Niech świat się zawali?
Oksana Zabużko dla „Polityki”: To nie jest jakiś „konflikt na Wschodzie”
PAWEŁ RESZKA: – Jak się pani dowiedziała?
OKSANA ZABUŻKO: – Telefon z domu: „Ukochana, zaczęło się, bombardują”. A potem już informacje o tym, co się dzieje. I wiadomości od polskich przyjaciół: „Możesz u nas zostać”. Bolesne poczucie, że nie chcę być żadnym uchodźcą. Przyjechałam tu z małą walizką, bez laptopa, na dwa i pół dnia. Na promocję książki „Planeta piołun”. O, tu jest harmonogram spotkań, wywieziony z byłego życia. Obowiązuje do jutra do obiadu.
A potem?
Loty odwołane. Podobno jest pociąg do Kijowa. Tylko kto pośle pociąg do miasta, w którym trwają boje uliczne? Jestem zawieszona w pustce.
Jaką logiką kieruje się Władimir Putin?
Rozmawiamy o seryjnym mordercy. Człowieku, który ma na sumieniu zabójstwa polityczne takich ludzi jak Aleksander Litwinienko. I o kimś, kto odpowiada za wybuchy w blokach mieszkalnych w Bujnaksku, Moskwie i Wołgodońsku w 1999 r. Zginęło tam prawie 300 osób, by Putin mógł oskarżyć o zamach Czeczenów, rozpocząć krwawą wojnę na Kaukazie i „zrobić” sobie kampanię, dzięki której doszedł do władzy. Człowiek z takim CV nie zawaha się rzucić całej potęgi na Ukrainę.
Po co?
Chce władzy nad moim krajem i innymi państwami byłego ZSRR. To nie jest jakiś „konflikt na Wschodzie”. Polacy dobrze to rozumieją. Ukraina jest na wojnie z Rosją od ośmiu lat. Putin ma bandycką mentalność. Sprawdza, jak daleko może się posunąć. Gruzja? Aha, udało się. No to zobaczymy, jak pójdzie z Krymem! Też się udało. To idę na Kijów. Co dalej? Polska powinna się przygotować.
Putin 21 lutego mówił, że Stalin obdarował Polskę „rdzennie niemieckimi ziemiami”.