Operacja przeciw Ukrainie rozpoczęła się wedle scenariusza przewidywanego i klasycznego w obecnych realiach wojennych. Działania lądowe wydają się ograniczone do linii styczności w Donbasie, gdzie szturm na miejscowości podjęły oddziały separatystów, zapewne ze wsparciem armii rosyjskiej. Sama Rosja na razie skupia się na uderzeniach powietrznych przy użyciu pocisków manewrujących i rakiet, prawdopodobnie też wystrzeliwanych z samolotów. W użyciu jest również naziemna artyleria rakietowa dużego zasięgu.
Rosja chce opanować powietrze
Uderzenia w pierwszych godzinach spadały na cele wojskowe oraz takie, które mogą służyć wojsku: lotniska – zarówno bazy lotnicze, jak i cywilne porty lotnicze – bazy wojskowe, posterunki dowodzenia, porty. Ukraina posiada rozbudowaną infrastrukturę wojskową, dlatego bombardowań jest dużo i dotyczą terytorium całego kraju, nawet jego zachodniej części, blisko granic z Polską. Atakowana jest infrastruktura lotniskowa, urządzenia łączności, systemy radarowe. Chodzi o to, by Rosja miała absolutne panowanie w powietrzu i by mogła swobodnie wprowadzić do akcji wojska lądowe, korzystając z latającego parasola rozpoznawczo-uderzeniowego.
Uderzenia na razie kierowane są na obiekty stałe i zawczasu rozpoznane. Dotyczy to również lotnisk cywilnych, bo z punktu widzenia wojskowego stanowią one takie samo zagrożenie. Nie wiadomo, ile samolotów czy radarów Ukraińcy zdołali rozproszyć i ukryć. Trudno też ocenić, czy środków tych w ogóle da się użyć w dalszej fazie walki. Na pewno Rosjanie będą aktywnie szukać sprzętu radarowego, bo z reguły jest on powiązany z systemami obrony powietrznej, których Ukraina nie ma wiele, ale które potrafią być bardzo niebezpieczne dla napastników. W najbliższych godzinach można się więc spodziewać ataków na poukrywane wśród zabudowy albo w terenie instalacje czy wyrzutnie. Są już pierwsze potwierdzone przypadki ataku na radary rozmieszczone w polu.
Czytaj też: Czy Ukraina ma się jak bronić?
Na razie precyzyjne ataki na rozpoznane cele
Ukraińska armia informuje o udanych przypadkach użycia obrony powietrznej przeciw atakującym. Zestrzelonych miało być pięć samolotów i śmigłowiec na wschodzie kraju. Nie podano, przy pomocy jakich systemów uzbrojenia. Jednak przeciwko rosyjskim pociskom manewrującym Ukraińcy wydają się bezbronni – internet jest już pełen zdjęć przelatujących pocisków skrzydlatych. Część tych filmów może być rozpowszechniana celowo – by wywołać jeszcze większe przerażenie, nawet jeśli pokazują prawdziwe obrazy.
Rosjanie mają szeroką paletę uzbrojenia precyzyjnego w lotnictwie, marynarce wojennej i wojskach lądowych. Są to w sumie podobne pociski, na zdjęciach trudno odróżnić konkretny typ. Jeśli chodzi o efekt, nie ma to żadnego znaczenia – kilkusetkilogramowa głowica bojowa wyrządza podobne szkody, niezależnie od tego, czy jest wystrzelona z samolotu, okrętu, czy wyrzutni ziemia-ziemia. Należy też przyjąć, że w pierwszej fazie nalotów Rosjanie wykorzystali uzbrojenie o największej precyzji, by możliwie szybko wyeliminować rozpoznane cele statyczne. W dalszej fazie działań, gdy Rosja poczuje się pewniej w powietrzu, a przede wszystkim gdy wejdzie głębiej na lądzie, zacznie używać mniej precyzyjnej broni – zwykłych bomb lotniczych, niekierowanych rakiet, artylerii lufowej.
Czytaj też: Putin rozrabia na balkonie. Zagrożenie dla Polski gwałtownie wzrosło
Ukraina się trzyma
Intensywna kampania powietrzna potrwa jeszcze przynajmniej dziś, możliwe, że przez kilka dni. Już w tej chwili widać jednak oznaki otwierania innych frontów walki. Pojawiają się doniesienia o wkraczaniu rosyjskich jednostek od północy, z terytorium Białorusi, a także o próbach desantu na wybrzeżu i ostrzale bazy morskiej w Odessie. Dla rozwoju sytuacji kluczowa będzie skala i moment ataku lądowego na Kijów oraz inne kluczowe miasta, które w tej chwili są wyłącznie celem nalotów. Sytuacja będzie się zmieniać co kilka godzin, dla ukraińskich obrońców ważna będzie nie tylko „bitność” armii i odporność ludności cywilnej, ale i ewolucja podejścia władz politycznych.
Wojsko, przynajmniej na razie, kiedy nie rozpadły się mechanizmy łączności, kierowane jest przez polityków, a dowodzone przez wojskowych. Pierwsze godziny wskazują na godny podziwu spokój, opanowanie, zaangażowanie w informowanie społeczeństwa. Ale gdy rosyjska napaść zmieni postać, zaczną się walki o miasta, w tym o Kijów, może się to zmienić. Na razie jednak nie ma co gdybać, Ukraina się trzyma i jeszcze dużo wytrzyma.
Czytaj też: Jakie sankcje? Putina trzeba pokonać jego metodami