Świat

Polska sama nie da rady. Zachodnie media o kryzysie na granicy

Polskie służby na granicy z Białorusią Polskie służby na granicy z Białorusią Leonid Shcheglov / TASS / Forum
Temat eskalacji wokół przejścia w Kuźnicy Białostockiej od razu pojawił się w zagranicznych mediach. Niczym refren powraca pytanie: dlaczego Polska chce ten kryzys rozwiązać sama?

Od cytatu z ministra obrony Mariusza Błaszczaka, zapewniającego o gotowości polskich służb do ochrony granic, zaczyna swój materiał z Podlasia włoska telewizja publiczna RAI. I zwraca uwagę na wojenną retorykę PiS – zdaniem polityków tej ekipy na wschodniej granicy dochodzi już do „regularnej bitwy”, a zwiezienie przez reżim Łukaszenki w tę strefę setek nowych migrantów jest przejawem „wojny hybrydowej”.

RAI dodaje, że na obszarze przygranicznym już teraz stacjonuje 12 tys. polskich żołnierzy. Choć nie da się ukryć, że eskalacja jest celowym działaniem białoruskich władz, próbujących zdestabilizować sytuację w regionie i być może doprowadzić do jakiejś konfrontacji, to ciężko jednoznacznie ustalić, co się dzieje – również dlatego, że wprowadzony przez PiS stan wyjątkowy uniemożliwia tutaj pracę dziennikarzy.

Włoska telewizja cytuje m.in. rosyjską agencję informacyjną Ria Novosti; według jej doniesień polscy pogranicznicy użyli gazu łzawiącego wobec migrantów próbujących przejść przez zaporę, która zresztą przecieka już co najmniej w kilku punktach. Stacja wpisuje te wydarzenia w kontekst europejski i ogólnoświatowy. Cytuje szefową Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen, która zapowiedziała kolejne sankcje wobec reżimu Łukaszenki, podkreślając, że krytykują go stanowczo m.in. rządy w Berlinie i Waszyngtonie.

Czytaj też: Jak działa białoruska propaganda

Polska boi się agresji zbrojnej

Agencja Reutera podkreśla z kolei, że polski rząd szykuje się na eskalację kryzysu.

Reklama