Brytyjski wywiad właśnie poinformował, że Siergiej Szojgu, minister obrony Rosji i najbliższy zaufany Putina, został odsunięty od kierowania „specoperacją” w Ukrainie, a prezydentowi bezpośrednio teraz raportują oficerowie sztabu. Brytyjczycy powołują się na doniesienia niezależnych rosyjskich mediów. Co zrozumiałe, sprawę nagłaśniają przede wszystkim ukraińskie tytuły, choć już w ubiegłym tygodniu o kłopotach Szojgu informowały niezależne rosyjskie portale.
Siergiej Szojgu stał się ucieleśnieniem niepowodzeń na froncie. Tym dotkliwszych, że obiecywanych od sześciu miesięcy. Apetyt na sukces wzmaga tymczasem pracująca pełną parą machina propagandowa. Zwycięstwo miało być błyskawiczne, ordery dla bohaterów wręczane w paradzie zwycięstwa w Kijowie, tymczasem nawet mimo zapewnień Putina nic nie idzie „po płanu” (według planu).
Najemnik niczym Hamlet
W ubiegłym tygodniu Szojgu wmawiał Rosjanom, że spowolnienie ofensywy to świadoma decyzja i taktyka. „Ściśle przestrzegamy prawa humanitarnego. Robimy wszystko, by uniknąć ofiar cywilnych. Oczywiście zmniejsza to tempo naszej ofensywy” – mówił na spotkaniu ministrów obrony państw Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Taszkiencie 24 sierpnia. Ta narracja kontrastuje z nastrojami podgrzewanymi w mediach społecznościowych. Tutaj widać coraz częściej raczej przechwałki zdobycznymi totemami. Neonaziści pokazywali odcięte uszy poległych ukraińskich żołnierzy, najemnicy fotografują się teraz z czaszkami „ukrobanderowców”.
Szczególnie szokujące jest wideo, wyświetlone już ponad 2 mln razy, opublikowane na Telegramie „Zapiski Weterana”. Pierwszy wspomniał o tym na Twitterze ukraiński dziennikarz i pisarz Denis Kazański. Oto znany najemnik Igor „Bierieg” Magnuszew wykonał osobliwy stand-up: trzyma czaszkę w dłoni niczym Hamlet, tyle że nie Yoricka, a żołnierza z Pułku Azow. „Miał pecha stanąć po niewłaściwej stronie!” – mówi, a ktoś z publiki, rechocząc, krzyczy: „Zrozumiał, co to ruski mir!”. Magnuszew peroruje dalej ku zadowoleniu widzów: „Nie ma mowy o pokoju. Ukrainę trzeba deukrainizować, a ziemie Małorosji odzyskać. Dlatego sramy na to, ilu ludzi i w jaki sposób zabić. Wszyscy zwolennicy idei [anty-Rosji] muszą zostać wyeliminowani!”.
Czytaj też: „Zaczystki” są specjalnością Rosjan. To nie faszyzm, tylko rusizm
Siergiej Szojgu nie jest bogiem wojny
Siergiej Szojgu jest przeciwieństwem „boga wojny”, którego ewidentnie domagają się raszyści. Krytykują go nie tylko komentatorzy pokroju Igora Girkina (vel Striełkowa) i eksperci, ale też żołnierze na froncie. Zauważa to nawet brytyjski wywiad w swojej poniedziałkowej notce. „Rosyjscy oficerowie i żołnierze wyśmiewają Szojgu za nieskuteczność. Ma reputację osoby bez doświadczenia wojskowego, bo większość swojej kariery spędził w sektorze budowlanym i ministerstwie sytuacji nadzwyczajnych. Innymi słowy, Szojgu może zarządzać strażakami, lecz nie armią prowadzącą wojnę”.
Nie pomaga mu opinia ministra, który przyzwalał na korupcję w armii. W dużej mierze z jego winy żołnierze nie są dość wyposażeni, racje żywnościowe są przeterminowane, a rannych i zmarłych najczęściej się porzuca. Co gorsza, w ubiegłym tygodniu wybuchł skandal, w który zamieszany jest jego zastępca i przyjaciel Rusłan Tsalikow. W resorcie Szojgu odpowiada za PR, znają się jeszcze z pracy w ministerstwie sytuacji nadzwyczajnych.
Zespół śledczy Aleksieja Nawalnego odkrył, że od początku wojny rodzina gen. Tsalikowa powiększyła swój majątek o ponad miliard rubli (w sumie ma 5 mld rubli, ok. 390 mln zł). Trzy lata temu dziennikarze zaś ustalili, że do polityka należy posiadłość we wsi Razdory w podmoskiewskiej Rublowce. W 2019 r. była warta miliard rubli, dziś już 3,5 mld. Co ciekawe, według deklaracji finansowych Tsalikow zarobił przez dziesięć lat raptem ok. 74 mln rubli (5,8 mln zł).
Czytaj też: Pucz albo rewolucja. Czy da się położyć kres rządom Putina?
FSB kontra GRU. Wojna służb
Uwadze komentatorów nie umknęło i to, że Szojgu, tak jak Ramzan Kadyrow, nie złożył kondolencji Aleksandrowi Duginowi, mimo że przecież z jego podręczników oficerowie w akademiach wojskowych uczą się geopolityki. Wpisuje się to w jedną z teorii o śmierci Darii Duginy. Śledztwo prowadzi FSB i to ją często obwinia się o zamach. Jak jednak twierdzi Jurij Felsztyński, historyk i autor książki o Aleksandrze Litwinience, modus operandi wskazuje raczej na wywiad wojskowy: „W mojej ocenie wysadzenie samochodu z dzieckiem w środku to klasyczny przykład działań GRU”.
Na poparcie swojej tezy przypomina zamach na Zelimchana Jandabijewa, prezydenta Czeczenii w latach 1996–97. Zginął w eksplozji samochodu w Dausze w 2004 r. Towarzyszący mu syn trafił do szpitala w stanie krytycznym, dwóch ochroniarzy zmarło na miejscu.
Robi się przy tej okazji głośno o rywalizacji służb, jeszcze nasilonej w czasie wojny, zwłaszcza że winą za fiasko blitzkriegu obarczono FSB – notowania wywiadu poszły od razu w górę. Analitycy specjalizujący się w rosyjskich służbach obserwują, jak GRU wydobywa informacje o wpadkach piątej służby FSB i jej szefa gen. Siergieja Biesiedy. FSB gromadzi z kolei kompromaty świadczące o niekompetencji i korupcji wśród urzędników wojskowych, czyli Siergieja Szojgu i jego ludzi. Źródło dziennikarzy „Ważnych Istorii” przekonuje, że służby cywilne zebrały już materiały na kilkadziesiąt spraw karnych. Czy i kiedy je wykorzystają – to zależy od układu sił w najbliższym czasie.
Czytaj też: Imperium znów atakuje. Co jest ostatecznym celem Putina?
Szojgu odsunięty po raz drugi
Dlaczego Szojgu nie podał się jeszcze do dymisji? Jak się uważa, Putin nie chce zmieniać ministra obrony w trudnym momencie. Lecz to, że wypadł z łask, wydaje się rosyjskim komentatorom bardzo prawdopodobne. Szojgu obiecał ponoć prezydentowi, że „operację specjalną” da się przeprowadzić siłami z „czasów pokoju”, bez ogłaszania ryzykownej dla Kremla powszechnej mobilizacji. Tymczasem jest coraz bardziej jasne, że był w błędzie i bez świeżych sił Rosja nie zmieni sytuacji na froncie na swoją korzyść.
Putin podobno już od lipca pomija Szojgu i konsultuje się bezpośrednio z dowódcami. Ma to potwierdzać odprawa, podczas której minister składał raport z „zakończenia operacji wyzwalania samozwańczych republik”. Putin ponoć oświadczył, że otrzymał już meldunki od generałów w Ukrainie: Aleksandra Pawłowicza, dowódcy centralnej grupy wojsk, oraz Siergieja Surowikinia, dowódcy zgrupowania południowego. Prezydenta nie interesowała też opinia zaufanego ministra w sprawie kilku kluczowych nominacji w resorcie. Na szefa wojsk powietrzno-desantowych Putin mianował gen. Michaiła Teplińskiego, znanego z tego, że bardzo się z Szojgu nie lubi.
O odsunięciu ministra świadczy wreszcie jego ostatnia aktywność – widać, że sprawdza się lepiej w dyplomacji niż pracy sztabowej. Reprezentował Rosję na szczycie ministrów obrony SOW w Taszkiencie, z kolei 25 sierpnia rozmawiał o sytuacji w zaporoskiej elektrowni jądrowej ze swoim francuskim odpowiednikiem.
Nie ma więc pewności, czy odsunięcie Szojgu, już drugie w czasie tej wojny, to zapowiedź zbliżającej się dymisji, czy też forma optymalizacji zadań. Warto pamiętać, że Putin ma mentalność chuligana z leningradzkiego podwórka. Potrafi upokarzać publicznie za błędy albo bunt, ale jest lojalny wobec wąskiego grona ludzi. Szojgu jest mu znacznie bliższy niż znajomi z Petersburga. Nie każdy bowiem jest przyjacielem od rybałki.
Czytaj też: Moda na okultyzm w Rosji. Putin też kocha czarną magię