Impas w Donbasie
Impas w Donbasie. Rosjanie są niestety coraz szybsi i dokładniejsi
Siewierodonieck będzie jak Mariupol symbolem ukraińskiej nieustępliwości. Ma swoich bohaterów. Batalion Swoboda, podobnie jak wcześniej pułk Azow na południu, broni teraz północno-wschodniego skrawka Ukrainy praktycznie odcięty. Wszystkie trzy pobliskie mosty na Dońcu zostały zniszczone uderzeniami artylerii, ale Rosjanom nie udało się jeszcze zająć terenów oddzielających miasto od rzeki ani przez nią przejść. Zaopatrzenie do walczącego Siewierodoniecka z położonego na drugim brzegu Łysyczańska dociera teraz wyłącznie łodziami. Podobnie jak w Mariupolu bastionem obrońców są zakłady przemysłowe, wielka fabryka chemiczna Azot, położona – co istotne – w centrum miasta. Daje to lepszą niż w peryferyjnym Azowstalu możliwość dokonywania wypadów i nękania atakujących Rosjan w bojach ulicznych. Niesie jednak dużo większe ryzyko, bo zakłady chemiczne są potencjalną bombą masowego rażenia, którą zdetonować może celowy lub przypadkowy ostrzał.
Kontyngent w Siewierodoniecku jest słabszy niż w Mariupolu. Były tam problemy z karnością i wyszkoleniem ukraińskich oddziałów. Rosjanie mają dziesięciokrotną przewagę w artylerii i dokładne rozpoznanie przy użyciu bezzałogowców, a mimo to oblężone i bombardowane miasto kolejny tydzień z rzędu się nie poddaje. Walka do końca jest nie tylko kolejnym bohaterskim poświęceniem. Siewierodonieck ma znaczenie wykraczające poza skrawek ziemi, który jeszcze znajduje się pod ukraińską kontrolą.
Miasto to ostatnia zapora na drodze artyleryjskiego walca. Gdyby Rosjanie doszli do rzeki, mogliby ustawić artylerię na brzegu i ostrzeliwać Ukraińców na dystansie 20–40 km, a więc tam, gdzie przebiega operacyjna rubież tej fazy wojny, na przedpolach Kramatorska i Słowiańska. Póki jednak Siewierodonieck się broni, a w rękach ukraińskich znajduje się Łysyczańsk, przewaga Rosjan nie jest tak wyraźna.