Decyzję o karze podjął wiceprezes Trybunału Sprawiedliwości UE Lars Bay Larsen. „Zobowiązał Polskę do zapłaty okresowej kary pieniężnej w wysokości 1 mln euro dziennie ze względu na niezawieszenie stosowania przepisów krajowych dotyczących w szczególności uprawnień Izby Dyscyplinarnej” – poinformowało w środę biuro prasowe TSUE.
Czytaj też: Wojna PiS z UE może być jeszcze droższa
TSUE nakłada karę. Izba Dyscyplinarna działa
O nałożenie kary i określenie jej wysokości wystąpiła we wrześniu do TSUE Komisja Europejska. Chodziło o niewykonanie przez Polskę postanowień w kwestii praworządności.
Lipcowa decyzja TSUE o zabezpieczeniu obejmuje obowiązek całkowitego zawieszenia działań Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego np. w postępowaniach immunitetowych (postępowania dyscyplinarne są objęte odrębnym wyrokiem, także z lipca), zawieszenie m.in. przepisów zakazujących sędziom badania niezawisłości składów orzekających (to problem przy nominacjach przez neo-KRS) oraz wielu uprawnień Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.
Polska wnioskowała o rozpatrzenie sprawy kary finansowej przez 15-osobową Wielką Izbę TSUE, ale Larsen odmówił. Jak zauważył, Warszawa nawet nie próbuje kwestionować informacji od Komisji Europejskiej, że nie podporządkowała się całemu postanowieniu o zabezpieczeniu.
„Na podstawie informacji przedstawionych przez obie strony wiceprezes Trybunału Sprawiedliwości UE stwierdził, że przepisy polskie określające właściwość Izby Dyscyplinarnej w sprawach, o których mowa w postanowieniu o środku tymczasowym, nadal mogą być stosowane w polskim porządku prawnym” – ogłoszono dziś w Luksemburgu. Ponadto wiceprezes TSUE podkreślił, że sierpniowa decyzja prezes SN Małgorzaty Manowskiej tylko częściowo zawiesiła działanie Izby Dyscyplinarnej, bo o dalszym rozpoznaniu spraw zawisłych przed tą izbą nadal decyduje jej prezes lub członkowie – podkreślił wiceprezes TSUE w uzasadnieniu.
Czytaj też: Niewiarygodni i podejrzani. W co Morawiecki gra z UE?
Morawiecki podpiera się wyrokiem TK Przyłębskiej
KE jeszcze w lipcu postawiła ultimatum Warszawie, którego termin mijał 16 sierpnia. Rząd Mateusza Morawieckiego miał się określić, jak szybko wprowadzi w życie decyzje TSUE. Odpowiedź nadeszła w ostatniej chwili i nie usatysfakcjonowała Brukseli: „w stanowczej ocenie służb prawnych Komisji” nie spełniała oczekiwań. Morawiecki powołał się – zgodnie z przewidywaniami – na lipcowy wyrok TK Julii Przyłębskiej, który zdecydował, że Polska w tym zakresie nie musi wykonywać zabezpieczeń TSUE.
Komisja we wniosku do unijnego trybunału nie zaproponowała konkretnej wysokości kary, zdecydować o niej miał on sam. W Brukseli szacowano, że może to być co najmniej kilkaset tysięcy euro za każdy dzień zwłoki w wykonaniu postanowienia. Skończyło się na milionie. Gigantyczna grzywna będzie naliczana od momentu podjęcia decyzji o niej i oficjalnym poinformowaniu Warszawy, czyli najdalej za tydzień.
Nawet jeśli rządowa kancelaria nie otworzy korespondencji w elektronicznym systemie komunikacji krajów Unii z TSUE, to po siedmiu dniach automatycznie uznaje się ją za doręczoną. A jeśli Warszawa, tak jak w przypadku sprawy Turowa (pół miliona euro za każdy dzień), odmówi płacenia, pieniądze będą zapewne potrącane z funduszy.
Likwidacja Izby Dyscyplinarnej. Słowa nie wystarczą
Czy PiS mógł uchronić Polskę przed karą? Mógł spróbować. Wystarczyło szybko zdecydować m.in. o zawieszeniu działania Izby Dyscyplinarnej. Na razie jednak są tylko zapowiedzi takiego ruchu, bez żadnych konkretów (o likwidacji ID mówił m.in. Jarosław Kaczyński).
Premier Morawiecki w zeszłym tygodniu zapowiedział likwidację tej izby zarówno podczas debaty o Polsce w Parlamencie Europejskim, jak i przy okazji szczytu UE. Szefowa KE Ursula von der Leyen przez około godzinę rozmawiała z szefem polskiego rządu w ostatni piątek po szczycie, ale dotychczas nie wypłynęły żadne konkrety. Natomiast Morawiecki w wywiadzie dla „Financial Times”, prócz wojennej retoryki wobec Brukseli, konkretyzował obietnicę likwidacji ID, przekonując, że stanie się to jeszcze przed końcem tego roku.
Kanclerz Angela Merkel, ale i prezydent Emmanuel Macron usiłowali podczas zeszłotygodniowego szczytu powściągać konflikt między unijną Brukselą a Warszawą. Za tę „ugodową” linię Merkel jest coraz mocniej krytykowana w niektórych krajach. – Dziesięć lat łagodzenia stanowiska UE wobec Orbána, pięć lat wobec PiS. I jakie mamy efekty? – powiedział nam parę dni temu jeden z zachodnich dyplomatów w Brukseli.
Mimo to w Unii trwa wyczekiwanie na rezultaty prowadzonych w kontekście prac nad wartym miliardy euro postpandemicznym Krajowym Planem Odbudowy rozmów między Polską i Unią w sprawie rozwiązania sporu. Chodzi o pełne wdrożenie orzeczeń TSUE do lata przyszłego roku, ale z „silnymi sygnałami” jeszcze wcześniej w sprawie likwidacji Izby Dyscyplinarnej i przywrócenia sędziów odsuniętych od pracy w Polsce.
Czytaj też: Jak UE będzie strzec miliardów z Funduszu Odbudowy