Ciężar tony węgla
Statki wiozą do Polski węgiel z Indonezji. Warto znać jego prawdziwą cenę
Tej zimy w polskich piecach i kotłach spalimy cząstkę dżungli wschodniego Borneo, jednego z najcenniejszych przyrodniczo lasów na Ziemi, domu występujących tylko tam orangutanów. Tak się składa, że to równocześnie kwitnące zagłębie górnicze, Donbas i Górny Śląsk Indonezji, drugiego największego eksportera węgla na świecie. Region jest tak bardzo dumny ze swojego przemysłowego charakteru, że na miejscowych lotniskach pasażerów witają nie tylko zapierające dech widoki lokalnej natury – standardowe w terminalach portów lotniczych – ale także reklamy ciężkich pojazdów górniczych.
Orangutanom, ale także bogactwu roślin nieporównywalnemu z żadnym innym miejscem, nie sprzyja geologia. Pokłady surowców – obok węgla także miedzi, złota, cynku, niklu i boksytów – leżą tu płytko. Indonezyjscy górnicy nie fedrują więc jak ich europejscy czy chińscy koledzy na przodkach głęboko drążonych chodników. Radzą sobie metodą odkrywkową. Najpierw tnie się las, później buldożerami i koparkami usuwa całą roślinność, odrzuca na bok wierzchnią warstwą gleby, materiałami wybuchowymi rozbija się niżej położone skały. Do tak otwartego wnętrza ziemi wjeżdża się wywrotkami, którymi łatwo i przede wszystkim tanio wywozi się urobek.
W prowincji Borneo Wschodnie za obszar potencjalnie górniczy uznano tereny wielkości Słowacji, na tak rozległym obszarze mogą zostać przyznane koncesje wydobywcze. Nowe odkrywki powstają więc na pastwiskach i polach, także bardzo żyznych, bo w tym ciepłym klimacie i przy stałych opadach żniwa przypadają trzy razy w roku. Kopalnie wkraczają też na plantacje leśne, jak i do dziewiczych lasów. Ich strata jest szczególnie dotkliwa.
Aureola
W Indonezji zachowała się większość wciąż istniejących azjatyckich lasów strefy tropikalnej, mających istotne znaczenie w zachowaniu różnorodności gatunków oraz regulowaniu dynamiki całej atmosfery.