Gazprom odciął dostawy dla Polski i Bułgarii z powodu – jak podali Rosjanie – odrzucenia przez oba kraje żądania z kwietniowego dekretu Putina, by firmy z „nieprzyjaznych krajów” (to m.in. cała Unia) mimo gazowych kontraktów zawartych w euro lub dolarach od kwietnia płaciły w rublach. Część ekspertów ostrzega, że wymóg opłat za gaz w rublach to narzędzie do rozbijania jedności sankcyjnej UE za pomocą uchylania tego żądania wobec poszczególnych klientów. Dekret Putina daje bowiem taką możliwość, nie precyzując kryteriów pozwalających na dalsze opłaty w euro i dolarach.
Czytaj też: Putin marzy o petrorublu. Dlaczego to nie wypali?
Kto się wyłamie?
Skomplikowany mechanizm płatności przewidziany dekretem Putina, z wymogiem założenia dwóch kont w Gazprombanku (w tym jednego rublowego), został uznany już we wstępnej interpretacji Brukseli sprzed dwóch tygodni za sprzeczny z sankcjami UE, zwłaszcza wobec banku centralnego Rosji. W zeszłym tygodniu zostało to potwierdzone w dodatkowych pisemnych wytycznych Komisji Europejskiej.
Polska zarzuca tej wykładni Komisji, że „zamiast wyjaśnić krajom Unii, jak odrzucić rosyjskie żądania, raczej pokazała, jak zastosować się do dekretu Putina bez naruszania unijnych sankcji”. Również część dyplomatów i biznesmenów spoza Polski twierdzi, że wskazówki KE są nie dość precyzyjne. A to z kolei rodzi obawy, że poszczególni importerzy gazu zaczną wykorzystywać niejasności, by obejść sankcje przy płatnościach rublami.
„Nasze wytyczne w tej sprawie są bardzo jasne. Jeśli to nie jest przewidziane w umowie, płacenie w rublach stanowi naruszenie sankcji. Około 97 proc. wszystkich kontraktów z Gazpromem wyraźnie przewiduje płatności w euro lub dolarach. Firmy, które mają takie kontrakty, nie powinny przystawać na rosyjskie żądania. Stanowiłoby to naruszenie sankcji, co wiąże się z dużym ryzykiem dla firm” – podkreślała w środę szefowa KE Ursula von der Leyen.
Agencja prasowa Bloomberg cytowała w środę anonimowego rozmówcę związanego z Gazpromem twierdzącego, że czterech europejskich nabywców gazu miało już zapłacić za dostawy w rublach, jak zażądał Władimir Putin. A dziesięć europejskich firm otworzyło rachunki w Gazprombanku potrzebne do spełnienia żądań płatniczych Rosji. Na razie nie sposób tego zweryfikować. Bloomberg informuje ponadto, że włoski gigant energetyczny Eni przygotowuje się do otwarcia kont rublowych w Gazprombanku, co potencjalnie pozwoli mu spełnić żądania, by za gaz płacić w rosyjskiej walucie, ale tylko jeśli nie zostanie to uznane za naruszenie sankcji.
Czytaj też: Kuracja odwykowa. Jak się uwolnić od rosyjskiej energii?
Węgry grają, jak Putin chce
W środę gotowość do spełnienia żądań Putnia ponownie zadeklarował szef węgierskiej dyplomacji Peter Szijjarto, natomiast austriacki kanclerz Karl Nehammer dementuje rosyjskie doniesienia, jakoby Austriacy – zgodnie z żądaniem Kremla – przechodzili na płatności w rublach. Nehammer nazwał to „fake newsem”.
Na środowym kryzysowym posiedzeniu unijnej Grupy Koordynacyjnej ds. Gazu przedstawiciele Polski poinformowali, że decyzja Rosji „nie przynosi bezpośredniego zagrożenia dla polskiej gospodarki”. Jednak nad Unią wisi pytanie, czy i kiedy Rosja odetnie dostawy dla innych krajów w Europie. „Zarówno Polska, jak i Bułgaria otrzymują obecnie gaz od swoich sąsiadów z UE. Świadczy to przede wszystkim o ogromnej solidarności między nami, ale także o skuteczności wcześniejszych inwestycji, np. w połączenia międzysystemowe i inną infrastrukturę gazową” – poinformowała po spotkaniu Ursula von der Leyen.
Przedstawiciele Polski w Brukseli akcentowali w środę zapełnienie polskich magazynów gazu w niemal 80 proc., krajowe wydobycie gazu, możliwość zakupów LNG (gazu skroplonego) z USA i Kataru za pośrednictwem terminali w Polsce i Litwie, ale też wagę połączeń gazociągowych z unijną siecią. Nie licząc zwykłych przepływów, pozwala to w sytuacjach kryzysowych na solidarnościowe dostawy np. z Niemiec do Polski. Francuska prezydencja w Radzie UE na poniedziałek 2 maja zwołała nadzwyczajne posiedzenie ministrów energii 27 krajów UE.
Paweł Kowal: Imperium do rozbiórki. Putina trzeba osłabić już teraz