Świat

Znowu Trump?

USA: Trump wróci?

Powrót Donalda Trumpa do Białego Domu nie jest nierealny. Powrót Donalda Trumpa do Białego Domu nie jest nierealny. Shutterstock
Jeśli promowani przez byłego prezydenta Republikanie wygrają listopadowe wybory do Kongresu, to przed Donaldem Trumpem otworzy się autostrada do Białego Domu.
Liderzy partii Repulikańskiej w Kongresie: Mitch McConnell w Senacie i Kevin McCarthy w Izbie Reprezentantów, to przedstawiciele konserwatywnego mainstreamu, którzy potępiali Trumpa jako rasistę i paranoika.Kevin Lamarque/Reuters/Forum Liderzy partii Repulikańskiej w Kongresie: Mitch McConnell w Senacie i Kevin McCarthy w Izbie Reprezentantów, to przedstawiciele konserwatywnego mainstreamu, którzy potępiali Trumpa jako rasistę i paranoika.

Nikt już prawie w USA nie wątpi, że w wyborach za trzy lata Donald Trump znów powalczy o prezydenturę. Nadchodzący rok wiele powie o jego szansach – w dużej mierze zależą one bowiem od wyniku listopadowych wyborów do Kongresu. A głównie od tego, jak wypadną popierani przez niego politycy. Jak na razie wszystko idzie po myśli byłego prezydenta i układa się fatalnie dla Joe Bidena i Demokratów.

W wyborach do federalnej legislatury w połowie pierwszej kadencji urzędującego prezydenta (tzw. Midterm) jego partia niemal zawsze przegrywa. I tym razem sondaże przewidują listopadową porażkę Demokratów. Tym bardziej że ich przewaga nad Republikanami w Izbie Reprezentantów jest minimalna, a w Senacie, przy równym rozkładzie miejsc 50 do 50, wisi na jednym głosie wiceprezydent Kamali Harris.

Wybory półmetkowe sprowadzają się zwykle do plebiscytu na temat rządów prezydenta i jego administracji, a Amerykanie oceniają je marnie. Notowania Bidena, którego zaraz po inauguracji aprobowało ponad 60 proc. Amerykanów, spadły do ok. 40 proc. W ostatnich kilku dekadach tylko Trump miał tak niskie w niespełna rok po objęciu urzędu.

Pozornie nie powinno być tak źle, bo gospodarka, zazwyczaj najważniejsza determinanta nastrojów, wzrasta w tempie, którego Europa może Ameryce pozazdrościć, a bezrobocie – 4,2 proc. – jest najniższe od półwiecza. W czasie pandemii Amerykanie powiększyli swe oszczędności, spłacają długi i stawiają warunki pracodawcom, którzy dają im rekordowe podwyżki, aby zatrzymać ich w firmie. Cóż z tego jednak, skoro korzyści te niweluje prawie 7-proc., największa od 1982 r., inflacja.

Odblokowanie lockdownów zwiększyło popyt, za którym nie nadąża podaż towarów, m.in. wskutek zakłóceń w łańcuchu dostaw. Republikańska opozycja obarcza jednak za to winą prezydenta i Demokratów, twierdząc, że niepotrzebnie rzucono na rynek miliardy dolarów – uchwalając ustawy o pomocy ekonomicznym ofiarom pandemii – dodatkowo zwiększając popyt, co wywołało wzrost cen.

Polityka 1/2.2022 (3345) z dnia 28.12.2021; Świat; s. 74
Oryginalny tytuł tekstu: "Znowu Trump?"
Reklama