Burmistrz 44-tysięcznego miasteczka, żarliwy katolik i ojciec siedmiorga dzieci, były sprzedawca części samochodowych bez zaplecza politycznego i rozczarowany wyborca Fideszu – to on poprowadzi zjednoczoną opozycję przeciwko Viktorowi Orbánowi w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych.
Kiedy rozmawialiśmy w maju, 49-letni Péter Márki-Zay wyróżniał się spośród innych kandydatów bezpośredniością. – Nie twierdzę, że opozycja jest lepsza od Fideszu – powiedział. – Nie mówię też, że jest całkowicie czysta. Nie jestem fanem ani Orbána, ani socjalistów, którzy rządzili przed nim.
Według Márki-Zaya jest jednak zasadnicza różnica: system polityczny. – Spójrz na Niemcy i Rosję. W Rosji żyje wielu uczciwych ludzi, a w Niemczech – wielu kryminalistów. A jednak wolałbym mieszkać w Niemczech, bo to kraj demokratyczny – mówił. – Przypominają mi się lata 80., kiedy ludzi o różnych profilach, liberałów, socjalistów czy konserwatystów, łączyło to, że byli antykomunistami. Z nami jest podobnie.
Jego zdaniem wszystko jest lepsze od Orbána: – Nawet chaos.
W rodzinnym Hódmezővásárhely
Na poziomie lokalnym Márki-Zay pokonał Fidesz już dwukrotnie. W 2018 r., mając przeciw sobie media i lokalną administrację, sensacyjnie wygrał wybory przedterminowe na burmistrza rodzinnego Hódmezővásárhely, miasta w południowo-wschodnich Węgrzech. Od 1990 r. było ono bastionem prawicy, z czego przez dekadę rządził nim János Lázár, swego czasu prawa ręka Orbána. Startował jako kandydat niezależny, ale z poparciem trzech ugrupowań opozycyjnych: postkomunistów, zielonych i prawicowego Jobbiku.