyczą nieobjętych dotąd sankcjami rodzajów stali czy maszyn.
Belgia zawetowała zakaz importu nieszlifowanych diamentów. Szlifiersko-jubilerska branża w Antwerpii kupiła w zeszłym roku rosyjskie diamenty warte 1,8 mld dol., czyli prawie połowę ich globalnego eksportu z Rosji. Z kolei Polska z Irlandią, Litwą, Łotwą i Estonią domagały się ostrzejszych restrykcji, w tym zakazu importu rosyjskiego LPG (po okresie przejściowym), ale nie udało się tego osiągnąć.
Rozszerzona będzie czarna lista Rosjan z zakazem wjazdu i zamrożonym majątkiem w UE (do 1262 osób, czyli o kolejne ok. 30 nazwisk). Jest wśród nich Aleksander Dugin, który „ideologicznie i teologicznie uzasadniał aneksję Krymu i wojnę, widząc w niej wyzwolenie Ukrainy spod wpływów Zachodu”. Dugin, który w sierpniu stracił córkę Darię (obłożoną sankcjami brytyjskimi za działalność dezinformacyjną i propagandę wojenną) w domniemanym zamachu w Moskwie, jest na sankcyjnej liście USA już od 2015 r.
Czytaj też: Ławrow. Wszystkie twarze człowieka Putina