W połowie listopada liczba mieszkańców planety przekroczy 8 mld – przewiduje ogłoszony właśnie raport demograficzny ONZ – a w przyszłym roku Indie (obecnie 1,412 mld ludności) zdetronizują Chiny (1,426 mld), co natychmiast z wielką dumą odnotowały indyjskie media. Już za rok Chiny zaczną się zwijać (i szybko starzeć), mimo zniesionych rygorów i licznych zachęt współczynnik dzietności spadł tu do 1,15, gdy prostą reprodukcję zapewnia dopiero statystyczne 2,1 dziecka przypadającego na kobietę w wieku rozrodczym. Średnia światowa to 2,3 – i systematycznie spada. W Indiach to dziś poniżej 2, a w miastach nawet 1,6, ale ludności nadal będzie przybywać, przynajmniej przez 30 lat, i według prognoz światowy lider ma osiągnąć 1,7 mld mieszkańców. W tym czasie blisko połowę światowego przyrostu ludności ma zapewnić ledwie pięć państw: obok Indii Demokratyczna Republika Konga, Egipt, Etiopia, Pakistan i Nigeria. Ta ostatnia, z przyrostem 120 mln mieszkańców, dogoni trzecie obecnie USA. Co czwarty mieszkaniec planety będzie mieszkał w Afryce.
Na drugim biegunie jest 61 państw, głównie najbogatszych i rozwiniętych, których populacja – jak prognozuje raport – zmaleje. W tym roku to już 41 państw, w tym Polska. Europa, z największą średnią wieku, licząca 747 mln, zaczęła się kurczyć rok temu i w ciągu 30 lat ma jej ubyć 40 mln mieszkańców. Straty ludności powyżej 20 proc. odnotują Bułgaria, Litwa, Łotwa, Serbia i Ukraina – z powodu wojny.
Na koniec: mamy dziś na świecie według ONZ 50,3 proc. mężczyzn i 49,7 proc. kobiet. Te proporcje do końca stulecia mają się odwrócić na korzyść kobiet.