Postulat powołania komisji śledczej, która zajęłaby się sprawą inwigilacji polityków, dziennikarzy, aktywistów za pomocą Pegasusa (i innych podobnych programów szpiegujących), został w styczniu zgłoszony przez liberalną frakcję Odnowić Europę (obejmującą również europosłów wybranych z list Emmanuela Macrona oraz Różę Thun z Polska 2050). Podczas środowego posiedzenia Konferencji Przewodniczących, czyli szefów klubów europoselskich, potwierdzono, że pomysł ten może liczyć na wsparcie większości.
Czytaj też: W sprawie Pegasusa PiS złamał prawo. Cztery powody
Pegasus. Będzie komisja w Parlamencie Europejskim
A zatem w przyszłym tygodniu powinna zapaść oficjalna decyzja w sprawie formalnych ram komisji, określenia jej konkretnych zadań oraz umocowania w regulaminie Parlamentu Europejskiego.
Już przed tygodniem o działania na poziomie Unii apelowała prokurator Ewa Wrzosek, której telefon był zainfekowany Pegasusem, co najpierw potwierdził producent Apple, a potem kanadyjski ośrodek Citizen Lab. „Kwestia Pegasusa nie zostanie wyjaśniona bez pomocy UE. Polskie sądy nie mają skutecznych narzędzi do kontroli takich technik operacyjnych” – tłumaczyła Wrzosek, która podpadła władzy za to, że wszczęła śledztwo w sprawie niedoszłych „wyborów kopertowych” z 2019 r. „Nie ma obiektywnych mechanizmów kontroli. Przełożonym prokuratorów jest prokurator generalny Zbigniew Ziobro, czyli polityk, który nie jest zainteresowany wyjaśnieniem sprawy. Powołano senacką komisję, ale ona nie ma uprawnień śledczych” – odpowiadała europosłom dopytującym, jak może pomóc Unia.
Tyle że komisje specjalne czy śledcze Parlamentu Europejskiego mają uprawnienia dochodzeniowe (mogą wzywać na wysłuchania) wyłącznie w przypadku badania, jak np. działa Komisja Europejska lub inne unijne instytucje. Natomiast poza tą dziedziną takim komisjom pozostaje dobrowolna współpraca ekspertów czy przedstawicieli władz poszczególnych krajów, którzy mogą, lecz nie muszą przyjmować zaproszeń do złożenia wyjaśnień.
Pegasus to szpieg w smartfonie. Jak działa?
Giertych idzie do włoskiej prokuratury
Sprawa komisji badającej nadużycia związane z Pegasusem była poruszana także w czwartek podczas wysłuchania, które w Brukseli zorganizowała Europejska Partia Ludowa. „Bardzo ważne, by taka komisja podjęła współpracę z jakąś prokuraturą krajową, bo to zwiększyłoby możliwości europosłów. Może prokuratora włoska będzie zainteresowana taką współpracą?” – doradzał dziś europosłom Roman Giertych, którego telefon także był zainfekowany Pegasusem. Z rejestru aktywności systemu na jego telefonie ma wynikać, że – jak relacjonował w europarlamencie – program inwigilujący logował się również podczas jego pobytów we Włoszech. Dlatego właśnie składa zawiadomienie we włoskiej prokuraturze.
Giertych w PE przekonywał, że rzeczywistym celem inwigilacji był Donald Tusk, bo śledzono m.in. ich rozmowy i kontakty.
Sprawy bezpieczeństwa i ścigania nadużyć służb albo policji to dziedzina, w której instytucje UE w zasadzie nie mają znacznych uprawnień. Jednak Andrzej Halicki (PO) w czwartek sugerował, że unijne instytucje powinny przyjrzeć się m.in. stosowaniu przez Polskę „dyrektywy policyjnej” (LED), ustanawiającej wyjątki od standardowych wymogów ochrony danych z przepisów RODO.
Wśród innych działań bardzo wstępnie rozważanych w Parlamencie Europejskim jest projekt przepisów, które nakładałyby obowiązek „należytej staranności” na producentów telefonów w sprawie usuwania luk w oprogramowaniach, w tym aktualizacji zabezpieczeń. A także w kwestii usuwania wrażliwych danych po zakończeniu użytkowania telefonu lub innego urządzenia.
Czytaj też: Pegasusgate, czyli destrukcja demokratycznego państwa