Pakiet sankcji będzie wymierzony w strategiczne sektory rosyjskiej gospodarki, blokował dostęp do najważniejszych technologii i rynków – zapowiedziała rano szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. – Osłabimy bazę gospodarczą Rosji i jej zdolność do modernizacji. Ponadto zamrozimy aktywa Rosji w UE i uniemożliwimy dostęp jej banków do europejskiego rynku finansowego. Działamy w ścisłej współpracy z partnerami i sojusznikami. Sankcje mają doprowadzić do obciążenia interesów Kremla wysokimi kosztami i ograniczyć jego zdolności do finansowania wojny.
Teraz ambasadorzy, wieczorem przywódcy
Nad sankcjami jeszcze przed południem zaczną obradować ambasadorzy 27 krajów Unii w Brukseli. A wieczorem, podczas szczytu zaplanowanego na godz. 20, zielone światło powinni dać premierzy lub prezydenci wszystkich państw (wymagają one jednomyślności). Już za kilka godzin zapewne poznamy więcej szczegółów tego pakietu, trwają konsultacje unijnych instytucji i stolic oraz kontakty dwustronne między poszczególnymi krajami.
Jak się zachowają Węgry, które są w Unii najbliższym sojusznikiem Moskwy? Już wczoraj wieczorem rzecznik premiera Viktora Orbána ogłosił, że Budapeszt nie zamierza uderzać w jedność UE. „Premier Orbán udaje się w czwartek do Brukseli, aby wziąć udział w nadzwyczajnym szczycie poświęconym sytuacji na Ukrainie. Unia ma podjąć wiele decyzji dotyczących reakcji na działania Rosji i wsparcia dla Ukrainy. Węgry są zaangażowane na rzecz wspólnej polityki UE” – napisał Zoltan Kovacs na Twitterze.
Czytaj też: Gdy Putin atakuje, skrajnej prawicy we Francji opadają maski
Współpraca z Waszyngtonem i Londynem
Tak jak w przypadku pierwszego pakietu restrykcji jeszcze przed wybuchem wojny Unia potrzebuje bliskiej współpracy z USA i Wielką Brytanią. Zwłaszcza w kwestii sankcji finansowych, bo Waszyngton i Londyn kontrolują największe rynki finansowe świata. Poufny projekt pakietu, który UE sfinalizowała już w zeszłym tygodniu, nie obejmował gazu (poza ewentualnymi nowymi inwestycjami) oraz odłączenia Rosji od SWIFT, czyli systemu międzynarodowej komunikacji międzybankowej. Stany Zjednoczone będą mogły nawet bardziej niż przez SWIFT uderzyć w rosyjski system finansowy, ograniczając Moskwie dostęp do transakcji w dolarze.
Marek Borowski: Niedźwiedź gra w pomidora