Świat

Co z członkostwem Ukrainy w Unii? Długa, wyboista droga

Debata o Ukrainie w Parlamencie Europejskim Debata o Ukrainie w Parlamencie Europejskim Jonas Roosens / Belga News Agency / ddp images / Forum
Czy Ukraina ma szansę na członkostwo w UE? Wojna błyskawicznie zmienia Unię, więc może obejmie to również sprawę europejskiej perspektywy dla Kijowa. Ale przed nim bardzo wyboista droga.

O szybkie nadanie Ukrainie statusu kraju kandydującego do Unii Europejskiej zabiega Polska – podczas zeszłotygodniowego szczytu taki pisemny apel wystosowali wspólnie premierzy Mateusz Morawiecki i Słoweniec Janez Jansza (z perspektywą akcesji już w 2030 r.). A w tym tygodniu Andrzej Duda wypromował list otwarty prezydentów dziewięciu krajów Unii, czyli Polski, Czech, Słowacji, Litwy, Łotwy, Estonii, Słowenii, Bułgarii, wzywający do prac nad „natychmiastowym” przyznaniem Ukrainie statusu kraju kandydującego. Dziś ten apel poparł prezydent Chorwacji, a również rząd Węgier za pośrednictwem swego rzecznika prasowego dołączył do wezwania o jak najszybsze przychylenie się do prośby Kijowa.

Czytaj też: Magazyny broni otworzyły się szeroko. Unia wreszcie się budzi

Ukraina. Kandydatka do Unii

Wniosek Ukrainy, podpisany dzień wcześniej przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, został formalnie złożony we wtorek 1 marca w Brukseli. Konkretnie chodzi o przyznanie właśnie statusu „kraju kandydującego”, co z kolei – po spełnieniu warunków – stanowiłoby wstęp do żmudnych, co najmniej kilkuletnich negocjacji akcesyjnych. A sam status kandydata niczego nie gwarantuje. Skrajnym przykładem jest Turcja, którą uznano za kandydatkę w 1999 r., a negocjacje oficjalnie rozpoczęto w 2004 r. Nie ma żadnych szans na wejście do Unii w przewidywalnej przyszłości.

Europosłowie we wtorek ogromną większością głowo (637, przy 13 przeciwnych i 26 wstrzymujących się) przyjęli rezolucję o wojnie w Ukrainie, która m.in. „wzywa instytucje UE do podjęcia starań na rzecz przyznania Ukrainie statusu kraju kandydującego do UE”. Tyle że to tylko odezwa polityczna, a Parlament Europejski nie ma uprawnień do podejmowania decyzji w sprawie wniosku o akces do UE.

Czytaj też: Niemiecka wolta. Scholz rewiduje politykę wobec Rosji

Rozszerzenie UE? Niczego nie można obiecać

Wniosek o członkostwo trafił do Rady UE (przedstawiciele 27 krajów), która powinna teraz – to wymóg proceduralny – zwrócić się do Komisji Europejskiej o opinię. A następnie – przy wymogu jednomyślności 27 państw – podjąć kluczową decyzję, czy nadać Ukrainie status państwa kandydackiego. W przeszłości sporządzanie takich opinii zabierało KE po kilkanaście miesięcy. Teoretycznie możliwy jest tryb bardzo pilny, ale technicznie najłatwiejszym rozwiązaniem byłaby raczej szybka wspólna deklaracja 27 krajów, że widzą perspektywę członkostwa czy też „otwarte drzwi” dla Kijowa. Problem w tym, że wśród krajów UE na razie nie ma zgody, by złożyć Ukraińcom taką obietnicę.

Szef RE Charles Michel, który w ostatnich dniach prowadził konsultacje na temat unijnych aspiracji Kijowa, przyznał w Parlamencie Europejskim, że to skomplikowane. – To od nas, Europejczyków, będzie zależało, czy staniemy na wysokości zadania. I oczywiście wiemy, że to trudny temat, bo dotyczy rozszerzenia. I wiemy, że w UE są różne opinie – powiedział.

Czytaj też: Tak walczą tchórze. My tę wojnę wygramy

Duzi w Unii są sceptyczni

Dalsze rozszerzanie Unii na Wschód było we wspólnocie od dawna tematem bardzo spornym, a Kijów dotychczas nie składał oficjalnego wniosku w obawie, że od razu dostanie negatywny sygnał od Brukseli. Dla części krajów Zachodu Unia osiągnęła już geograficzne granice (może poza Bałkanami zachodnimi) i powinna się zająć wzmocnieniem integracji w dotychczasowym gronie. Opór przed przyjęciem Ukrainy datuje się na czasy sprzed rządów PiS, choć również ataki na praworządność w Polsce bywały przywoływane jako argument przeciw dalszemu rozszerzaniu na wschód.

Także teraz w Unii – przynajmniej na razie – nie ma zgody „dużych krajów” na jasną deklarację o otwartych drzwiach dla Ukrainy. Berlin unika publicznych deklaracji. Czy razem z Paryżem zmienią stanowisko, co pozwoliłoby przekonać innych sceptyków, m.in. z Belgii, Holandii, Hiszpanii? Nasi rozmówcy doradzają wielką ostrożność wobec potencjalnych zmian w nastawieniu „dużych państw członkowskich”, choć „czasem wydarzenia w okamgnieniu wpływają na zmianę postaw”.

Czytaj też: Niemoc dyktatora. Czy to początek końca Putina?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną