Tendencja się utrwala. Papież Franciszek widzi przyszłość Kościoła poza Europą. Właśnie spotkał się w Watykanie z nowo powołanymi przez siebie kardynałami w obecności nominowanych wcześniej. To już ósme takie spotkanie (konsystorz) za jego rządów. Dla watykanistów logika kardynalskiej polityki Franciszka jest jasna: chce tak ukształtować skład najwyższej – po papieskiej – władzy Kościoła powszechnego, by odzwierciedlała jego różnorodność.
Czytaj też: Nowa encyklika trafia w czuły nerw
Kto wskaże następcę Franciszka
Dlatego kardynalskie kapelusze otrzymują od Franciszka biskupi zarówno z europejskiego matecznika chrześcijaństwa zachodniego, jak i dalekich enklaw np. w Azji Centralnej czy wysp Pacyfiku. Na najnowszej liście 12 duchownych reprezentuje lokalne Kościoły poza Europą. Ciekawe, że jeden z pierwotnie nominowanych, abp Lucas Van Looy z Belgii, odmówił wejścia do świętego kolegium. Franciszek zaaprobował tę decyzję. Hierarcha nie reagował dość energicznie na kryzys pedofilski w Kościele belgijskim. Tamtejszy episkopat uznał, że purpura dla Van Looya otwarłaby rany ofiar. Kuriozum dla obserwatorów była obecność na konsystorzu ks. Angelo Becciu, który zrzekł się kardynalatu i jest sądzony w Watykanie pod zarzutem niegospodarności.
Tak czy inaczej, Franciszkowi zależy na jak największym „umiędzynarodowieniu” kolegium kardynalskiego i konsekwentnie, konsystorz po konsystorzu, zmierza do tego celu. Niekoniecznie zaś do tego, by manipulując nominacjami, zapewnić wybór następcy po swojej myśli. Faktem jest jednak, że papież Bergoglio zdążył już mianować 83 spośród 132 kardynałów mających dziś prawo do wyboru papieża na konklawe. To dobrze ponad połowa „elektoratu”, lecz proporcje między tymi, którzy mogą wybrać następcę Franciszka, a tymi, którzy tego prawa mieć nie będą, w momencie ogłoszenia konklawe są płynne, swoje robi biologia.
Kardynał elektor nie może w tym momencie mieć więcej niż 80 lat. Nie ma pewności, że gdy chwila wyboru nadejdzie, dany kardynał kreowany przez Franciszka prawa już nie utraci albo że będzie chciał się odwdzięczyć za wysoką godność kościelną. Kardynałowie, jak każde takie gremium decyzyjne, podlegają emocjom chwili, podczas konklawe wymieniają opinie, kto najbardziej nadaje się w tym momencie historii Kościoła i świata na przywódcę religii globalnej, jaką jest katolicyzm.
Czytaj też: Były watykański dyplomata wzywa papieża do ustąpienia
Nie ma Polaka wśród kardynałów
Wieloletni amerykański watykanista John Allen przestrzega przed mitami dotyczącymi kolegium kardynalskiego. Obserwatorzy świeccy lubią przenosić na nie schematy ze świata polityki. Próbują identyfikować, który purpurat jest „liberałem”, a który „konserwatystą”. W rzeczywistości proste etykiety nie zawsze się tu sprawdzają. Owszem, niejeden purpurat, szczególnie z Europy, da się w takie ramy wpasować, ale z wieloma z Afryki, Azji lub Ameryki hiszpańskojęzycznej sprawa jest bardziej skomplikowana. Są „konserwatywni” doktrynalnie, ale zarazem „postępowi” czy „liberalni” w kwestii sprawiedliwości społecznej, wyrównywania różnic między krajami bogatymi i biednymi, obrony praw mniejszości etnicznych.
Inny mit kardynalski polega na przeświadczeniu, że kolegium to bractwo, którego członkowie doskonale się znają. W rzeczywistości wielu debiutantów poznaje watykańskie kulisy i kolegów dopiero po nominacji. Uczą się nowej roli i chętnie korzystają z rad kardynałów o długim stażu. Na ich decyzję, kogo wybrać na papieża, wpływa wiele czynników. Dlatego takim zaskoczeniem był wybór kardynała Ratzingera na następcę Jana Pawła II, a Bergoglia na następcę Ratzingera. Z tych samych powodów dzisiejsze spekulacje o następcy Franciszka są raczej rodzajem rozrywki umysłowej.
W chwili obecnej spośród 132 kardynałów elektorów 53 reprezentuje Europę, 38 obie Ameryki, 21 Azję, 17 Afrykę, 3 Oceanię. Gdy dodamy kardynałów powyżej 80. roku życia, czyli niemających prawa wyboru papieża, kolegium purpuratów liczy w sumie 226 członków reprezentujących 94 kraje. 94 nie ma prawa wyboru papieża. Spośród 20 mianowanych teraz kardynałów prawo to przysługuje 16. Nie ma wśród nich Polaka; trzech polskich kardynałów powołanych wcześniej mogłoby głosować, gdyby konklawe miało się odbyć w nieodległej przyszłości. Franciszek, choć niejeden raz sygnalizował, że może ustąpić z urzędu tak jak Benedykt XVI, będzie w przyszłym roku świętował dziesięciolecie pontyfikatu.