Prezydent Nicolas, Paul, Stéphane Sarközy de Nagy-Bocsa wybrany 6 maja szóstym prezydentem V Republiki Francuskiej przebywa z rodzina na wakacjach. Na miejsce kilkudniowego odpoczynku wybrał Maltę. Do czasu powrotu i przejęcia władzy 16 maja obowiązki prezydenta pełni ciągle Jacques Chirac. Tak spełnił się sen Nicolasa Sarkozy'ego, który od kilku lat codziennie przy goleniu myślał o tym, że niedługo będzie prezydentem republiki.
Francja wchodzi w nowa erę. Erę dominacji prawicy, i to prawicy twardej, wiedzącej czego chce. Zgodnie z koncepcją Nicolasa Sarkozy'ego Francja nie będzie tylko jednym z wielu państw Unii Europejskiej. Będzie jej przewodzić i nadawać ton. Nowy prezydent już się o to postara. Koncepcje de Gaulle'a nie będą powielane jak dotąd, bez żadnej refleksji. Gaullizm zastąpi Sarkozyzm.
Atutami nowego prezydenta w europejskiej batalii będą paradoksalnie problemy jego poprzednika. Sarkozy uczy się bowiem na błędach innych. Już niedługo zaproponuje europejskim partnerom skróconą wersję Konstytucji Europejskiej, która zawierać będzie podstawowe myśli zawarte w ratyfikowanym już przez wiele krajów traktacie. Francuzi tym razem zaakceptują konstytucję, a Holendrzy pozostaną na lodzie. Jeśli nie będą chcieli wysiąść z europejskiego tramwaju, to z kwaśną miną będą musieli zaaprobować nowy-stary traktat. Tak samo postąpi i Polska. W kwestiach europejskich ekipie braci Kaczyńskich Sarkozy spada jak gwiazdka z nieba, choć trzeba będzie przełknąć krytykę za ocenę prof. Geremka i poprawić stosunek do praw mniejszości seksualnych. To będzie cena za to, że nie trzeba będzie już wypowiadać się na temat starego traktatu europejskiego. Wystarczy poprzeć nowy, choć będzie on tylko, powtórzmy to, resumé starego.
Pozostanie oczywiście pewien problem kompatybilności nowej wersji traktatu z wersją Valery'ego Giscarda D'Estaing ratyfikowaną przez znakomitą większość Unii. Ale wiadomo, że Francja musi czymś różnić się od reszty Europy i tym razem te drobne różnice europejscy partnerzy przełkną bardzo gładko. Szczegóły zostawmy do załatwienia prezydentowi Sarkozy'emu. Zresztą dyktat Francji w tym wypadku zostanie uznany za europejski konsensus, tym bardziej, ze błyskawicznie zyska poparcie Niemiec. Innego wyjścia po prostu nie ma. To przecież Sarkozy niesie Europie nowego ducha, a nie Europa Sarkozy'emu.
Zapewne nowy francuski prezydent powróci do zapowiedzi tworzenia twardego jądra UE z udziałem 6 największych państw UE, w tym i Polski. Myśli tej nie trzeba będzie nawet realizować, bo sam jej ciężar gatunkowy podporządkuje potencjalnemu jądru resztę UE. Po Chiracu nakazującym milczeć Polakom nowa polityka Francji zyska zapewne błyskawiczne poparcie nad Wisłą, a przyszła minister spraw zagranicznych Francji, Michele Aliot-Marie, będzie dogadywać się świetnie z min. Fotygą. Sarkozy, jak niegdyś de Gaulle, stanie się, jak sadzę, idolem wielu Polaków.
Francja wróci też do doskonałych stosunków z USA (co wesprze przyjaźń polsko-francuską). Temu celowi dziś nie stoi na przeszkodzie już nic. Grając pierwsze skrzypce w UE Francja Sarkozy'ego nie będzie musiała pozostawać na pasku USA. Będzie bowiem prawie równorzędnym ich partnerem. A przecież o to właśnie w głębi duszy chodziło Francuzom od zawsze. Na poprawie stosunków z USA zyskuje zaś cała Unia. Harmonia zapowiada się więc prawie doskonała.
Relacje Francji z Rosją oziębią się, ale tylko pozornie. Konsolidacja w ramach UE nie uzyska poklasku Putina. Ale Paryż pozostaje ciągle na tyle daleko od Moskwy, by nikt na tym drobnym ochłodzeniu stosunków nie stracił. Sarkozy będzie chciał zdobyć większość punktów w polityce zagranicznej w rozgrywce z odległymi Chinami. Może nawet (oby!) Sarkozy przejmie pomysł kontrkandydatki w wyborach prezydenckich sprzed kilku dni i zagrozi bojkotem olimpiady w Pekinie, jeśli Chiny nie usuną się z Sudanu i Darfuru. Gdyby taki manewr się udał, to francuski prezydent, jako pretendent do Pokojowej Nagrody Nobla, byłby w pełni usatysfakcjonowany jako uznany za granicą mąż stanu.
Problemy będą pojawiać się, i już się pojawiają, w samej Francji - drugą noc z rzędu Paryż i inne miasta Francji stają się sceną ulicznych antyprezydenckich burd. Ale to już inna historia.
FOTOREPORTAŻ
Adriano Farano - Paryż, Cafebabel.com
6 maja Nicolas Sarkozy został wybrany prezydentem Francji. Paryż uniósł się na falach świętowania, rozczarowania i obojętności.