Świat

Łukaszenka uznał polskich działaczy za „ekstremistów”. Ale nie składają broni

Aleksandr Łukaszenka Aleksandr Łukaszenka Sputnik / Reuters / Forum
Portal Związku Polaków na Białorusi został uznany za ekstremistyczny i trafił do specjalnego rejestru. Można się dziwić, że dopiero teraz, skoro za ekstremistyczne uznano już wszystkie niezależne media w kraju.

To, że białoruski reżim uderzy po raz kolejny w polską mniejszość i polskojęzyczne media, było oczywiste, pytanie brzmiało: nie „czy”, lecz „kiedy” to zrobi. No i właśnie się stało: jak ujawniono, decyzją Sądu Rejonu Leninowskiego w Grodnie 30 grudnia 2021 r. portal Związku Polaków na Białorusi znadniemna.pl uznano za ekstremistyczny, trafił więc do rejestru materiałów ekstremistycznych białoruskiego ministerstwa informacji. Realnie oznacza to, że udostępnianie treści ze strony jest wykroczeniem, a ich autorzy jako wrogowie państwa mogą być ścigani przez odpowiednie służby.

Na dobrą sprawę można się dziwić, że represje portal ZPB odczuwa dopiero teraz, skoro za ekstremistyczne uznano już wszystkie niezależne media w kraju. Tamtejsze MSW uznało za takie nawet grupę obywateli zrzeszonych w serwisach internetowych Biełsatu, w tym odbiorców kanałów na YouTubie, kont w Telegramie, na Twitterze, Facebooku czy Vkontakcie.

Głos znad Niemna na uchodźstwie

Portal zdobył wielką poczytność. I musiał zwracać uwagę władz, bo poruszał niewygodne tematy. Ale najpierw był tygodnik „Głos znad Niemna”, organ prasowy Związku Polaków na Białorusi. Powstał w grudniu 1989 r. i właśnie rozpoczął 33. rok istnienia. W 2005 r., po delegalizacji ZPB kierowanego przez Andżelikę Orechwo i Andżelikę Borys, tytuł przejęła organizacja podległa reżimowi Łukaszenki. Nieuznawany i działający niejako w podziemiu związek zaczął wkrótce wydawać – robiony w Polsce – „Głos znad Niemna na Uchodźstwie”. Pismo zajmuje się problematyką społeczną, polityczną, historyczną i kulturalną, a zwłaszcza problemami Polaków na Białorusi. W 2013 r., kiedy nasiliły się prześladowania, powstał portal znadniemna.pl.

W pierwszym wstępniaku Andrzej Pisalnik, rzecznik ZPB i dziennikarz, zwrócił się do członków i sympatyków związku oraz wszystkich, którzy śledzą jego strony internetowe: „Oddajemy Wam do korzystania i współtworzenia nowy, wzbogacony o nowe rubryki i możliwości portal ZPB. Pragniemy, aby pomimo funkcji informacyjnej portal ten pełnił funkcję forum Polaków, mieszkających na Białorusi i poza jej granicami, ale odczuwających więź i potrzebę komunikowania się z Rodakami pielęgnującymi tradycję i kulturę polską na byłych Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej. W celu wymiany opiniami wprowadzamy możliwość komentowania publikowanych przez nas materiałów. (...) Jedyne ograniczenie, które będziemy stosować wobec komentujących, dotyczy wpisów obrażających godność człowieka i zniesławiających oponenta”.

Portal był popularny także dlatego, że poruszał tematy ważne dla Polaków, informował, reagował na prześladowania członków ZPB. Jego pozycja wzrosła po wyborach prezydenckich w sierpniu 2020 r., protestach społecznych, a zwłaszcza po aresztowaniu w marcu ubiegłego roku działaczy związku: Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta.

Czytaj też: Jak działa białoruska propaganda

Borys, Poczobut. Nie zapomnieć o więzionych

Po uznaniu portalu za ekstremistyczny, a jego dziennikarzy, współpracowników, a także czytelników za ekstremistów, redakcja portalu zwróciła się do wszystkich, którzy go odwiedzali: „Jest to decyzja skierowana na zastraszanie polskiej społeczności na Białorusi, zwłaszcza tych jej przedstawicieli, którzy współczują niewinnie uwięzionym liderom Związku Polaków na Białorusi – prezes ZPB Andżelice Borys i członkowi Zarządu Głównego ZPB Andrzejowi Poczobutowi oraz solidaryzują się z nimi. Uznając Znadniemna.pl za portal ekstremistyczny, reżim ogranicza prawo mieszkających na Białorusi, bądź pochodzących z Białorusi, Polaków do nieskrępowanego wypowiadania opinii i dzielenia się informacją o sytuacji polskiej mniejszości w kraju”.

Oczywiście, portal był dla władzy niewygodny. Jeden z tytułów głosił: „Pilne! Andżelikę Borys trzymają w nieludzkich warunkach”. To tutaj pojawiały się doniesienia o sytuacji prześladowanych, więzionych dziennikarzy i działaczy. Tutaj propagowano akcje pisania listów do więzień. Stąd się dowiedzieliśmy o bardzo złym stanie zdrowia Andżeliki Borys, cierpiącej prawdopodobnie na dolegliwości przewodu pokarmowego lub inne poważne schorzenia. Informator, którego personaliów oczywiście nie ujawniono, donosił, że pani Andżelika powinna zostać zbadana i zdiagnozowana, a na to w ciężkim więzieniu Żodzino, gdzie przebywa od wielu miesięcy, nie ma żadnych szans.

Portal nieustająco przypomina o więzionym, również w Żodzinie, Andrzeju Poczobucie, działaczu ZPB i dziennikarzu „Gazety Wyborczej”, który rozpoczynał karierę w „Głosie znad Niemna”. Ostatnio informowano o przyznaniu mu tytułu Dziennikarza Roku 2021 przez magazyn „Press” i nagrody dziennika „Rzeczpospolita” dla obojga: Borys i Poczobuta.

Czytaj też: Dwie flagi państwowe Białorusi. Skąd się wzięły?

Wszyscy białoruscy ekstremiści

Strona nieustannie domaga się uwolnienia więzionych działaczy. Zamieszczono tam także wzruszające wspomnienie o Włodzimierzu Pacu, zmarłym nagle przed miesiącem korespondencie Polskiego Radia w Mińsku, który narażając się dyktatorowi, informował szczegółowo o represjach wobec Białorusinów i związkowych działaczy. To Pac pierwszy donosił o aresztowaniu Borys, Poczobuta i Ireny Biernackiej oraz o postawieniu im zarzutu „podżegania do konfliktów narodowych i rehabilitacji nazizmu”, za co grozi kara wieloletniego wiezienia. Pac kilkadziesiąt razy ubiegał się o wywiad z Łukaszenką, ale zawsze dostawał odmowę. Co i tak nie zniechęcało go do starań. Reżim go nienawidził, ale mógł jedynie zgrzytać zębami, bo korespondent miał polski paszport. Z dziennikarzami portalu znadniemna.pl łączyła go przyjaźń i koleżeńska współpraca.

Przed nowym rokiem portal wspólnie z „Głosem znad Niemna na Uchodźstwie” zamiast życzeń postanowił uczcić przebywających w więzieniu działaczy ZPB, kolegów dziennikarzy i wszystkich 968 więźniów politycznych reżimu Łukaszenki. Zamieścił kalendarz na 2022 r. z podobiznami Borys i Poczobuta, ich biografiami i hasłem: nie zapomnimy o naszych bohaterach. Taki kalendarz może sobie wydrukować każdy, kto odwiedza stronę.

„Nie wiemy, jak długo potrwa na Białorusi sytuacja tłumienia każdej aktywności społecznej uznawanej przez dyktatora za zagrożenie dla jego niepodzielnej władzy. Nie wiemy też, jak dużo czasu spędzą w więzieniu nasi koledzy” – napisano. Zespół redakcyjny ufa jednak, że „opresyjny reżim padnie jak najszybciej i wszyscy niesprawiedliwie więzieni odzyskają wolność”.

Czytaj też: Test dla polskiej dyplomacji

Polska mniejszość nie składa broni

Władzy nie mogło się podobać, że wolne słowo i informacja trafiają do społeczeństwa i przekraczają granice, bo portal czytano także w Polsce i na całym świecie. Represje, jakie spotykają to medium, to jednocześnie potwierdzenie, że działało skutecznie, walcząc w obronie prześladowanych Polaków.

Teraz prześladowanie spotkało także ich. Ale, jak przypomniano w jednej z publikacji, nawet za czasów Związku Radzieckiego nie udawało się całkowicie zagłuszyć wolnych mediów. Nie ma też możliwości, żeby setki osób uznać za ekstremistów, zamknięto do więzień tysiące odwiedzających portal, choć władza straszy, że dotrze do każdego członka „ugrupowań ekstremistycznych” na podstawie artykułu o „zakładaniu lub udziale w ugrupowaniu ekstremistycznym” (art. 361 cz. 1 kodeksu karnego). Cokolwiek to sformułowanie oznacza.

„Obecnie wszystkim naszym Czytelnikom na Białorusi, którym władze potrafią udowodnić, że czytają oni nasz portal, udostępniają nasze publikacje w sieciach społecznościowych bądź identyfikują się z ukazującymi się na portalu treściami w inny sposób – grozi na Białorusi odpowiedzialność administracyjna. Radzimy Państwu wydalić wszystkie ślady świadczące o tym z Państwa telefonów, komputerów i innych narzędzi elektronicznych oraz nośników informacji” – ostrzegli redaktorzy portalu, obawiając się represji.

Ale to nie znaczy, że wolne słowo zniknie, że zespół składa broń. „Nie przestajemy walczyć o uwolnienie z więzienia niesprawiedliwie i bezprawnie przetrzymywanych w nim Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta! Na pewno znajdziemy inne możliwości docierania do Państwa z niecenzurowanym słowem” – piszą redaktorzy. Bardzo wierzę, że się im uda.

Czytaj też: Białe plamy w podręczniku historii Białorusi

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną