Syndrom Putina
Czy to Putin stoi za Łukaszenką? Prawda jest bardziej skomplikowana
W niedawnym wywiadzie dla „Financial Times” szef ukraińskiego MSZ Dmytro Kuleba przekonywał: „Wykorzystywanie migrantów przez Białoruś, Nord Stream 2, kampanie dezinformacyjne i koncentracja wojsk rosyjskich przy granicy z Ukrainą – wszystko to są elementy szerszej rosyjskiej układanki”. Wtóruje mu premier Mateusz Morawiecki i jego ministrowie, którzy przy każdej okazji podkreślają „winę Putina” za ostatnie wydarzenia na granicy. Tę narrację przejęły nie tylko rządowe media w Polsce, ale też globalne tytuły, jak „New York Times” czy CNN.
Przypisywanie Putinowi wielkiego planu, zakulisowych wpływów i wyprzedzania o krok adwersarzy stało się już na Zachodzie dowodem głębszego wtajemniczenia w sprawy tego świata. To już samo w sobie jest sukcesem prezydenta Rosji, nawet jeśli ta narracja miałaby się okazać nieprawdziwa. Ale też bardzo wiele mówi o jego przeciwnikach.
Korytarz do Niemiec
Kryzys na granicy przechodzi ze stanu zapalnego w przewlekły. Już w zeszłym tygodniu opustoszał prowizoryczny obóz migrantów w pobliżu przejścia granicznego w Kuźnicy Białostockiej. Migranci wciąż próbują przekraczać granicę, ale w małych grupach i rozproszeni. Większość mieszkańców obozu trafiła do hali centrum logistycznego kilkanaście kilometrów od granicy z Polską.
Ilu udało się przedrzeć? Polski rząd twierdzi, że granica jest szczelna. Ale organizacje pomocowe szacują, że w ciągu ostatnich czterech miesięcy do Niemiec dotarło już ok. 10 tys. migrantów, którzy – jak sami deklarują – dostali się tam przez Polskę. Jeśli zestawić tę liczbę z oficjalnymi (nieweryfikowalnymi) danymi białoruskimi, według których za naszą wschodnią granicą wciąż jest ok. 7 tys. migrantów, to z naszą szczelnością nie jest najlepiej.