Klęska PiS i Ziobry przed Trybunałem w Strasburgu. I możliwy kłopot z ważnością wyborów
Pytanie: co z ważnością wyborów do Parlamentu Europejskiego, polskich parlamentarnych i prezydenckich?
ETPCz: Prezydent Duda rażąco naruszył prawo
Wyrok zapadł w wyniku skargi dwojga sędziów: Moniki Dolińskiej-Ficek z Sądu Rejonowego w Mysłowicach i Artura Ozimka z Sądu Okręgowego w Lublinie, którzy odpadli w konkursie prowadzonym przez neo-KRS i poskarżyli się do Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN. Ich sprawę prowadziły prawniczki Wolnych Sądów Maria Ejchart-Dubois i Sylwia Gregorczyk-Abram. To drugi wyrok Strasburga dotyczący stworzonych przez obecną władzę neo-Izb Sądu Najwyższego. Pierwszy zapadł latem, w „sprawie Reczkowicz”, i dotyczył Izby Dyscyplinarnej (skarżąca jest adwokatką ukaraną przez tę izbę SN).
Uzasadnienie obu wyroków Trybunału Praw Człowieka (ETPCz) jest podobne: sędziowie neo-Izb zostali powołani przez nową Krajową Radę Sądownictwa, która ze względu na sposób jej wyłonienia nie jest politycznie bezstronna. To zaś infekuje nominacje sędziowskie dokonywane przez neo-KRS.
Nowością jest silne podkreślenie, że powołania neosędziów do Izby Kontroli Nadzwyczajnej prezydent dokonał, rażąco naruszając prawo, bo zignorował orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego, który wykonanie nominacji neo-KRS wstrzymał do czasu rozpatrzenia skarg na ten konkurs od odrzuconych kandydatów. To ważne, bo koronnym argumentem władzy jest, że prezydenckie mianowanie sędziego „uzdrawia” wszelkie nieprawidłowości, jakie mogły pojawić się w procesie nominacji. Zaś kwestionowanie tej mocy głowy państwa jest podstawą do tego, by pociągać do odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów („ustawa kagańcowa”), którzy odmawiają orzekania z neosędziami i uchylają ich orzeczenia.
Oto kluczowy fragment uzasadnienia wyroku:
„Trybunał ustalił, że w dwóch kwestiach doszło do oczywistego naruszenia prawa krajowego, które negatywnie wpłynęło na podstawowe zasady postępowania w zakresie powoływania sędziów do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Po pierwsze, powołanie nastąpiło na podstawie rekomendacji KRS, ustanowionej na mocy ustawy zmieniającej z 2017 r., organu, który nie dawał już wystarczających gwarancji niezależności od władzy ustawodawczej lub wykonawczej. Po drugie, Prezydent RP, pomimo faktu, że wykonanie uchwały KRS nr 331/128 – na mocy której wszyscy sędziowie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych zostali zarekomendowani do powołania – zostało zawieszone przez Naczelny Sąd Administracyjny, a kwestia ważności prawnej tej uchwały nie została jeszcze rozstrzygnięta przez ten sąd, powołał ich na urząd sędziowski z oczywistym lekceważeniem praworządności.
Te nieprawidłowości w procesie nominacji naruszyły legitymację Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych w takim stopniu, że w następstwie z natury wadliwej procedury nominacji sędziowskich nie posiadała ona i nadal nie posiada atrybutów »sądu«, który jest »zgodny z prawem« dla celów art. 6 § 1. Sama istota przedmiotowego prawa została zatem naruszona.
W świetle powyższego i mając na uwadze ogólną ocenę w ramach trzystopniowego testu przedstawionego powyżej, Trybunał stwierdza, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która rozpatrywała sprawy skarżących, nie była »sądem ustanowionym ustawą«”.
Czytaj też: TSUE o neosędziach. „Możliwe rażące naruszenie prawa Unii”
Trybunał w Strasburgu: neo-KRS do naprawy
Trybunał stwierdził też, że pilnej naprawy wymaga neo-KRS jako organ generujący nieprawidłowe nominacje sędziowskie. Z tego wyroku wynika, że:
* można podważyć każdą nominację z udziałem neo-KRS. Nie tylko te do neo-Izb SN. W szczególności można podważyć nominację do Sądu Najwyższego jego obecnej pierwszej prezes Małgorzaty Manowskiej, ponieważ nie tylko była nominowana przez neo-KRS, ale była w grupie 27 sędziów powołanych przez prezydenta mimo zawieszenia uchwał nominacyjnych neo-KRS przez NSA.
* można podważyć każdy wyrok z udziałem neosędziego, a więc np. orzeczenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej w sprawie ważności wyborów.
Ta ostatnia konsekwencja to spory kłopot. Bo tego nie postulują w ramach „porządków po PiS” prawnicy i organizacje działające na rzecz obrony praworządności, zdając sobie sprawę z klęski prawnej i politycznej, jaką mogłoby to wywołać. Do tej pory postulowano, by po utracie władzy przez ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego wyroki neosędziów kwestionować tylko na życzenie stron w konkretnych sprawach. Kilka dni temu odbyła się konferencja Porozumienia na rzecz Praworządności, zrzeszającego organizacje praworządnościowe, sędziowskie, prokuratorskie i innych zawodów prawniczych. Występujący w imieniu Wolnych Sądów Michał Wawrykiewicz powiedział – prawdopodobnie licząc się z dzisiejszym wyrokiem ETPCz – że orzeczenia neosędziów w ramach przywracania praworządności nie będą kwestionowane. I tu kolejny kłopot: dziś są kwestionowane przez sędziów broniących praworządności, za co są prześladowani. Wyrok ETPCz podważa, przynajmniej częściowo, podstawę tego prześladowania, czyli ustawę kagańcową.
Władza może się od tego wyroku odwołać do Wielkiej Izby. Tak zrobiła w sprawie Reczkowicz. Nie zrobiła tego natomiast w sprawie Xeroflor, gdy ETPCz orzekł, że dublerzy w Trybunale Konstytucyjnym nie są sędziami.
Czytaj też: Stan wojenny. Jak PiS wyprowadza Unię z Polski
PiS się tego spodziewał?
Władza najwyraźniej spodziewała się zakwestionowania Izby Kontroli Nadzwyczajnej, bo do mediów wyciekł projekt, w którym przewiduje likwidację wszystkich Izb Sądu Najwyższego i powołanie dwóch nowych. Tyle że sędziów do nich dobrać mają spośród dzisiejszych sędziów SN neo-KRS i prezydent. Taki proces weryfikacji byłby kpiną zarówno z dzisiejszego wyroku, jak i z orzeczeń TSUE, w których kwestionuje się legitymację neo-KRS do dokonywania sędziowskich nominacji.
Władza PiS wyspecjalizowała się jednak w ustępstwach częściowych: z orzeczeń międzynarodowych trybunałów wybiera sobie jak z karty dań to, co jest dla niej do zaakceptowania. Na przykład zgadza się na likwidację Izby Dyscyplinarnej – bo bez niej doskonale sobie poradzi, przeorganizowując system represjonowania sędziów. To samo z Izbą Kontroli Nadzwyczajnej – powoła sobie izbę o innej nazwie i zweryfikuje sędziów do niej. Można zgadywać, że odpadną ci, którym – choć pochodzą z pisowskiej nominacji – zdarzyło się wydać wyrok nie po myśli władzy.
Poza tym PiS już doprowadził do wyroku Trybunału Przyłębskiej o nieobowiązywaniu w Polsce wyroków TSUE odnoszących się do wymiaru sprawiedliwości, a czeka na rozpatrzenie wniosek ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry o uznanie tego samego w stosunku do Trybunału Praw Człowieka. Będzie to naprawdę ciekawostka, zważywszy że art. 6 Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka jest bodaj najczęstszą podstawą wyroków ETPCz.
Czytaj też: Zerwane kolegium SN. Spór o Izbę Dyscyplinarną i neosędziów