Świat

Czołgi jadą na Kijów, Rosja zebrała ogromne siły. Gdzie zatrzyma się Putin?

W Chersoniu przy wojskowym lotnisku płonie skład paliwa. W Chersoniu przy wojskowym lotnisku płonie skład paliwa. Aris Messinis / AFP / East News
O godz. 4 rano w ukraińskich miastach zawyły syreny, a Rosja zaczęła pełnoskalowy atak militarny na swojego sąsiada. Od początku byłem przekonany, że gromadząc tak wielkie siły, Putin przekroczył Rubikon i od tego miejsca może iść już tylko do przodu.

Nie lubię mówić: „a nie mówiłem?”. Wielu ekspertów od spraw międzynarodowych było ostatnio zdania, że Putin uzyskał już to, na czym mu zależało – uwagę świata. Wszyscy zaczęli się z nim liczyć. Ale czy ktokolwiek zwoziłby na granice z Ukrainą blisko 200 tys. żołnierzy, tysiące czołgów i bojowych wozów piechoty, setki dział artyleryjskich, wyrzutni rakiet przeciwlotniczych, sprzęt saperski i łączności, całe wielkie zaplecze logistyczne tylko po to, by porozmawiać z Emmanuelem Macronem czy Borisem Johnsonem? Ci zresztą i tak się z nim nie liczyli, nie chcą spełniać jego żądań, w tym tego, by Ukraina nie została nigdy przyjęta do NATO.

Od początku byłem przekonany, że gromadząc tak wielkie siły, Putin przekroczył Rubikon i od tego miejsca może iść już wyłącznie do przodu. Ogrom przygotowań był niewyobrażalny, bez precedensu we współczesnej historii Europy. W pobliże Ukrainy przywieziono nawet jednostki 35. armii znad Amura, transportując je dosłownie na drugi koniec świata, czyli w poprzek całej Rosji. Przecież nie dla zabawy czy kaprysu.

Czytaj też: Czy Ukraina ma się jak bronić?

Rakiety, bombowce, myśliwce

Początek agresji to seria ataków lotniczych przeprowadzona wielkimi siłami.

  • Okiem pilota
  • Rosja
  • Ukraina
  • Władimir Putin
  • wojna w Ukrainie
  • Reklama