Świat

Przepraszamy, tu się pije

Przepraszamy, tu się pije. Indie kończą z alkoholem spod lady

Wciąż pije się raczej szybko, dużo i bez wygód, a do domu jedzie w nietrzeźwości. Ok. 40 proc. kierowców prowadzi w Indiach pod wpływem alkoholu, co trzeci wypadek drogowy powodują nietrzeźwi. Wciąż pije się raczej szybko, dużo i bez wygód, a do domu jedzie w nietrzeźwości. Ok. 40 proc. kierowców prowadzi w Indiach pod wpływem alkoholu, co trzeci wypadek drogowy powodują nietrzeźwi. Shutterstock
Gdy tradycjonaliści żądają prohibicji, Delhi otwiera setki sklepów monopolowych. W Indiach kończy się era traktowania alkoholu jako tabu.
Pomiędzy rokiem 1990 (gdy w Indiach wprowadzono reformy rynkowe) a 2017 spożycie alkoholu wzrosło o 38 proc.EPA/PAP Pomiędzy rokiem 1990 (gdy w Indiach wprowadzono reformy rynkowe) a 2017 spożycie alkoholu wzrosło o 38 proc.

Było jak w bajce – w ciągu jednej nocy zakończył się trwający od dekad ponury państwowy monopol, rozbłysły neony prywatnych salonów i otworzył się alkoholowy sezam. Od połowy listopada tego roku klienci w Delhi nie kupują już ulubionych whisky, rumu czy ginu w mrocznych zaułkach i sklepikach przypominających ciemne nory na zapleczu oficjalnej rzeczywistości.

Dzięki zmianie przepisów w indyjskiej stolicy teraz mogą wejść do jednego z 850 prywatnych sklepów, jasno oświetlonych i monitorowanych. Tam, spacerując między półkami, sami wybierają alkohol i sami zdejmują go z półki. W pięciu wielkopowierzchniowych salonach alkoholowych są nawet stanowiska degustacyjne – gratka dla zamożnych, zawsze ciekawych konsumenckich nowinek i importowanych alkoholi o nieznanych nad Gangesem smakach.

Od teraz to na prywatnych, licencjonowanych właścicielach – a nie na państwie – spoczywa obowiązek zadbania o rodzącą się kulturę sprzedaży i konsumpcji alkoholu. Zanim prywaciarze otworzyli swoje lśniące świeżością biznesy, podwoje zamknęło aż 600 starych państwowych lokali, w których dotąd sprzedawano wysokoprocentowe napoje po ściśle określonych cenach. Rząd wciąż reguluje produkcję, hurt i akcyzę, ale ceny detaliczne w mieście kształtować będzie popyt.

Skąd ta zmiana i dlaczego teraz? Po pierwsze, chodzi o pieniądze – na samym udzieleniu licencji sprzedawcom władze zyskają w przeliczeniu ok. 5 mld zł, co wesprze nadszarpnięty pandemią budżet stolicy. A to tylko początek – roczne dochody z akcyzy alkoholowej stanowią średnio aż 15 proc. wartości budżetów w poszczególnych stanach Indii.

W grze są także inne ambicje, przede wszystkim wizerunek Delhi jako nowoczesnej światowej metropolii, odwiedzanej przez obcokrajowców przyzwyczajonych do swobodnego konsumowania alkoholu w ucywilizowanych i przewidywalnych warunkach.

Polityka 52.2021 (3344) z dnia 20.12.2021; Świat; s. 82
Oryginalny tytuł tekstu: "Przepraszamy, tu się pije"
Reklama