Świat

141. dzień wojny. Skrzydlate Kalibry. Jak Rosjanie marnują swoje cenne pociski

Budynek po rosyjskim ostrzale. Winnica, 14 lipca 2022 r. Budynek po rosyjskim ostrzale. Winnica, 14 lipca 2022 r. Valentyn Ogirenko / Forum
Pociski manewrujące powinny być niezwykle cenną bronią. Można nimi precyzyjnie niszczyć odległe cele, np. kompletnie sparaliżować wybrane szlaki komunikacyjne. Problem w tym, że Rosjanie tego nie robią. Mogliby się uczyć od Ukraińców.

Rosjanie rozpaczliwie szukają rezerw i wystawiają ochotnicze bataliony. Płacą za to horrendalne pieniądze – nawet równowartość 3500 dol. i więcej miesięcznie – więc pewnie chętni się znajdą. Za to na froncie przez ostatnie 72 godziny nie osiągnęli żadnych postępów, a ich ogień artyleryjski słabnie. Nie pomogło jak widać ani odpalenie tysięcy Iskanderów, ani skrzydlatych Kalibrów.

Rosja kusi ochotników

Bardzo ciekawa sprawa z tymi ochotniczymi batalionami. O sformowanie ich apelował sam Putin do szefów „podmiotów administracyjnych”, czyli własnej administracji rządowej. Owych „podmiotów administracyjnych” jest aż 85, przy czym nawet tu Rosjanie mają bałagan. Dokładnie są to: 22 republiki (w tym okupowany Krym), dziewięć krajów, 46 obwodów, trzy wydzielone miasta (w tym okupowany Sewastopol), jeden obwód autonomiczny i cztery autonomiczne okręgi. To tylko my w Polsce podchodzimy do sprawy tak mało elastycznie – same województwa! A u Rosjan, proszę bardzo, aż sześć różnych jednostek administracyjnych szczebla mniej więcej (na nasze) wojewódzkiego.

Ale do rzeczy. Każdy z szefów owych „podmiotów administracyjnych” sześciu różnych typów dostał polecenie sformowania co najmniej jednego „batalionu ochotniczego”. Typowy batalion ma trzy kompanie po ok. 120–150 osób oraz kompanię wsparcia, a zapewne nie będzie to zwarta jednostka na zasadzie batalionu zmechanizowanego, batalionu czołgów czy dywizjonu artylerii, ale coś w rodzaju batalionu zapasowego, źródła rezerw osobowych, którymi będzie się zapychać dziury w wojskach liniowych.

Reklama