Świat

28. dzień wojny. Gdzie się rozpłynęli rosyjscy żołnierze?

Pogrzeb jednego z rosyjskich dowódców. 18 marca 2022 r. Pogrzeb jednego z rosyjskich dowódców. 18 marca 2022 r. Andrei Samsonov / TASS / Forum
W obliczu zastoju na frontach, a przede wszystkim wobec popełnianych zbrodni rodzi się pytanie: kto bezpośrednio dowodzi rosyjskimi operacjami w Ukrainie? Kto odpowiada za cały ten bałagan?
Szef sztabu generalnego Walerij Gierasimow i minister obrony Siergiej SzojguAlexei Nikolsky / TASS/Forum Szef sztabu generalnego Walerij Gierasimow i minister obrony Siergiej Szojgu

Ciekawą wiadomość podał niedawno dziennikarz Roman Cymbaliuk z Ukraińskiej Agencji Prasowej – otóż rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu zdymisjonował dowódcę 6. armii gen. por. Władisława N. Jerszowa. Przyczyną zwolnienia miały być duże i nieuzasadnione straty: 2 tys. osób personelu, w tym 180 żołnierzy służby zasadniczej. Nie chodzi tylko o to, że ludzie zginęli, ale i o to, że dowódca nie bardzo był w stanie się z tego rozliczyć. Słowem: spora część żołnierzy gdzieś się po prostu rozpłynęła. Dała drapaka. Generał przebywa podobno w areszcie domowym.

Rozpływanie się wojska to właściwie kolejna rosyjska tradycja. W czasie niemieckiej napaści na ZSRR 22 czerwca 1941 do końca tego roku Armia Czerwona straciła ponad 6 mln karabinów, ale straty ludzkie nie przekroczyły 2 mln żołnierzy: zabitych, rannych i wziętych do niewoli. Ot zagadka: gdzie zniknęły 4 mln karabinów? Popsuły się? Wyjaśnienie jest dość proste. Radzieccy żołnierze porzucali broń z zamiarem dezercji. W większości zostali schwytani i zapędzeni z powrotem do szeregów, bo Związek Radziecki nie mógł wysłać 4 mln ludzi do gułagów, gdy brakowało ich w wojsku. Znaczna część wróciła sama, gdy zdała sobie sprawę, co może grozić ich rodzinom...

Czytaj też: Cena nie gra roli. Ile kosztuje święta wojna Putina?

Plan Putina. Kto dowodzi operacją w Ukrainie?

W Rosji oficjalnie głównodowodzącym jest prezydent Władimir Władimirowicz Putin. On podejmuje najważniejsze decyzje, w tym te, by ostrzeliwać cele cywilne, jaką infrastrukturę atakować i jakich użyć sił. Z pewnością zatwierdzał też plan operacji militarnej i dyrektywy do jej przeprowadzenia. Tych dokumentów nigdy nie zobaczymy, a szkoda, są to bowiem dowody zbrodni popełnionych przez rosyjskiego prezydenta na poziomie tzw. sprawstwa kierowniczego.

Szkoda z jeszcze jednego powodu. Zgodnie z radziecką, a zapewne także rosyjską pragmatyką jednym z głównych punktów takiego dokumentu jest „zamiar”, ustalenie, jaki cel ma zostać osiągnięty i w jaki sposób. „Zamiar” to jeden z pierwszych elementów rozkazu czy dyrektywy: dowódca najpierw musi wiedzieć, co trzeba zrobić, a dopiero potem się zastanawia, jak tego dokona. Dobrze byłoby się dowiedzieć, co właściwie Rosja sobie kombinowała, bo to, co ogłasza oficjalnie, to zapewne tylko część prawdy.

Kto przygotował plan operacji? Jest tylko jeden organ, który mógł to zrobić: Sztab Generalny Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej kierowany przez gen. armii Walerija W. Gierasimowa. W samym sztabie za planowanie operacji militarnej odpowiada Gławnoje Operatiwnoje Uprawlienie (GOU, Główny Zarząd Operacyjny) pod wodzą gen. płk. Sergieja F. Rudskoja. Danych dostarcza zaś m.in. Gławnoje Razwiedywatielnoje Uprawlienie (GRU, Główny Zarząd Rozpoznania), kierowany przez kontradm. Igora O. Kostiukowa. Dla porządku warto dodać, że z jakichś powodów niesławne GRU przemianowano na Główny Zarząd Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych (GU). Dla niepoznaki chyba, bo jego zadania nie uległy zmianie.

Czytaj też: Imperium znów atakuje. Co jest ostatecznym celem Putina?

Z, V, A, X. Symbole rosyjskiej wojny

Zastanawiające są też litery z oznaczeniami na pojazdach. Generalnie znaki wprowadzono dla szybkiej identyfikacji, bo Ukraina używa podobnego sprzętu. To normalna praktyka, zastosowana w ZSRR np. w czasie operacji berlińskiej – na pojazdach pancernych malowano wówczas białe pasy wokół wieży czy kadłuba (Amerykanie byli o tym poinformowani, żeby przy ewentualnym starciu nie doszło do przypadkowego ostrzelania). Praktykę tę powtórzono w operacji „Dunaj” w Czechosłowacji w 1968 r.

Teraz zdecydowano się na litery i choć największą furorę robi słynne „Z”, to oznaczeń jest więcej. W istocie „Z” stosuje się tylko na tzw. froncie wschodnim i południowym (w tym drugim przypadku występuje w kwadracie). Litery „O” używają wojska frontu północnego, te z Białorusi mają prostokąt. Litera „V” to podobno wyróżnik piechoty morskiej, „A” – sił specjalnych, a „X” – tzw. kadyrowców.

Po co wprowadzono taki podział? Zapewne za front północny odpowiada jedno dowództwo z dodatkowym wysuniętym stanowiskiem dowodzenia na Białorusi, natomiast za wschodni i południowy – inne dowództwo, z wysuniętym stanowiskiem na Krymie. Piechota morska działa na południu, ale formalnie podlega dowództwu Floty Czarnomorskiej, a siły specjalne są zapewne pod skrzydłami GRU (GU).

Rosja dowódcami się nie chwali

Jeśli z liter wyłania się mniej więcej taki obraz jak wyżej, to sądzę, że za front północny odpowiada dowództwo zachodniego okręgu wojskowego, które ma siedzibę w Petersburgu, ale rozwinęło się gdzieś bliżej rejonu działań. Stawiam na Kursk, dość wojskowe miasto, z rozbudowaną infrastrukturą dowodzenia i łączności. Dowódcą jest tam gen. płk Aleksandr A. Żurawlow. Kogo wysłano na podległe mu wysunięte stanowisko dowodzenia? Zapewne pierwszego zastępcę, szefa sztabu okręgu gen. por. Aleksieja W. Zawizona.

Wojskami na wschodzie kieruje najpewniej dowództwo południowego okręgu wojskowego, które może działać ze stałej siedziby w Rostowie nad Donem. Na jego czele stoi gen. armii Aleksandr W. Dwornikow. Kogo wysłano na Krym, do Sewastopola? Pewnie któregoś z zastępców (gen. płk. Siergieja Ju. Kuzowliewa? gen. por. Aleksieja Ju Awdiejewa?). A może tą częścią wojsk zawiaduje po prostu dowódca 58. armii rozmieszczonej na Krymie gen. por. Michaił S. Zuzko?

Tak czy owak, współodpowiedzialnych za to, co się dzieje, będzie łatwo ustalić. Fakt, że rosyjskie media się nimi nie chwalą, jest natomiast bardzo znamienny. Może posypią się głowy. Jedno jest pewne: każdy rosyjski dowódca bardzo chciałby jeść biały chleb nad Morzem Czarnym. A możliwe, że będzie całkiem odwrotnie: czarny chleb nad Morzem Białym...

Gen. Cieniuch dla „Polityki”: Putin źle ocenił sytuację

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Rynek

Hotel widmo w Pobierowie to gigantyczny problem. Nie wiadomo nawet, ile i jakich samowolek popełniono

Największy i wielokrotnie krytykowany hotel w Polsce już od trzech lat miał przyjmować gości w nadmorskim Pobierowie. Ale dobrze, że ciągle jest zamknięty. Nie będzie dla gminy Rewal żyłą złota, a kłopoty mogą być spore, gdy w końcu ruszy.

Mirosław Kwiatkowski
18.08.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną