Nie mogę się nadziwić, z jakim uporem Rosjanie atakują w Donbasie, w końcu – jak powiedział dziś rano sam Władimir Putin – walczą tam o przetrwanie ojczyzny. Mocne słowa, porażające. W ogóle rosyjski prezydent jakoś spuścił z tonu, spodziewano się butnego bałwochwalstwa, a tu tymczasem nastroje jak w grudniu 1941 r.: obywatele (tak, skończyło się wówczas towarzyszowanie!), kraj jest wielki, ale cofać się nie ma gdzie, za plecami Moskwa!
Mimo to ataki na ukraińskie pozycje nie ustają. W kierunku na Słowiańsk Rosjanie puścili teraz przodem 27. Sewastopolską Brygadę Zmechanizowaną Gwardii im. 60-lecia ZSRR. Do tej pory jednostka ta niewiele ucierpiała, a sprzęt ma najnowszy, jaki w Rosji jest. W batalionie czołgów mają T-90, a w batalionach zmechanizowanych – gąsienicowe wozy bojowe BMP-3 i kołowe transportery BTR-82A. W dywizjonie artylerii – samobieżne haubice 2S19 Msta, w drugim zaś nie stare Grady, a zmodernizowane 9K515 Tornado-S. Jak na razie jednak, także i sewastopolska brygada orków poza Paszkowe wyjść nie może. Ale wciąż wali głową w mur, spokoju tam nie ma, po obu stronach giną pozostający w śmiertelnym zwarciu żołnierze.
Najciekawiej sytuacja rozwijała się nieco dalej na wschód, pod Limanem i Jampiłem, gdzie Rosjanie usiłowali sforsować Doniec. Znaleźli miejsce nieco bardziej na wschód, na północ od Siwierska, gdzie uchwycili przyczółek na południowym brzegu rzeki, przeprawili jakieś siły i usiłowali zbudować most pontonowy. Wojska ukraińskie zorganizowały jednak pułapkę –