Świat

69 mln euro kar. Bruksela wysyła wezwanie do zapłaty

Bruksela wysyła Polsce wezwanie do zapłaty. Bruksela wysyła Polsce wezwanie do zapłaty. BEW
Bruksela kontynuuje procedurę ściągania kar za Izbę Dyscyplinarną i Turów. I już namierza lutowe przelewy z unijnego budżetu, by potrącić z nich karę za sprawę kopalni.

Jeżeli rząd Mateusza Morawieckiego w ciągu 45 dni nie wpłaci do wspólnej kasy 69 mln euro kary, to zgodnie z administracyjnymi regułami dostanie upomnienie z kolejnymi 15 dniami na uregulowanie rachunków. A w razie ponownej odmowy Komisja Europejska będzie mogła przystąpić do potrącania tych pieniędzy z funduszy dla Polski.

Rok 2022: wielkie wyzwania Europy. Czy głos Polski będzie się liczył?

Turów na pierwszy ogień

Komisja Europejska jeszcze w środę ogłosiła, że namierza najbliższe płatności dla Polski z budżetu UE, z których potrąci karę za niepodporządkowanie się wrześniowej decyzji TSUE o zawieszeniu działania kopalni Turów. Polski rząd zignorował dotychczasowe wezwania do zapłaty. Na razie chodzi o ściągnięcie kary tylko za pierwszy miesiąc, czyli 15 mln euro plus karne odsetki za zwłokę, które obecnie wynoszą ok. 30 tys. euro. Oczywiście kara ta (którą TSUE nałożył na Polskę na wniosek Czech) rośnie każdego dnia o kolejne pół miliona euro, czyli łącznie to już 61 mln euro, które będzie potrącane po kolejnych wezwaniach do zapłaty.

Zapewne pod koniec stycznia Bruksela zdecyduje, z których konkretnych przelewów z budżetu UE zamierza potrącić Polsce te pierwsze 15 mln euro za Turów. Wtedy rząd Morawieckiego będzie miał dziesięć dni na odniesienie się do jej decyzji. A zatem potrącenie może zostać przeprowadzone nawet już na przełomie stycznia i lutego.

Z których konkretnie środków? Ze względów księgowych może chodzić np. o Fundusz Spójności albo pieniądze na pierwszy filar polityki rolnej, czyli dopłaty bezpośrednie dla rolników. Rząd wykłada pieniądze na te dopłaty z własnej kasy, ale potem rekompensuje je budżet UE.

Czytaj też: Bruksela bierze się za TK Julii Przyłębskiej

Co dalej z Izbą Dyscyplinarną?

Ale na Turowie sprawa się nie zamyka. Jesienią zeszłego roku TSUE nałożył na Polskę karę 1 mln euro za każdy dzień lekceważenia jego decyzji, zgodnie z którą stworzona przez PiS Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie powinna działać, a ponadto zawieszeniu powinny ulec wszystkie kluczowe elementy „ustawy kagańcowej”. Polskie władze nie podporządkowały się tym rozstrzygnięciom, ale też dotychczas nie płaciły kary. W styczniowym piśmie do Komisji Europejskiej rząd Morawieckiego namawiał, by Bruksela wstrzymała się z żądaniami zapłaty do czasu ukończenia reform systemu dyscyplinarnego dla sędziów.

Warszawa nadal przekonuje, że planowane zmiany w wymiarze sprawiedliwości wdrożą żądania TSUE (to także warunek wypłat z postpandemicznego Krajowego Planu Odbudowy), choć minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro publicznie głosi coś przeciwnego.

Komisja Europejska odrzuciła prośby o zwłokę w ściąganiu kar TSUE, bo to decyzje administracyjne czy wręcz księgowe, w których Bruksela nie ma pola do politycznej uznaniowości, czy wysyłać wezwania do zapłaty, czy nie. Dzisiejszy rachunek dla Polski dotyczy okresu do 10 stycznia. A następne miliony euro (jeden za każdy dzień po 10 stycznia) będą objęte kolejnym wezwaniem.

Nawet gdyby Polska z dnia na dzień wdrożyła wyroki TSUE co do sądów, na co obecnie się nie zanosi, te kwoty nie ulegną anulowaniu.

Czytaj też: Rząd PiS odmawia Unii i stawia na konfrontację

„Pieniądze za praworządność”

Tymczasem Warszawie problemów w kontakcie z UE przybywa. Komisja Europejska 19 listopada wzięła Polskę i Węgry pod lupę w ramach reguły „pieniądze za praworządność”. Wysłała pisma, wskazując na podejrzenie poważnych defektów praworządności, które mogą przeszkodzić w poprawnym zarządzaniu funduszami. I poprosiła o wyjaśnienia w ciągu dwóch miesięcy (termin mija na dniach).

Wśród zastrzeżeń do władz PiS była kwestia rozstrzygnięć TK Julii Przyłębskiej uderzających w nadrzędność prawa UE. Komisja pyta, jak Polska zamierza wykonywać szczegółowe przepisy o dyscyplinie w gospodarowaniu funduszami. Z kolejnymi krokami zamierza czekać do – spodziewanego w lutym lub marcu – wyroku TSUE o zgodności przepisów „pieniądze za praworządność” z traktatami.

Czytaj też: Wojna PiS z UE może być jeszcze droższa

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną