174. dzień wojny. Gambit na Odessę – niezrealizowane marzenie Putina. Rosjanie przegapili moment
Tematem dnia są oczywiście ataki na bazy na Krymie. Nie wiadomo, jakie jest ich źródło, ale doniesienia mówią o wybuchach i pożarze na lotnisku Gwardiejskoje pod Symferopolem, czyli w południowo-centralnej części Krymu oraz w rejonie Majskoje pod Dżaankoj w północnej części półwyspu.
Pojawiły się zdjęcia po drugiej eksplozji: w powietrze wyleciał olbrzymi magazyn amunicji, a wybuch przeniósł się na pociągi stojące na dworcu kolejowym. Zniszczenia są na tyle duże, że linia kolejowa Azowskie–Dżankoj, która dalej przez przesmyk i most w Czongarze prowadzi do Melitopola, jest całkowicie nieprzejezdna. Szef rosyjskiej administracji Krymu Siergiej Aksienow z powodu zniszczeń w wybuchach ogłosił duże zmiany w kursowaniu pociągów i wprowadzenie autobusowej komunikacji zastępczej. Rozważa się też wprowadzenie stanu wyjątkowego na Krymie, z którego znów masowo wyjeżdżają odpoczywający tam na wakacjach rosyjscy obywatele.
Wydaje się, że źródłem obu zdarzeń są działania ukraińskich sił specjalnych, które najwidoczniej stają się coraz skuteczniejsze. W Gwardiejskoje stacjonuje 37. Mieszany Pułk Lotniczy, mający dwie różne eskadry: szturmową na Su-25SM oraz bombowo-rozpoznawczą na Su-24M i Su-24MR. Dlatego właśnie „mieszany” w nazwie, nie jest to bowiem jednostka jednorodna. Przed incydentem miała sześć bombowych Su-24M, sześć rozpoznawczych Su-24MR, 13 szturmowych Su-25SM i jeden szkolno-bojowy Su-25UB.
Jeżeli są to jednak siły specjalne, to częstość tych zdarzeń jest zadziwiająca. Równie dobrze mogą to być ukraińskie rakiety, jednak raczej nie rodzime Hrim-2, które choć opracowane, nie zostały przetestowane przed rozpoczęciem wojny.