We Francji nowa awantura polityczna i sanitarna. W obliczu gwałtownego wzrostu zakażeń nowym wariantem wirusa rząd chce pilnie wprowadzić paszport sanitarny dla wszystkich obywateli, tj. dokument szczepień, bez którego trudno żyć normalnie w kraju. Prezydent Emmanuel Macron nie przebiera w słowach. „Nie jestem za wku…niem [o wyrazie, którego prezydent użył – zaraz] Francuzów. Cały dzień zżymam się na administrację, kiedy ich blokuje. Ale co do niezaszczepionych – mam wielką ochotę zaleźć im za skórę i to na całego” – powiedział Macron we wtorkowym wywiadzie dla dziennika „Le Parisien”.
Czytaj też: Jak leczy prawica. Brednie na temat specyfików na covid
Awantura o paszporty covidowe
„W jaki sposób im zaleźć za skórę? Nie będę ich wsadzał do więzień ani szczepił na siłę. Trzeba im więc powiedzieć: od 15 stycznia nie będziecie więcej mogli pójść do knajpy, chlapnąć kielicha, nie wypijecie kawy, nie pójdziecie do kina ani teatru” – objaśnił Macron.
Obecnie we Francji 76,9 proc. Francuzów, tj. prawie 52 mln osób, jest całkowicie zaszczepionych, a 78,6 proc. otrzymało przynajmniej jedną dawkę. Z badań wynika, że niemal wszyscy – ponad 90 proc. – akceptują szczepienia. Jednak ciągle utrzymuje się problem z antyszczepionkowcami. Tymczasem fala zakażeń zaczyna paraliżować szpitale. We wtorek zanotowano rekord dnia – 271 tys. zakażeń i 297 zgonów. Sytuacja jest oczywista: 85 proc. chorych na respiratorach to niezaszczepieni.
Opozycja – zwłaszcza lewacka – nie zamierza jednak prezydentowi ułatwiać życia. Trybun ludowy Jean-Luc Mélenchon, kandydat na prezydenta ze strony Francji Niepokornej, z gniewem ocenił, że paszport covidowy będzie „zbiorową karą przeciw wolności indywidualnej”. Prezydent kilkakrotnie już odrzucał tę karkołomną koncepcję wolności. „Oskarżam antyszczepionkowców o ogromny błąd moralny. Oni podkopują solidność narodu. Jeśli moja wolność zagraża wolności innych – staję się nieodpowiedzialny. A nieodpowiedzialny nie jest już obywatelem” – uważa Macron.
Czytaj też: Zaszczepieni też chorują. Dlaczego trzecia dawka jest niezbędna?
Polska i Francja. Niby jeden kontynent
Ale też reszta opozycji atakuje Macrona za wprowadzanie podziałów wśród Francuzów – zamiast ich jednoczenia. A jeżeli już nie ma za co – to przynajmniej za brutalność języka. Marine Le Pen, przywódczyni skrajnej prawicy, właśnie mu zarzuciła, że wypowiada się wulgarnie i z „niesamowitą gwałtownością”. Otóż prezydent, zapowiadając restrykcje wobec antyszczepionkowców, użył terminu emmerder. W polskich relacjach prasowych koledzy przetłumaczyli to jako „wkurzać”, jednak osłabia to wydźwięk oryginalny. Emmerder pochodzi od słowa „merde”, czyli gówno, i miarodajny słownik Paula Roberta rzeczywiście określa zwrot jako „wulgarny”. Na pewno „wkurzanie” nie jest po polsku takim zwrotem. Wypada więc zaproponować coś ostrzejszego.
Widać z tego, że Macron – na trzy miesiące przed wyborami – sięgnął po ciężką artylerię i zamierza jeszcze bardziej zdecydowanie prowadzić akcję sanitarną w kraju. Jakże inaczej niż prezydent w Polsce! Na żart zakrawa zarzut opozycyjnych we Francji republikanów. Powiedzieli, że Macron chce „postawić w stan oskarżenia część Francuzów z powodów – uwaga! – wyborczych”. Aż trudno uwierzyć, że Francja i Polska leżą na tym samym kontynencie.
Posłuchaj: Pandemia pogłębiła podziały. Polityczne i pokoleniowe